Właśnie zgarnęłam( ok 20-stej) z parkingu k/przychodni na Monte Cassino młodego kotka - kocurek, ok.pół roku ? ( zęby jeszcze mleczne ma..., biały w rude łatki. a zgarnęłam po tym jak jeden z ruszających samochodów omal go nie rozjechał, a kotek wskoczył pod następny...
A nie powinnam go zgarniac, bo nie mam co z nim zrobic

Jaki mam plan? ( skoro wzięłam to powinnam mieć..) Jutro w okolicy tej przychodni wywieszę ogłoszenie, że znalazłam...cień nadziei, że to z któregoś z okolicznych domów wypuścili ... A jeśli nie....schronisko
Piszę o tym w nadziei na jakiś cud.....[/quote]
Dziś jest środa, Farcik nadal w mojej tajemnej kryjówce ( czyt . w piwnicy)...
Na ogłoszenia w miejscu znalezienia zero odzewu...więc raczej kot eksmisję dostał ( ale w grudniu?

Farcikowi humorek dopisuje, choc widzi mnie rzadko. Dziś było znoszenie skrzynek z owocami - ewakuacja z działki, bo mróz, była okazja trochę z nim pobyć, galopowal po korytarzu jak dziki rumak....
Ogólnie wygląda zdrowo, nie jest też zabiedzony, ale po złapniu okazał się straaszliwie głodny, nadal zresztą chce ZJEŚĆ WSZYSTKO. Ale..jak długo będzie w tych warunkach zdrowy ( piwnica nie ogrzewana). A jak sprawa sie wyda to co z nim?

