Wszystkie koty jamnika Melona III- Leoś odkrywa ogona...

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lis 24, 2012 20:56 Re: Wszystkie koty jamnika Melona III- tuńczykowe szaleństwo

:ryk: :1luvu: :ryk: Przepraszam , nie mogę :ryk: . To troche tak , jak wtedy , gdy moja sunia , troche wieksza od kota , tak pół grzbietu , wtedy ważąca 10 kilo ukradła kawałek wędzonego boczku , wielkości dwu normalnych paczek papierosów i połkneła . Pół dnia leżała brzuchem do góry i wypiła hektolitry wody( o bąkach nie wspomnę ) :mrgreen: . i nic jej nie było 8O . Jak by dostała normalnie to na pewno by była chora . Jest jakaś zależność międzi ukradzionym a dostanym . :? Kradzione nie szkodzi , przynajmniej moim , futrom . :?

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Sob lis 24, 2012 21:47 Re: Wszystkie koty jamnika Melona III- tuńczykowe szaleństwo

Ta opowieść mi przypomniała pewne zdarzenie jak nasz mały wtedy jamnik pojechał z nami nad morze. To była jednodniowa wycieczka. Dino miał wtedy rok, ja zostałam na kocyku na plaży, a dzieci z mężem i Dinusiem poszły nad wodę. Dino spodobały się fale i jak nadchodziły to próbował je łapać. Wszystkim to się podobało. Spacerującym też. Tylko, że jak wrócili do mnie to zauważyłam , że Dino jest dwa razy większy. On pił tą wodę. Najedliśmy się strachu bo wyobraziłam sobie, że będziemy na gwałt szukać weta, a tymczasem co pół godziny robiliśmy przystanki, A Dino siusiał i siusiał.
Obrazek

alab108

 
Posty: 12890
Od: Wto lis 09, 2010 22:35
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Post » Nie lis 25, 2012 11:24 Re: Wszystkie koty jamnika Melona III- the end!

koteczekanusi pisze:
JaEwka pisze:NA FB napisała do nas Pani z Poznania która szuka kotka do adopcji - pisała w typie rasy byrtyjckiej albo MCO. Pani już miała kiedyś persy, ostatniego miała z ogłoszenia -ktoś oddawał i go wzięła, niestety w wieku 9 lat po 5 latach spędzonych razem umarł na nowotwór.
Mogę poprosić o telefon i dać namiar, może znacie kogoś kto ma takie do adopcji a może i by jednak znów zdecydowała się na persa :wink:

No niby jest Korneliusz, który jest mieszanką brytka z egzotykiem (dziś to potwierdziłam u dr Dominiki - też tak uważa). Zdjęcia pojawiają się wcześniej na wątku kotkinsa i na kotach generalnie... Ale tylko do domu naprawdę naprawdę najlepszego, bo TŻ wyraził dziś łagodny sprzeciw przeciw wyadoptowaniu Korniszona (bo ja nie liczę się z jego - TŻ-ta uczuciami, bo on się przywiązuje do tych wszystkich tymczasów...) . Jeśli Kotkins zechce zrobić bardzo wnikliwą PA, to nie ma sprawy. I pani bezwzględnie musi uwielbiać duże ilości latających białych kłaków. (jeny, jak ja marzę o sfinksie...) Choć rzeczywiście pierwszeństwo powinien mieć kot ze schroniska (to ten rudy, który miał pojechać na dt do Warszawy, czy nowy?)

A moje koty ostatnio tuńczyka zlewają i wszystko wywalam...

Nowy niestety.
I ja już kompletnie nie mam na niego pomysłu...
Moje tuńczyka też zlewają,ale za to Amka darzy go nabożną czcią.

A co Ty masz przeciwko zdaniu TZ-ta Ania?
Mój Małż uwielbia Leona, mówi do niego:"...i gdyby nie ja to byś stąd poszedł,a ja NIE DOPUŚCIŁEM do tego...", a jego (Leosiowemu a nie Małżowemu) synowi to nawet wyznawana jest miłość przez pana domu ( a nie jest tajemnicą,że Lotos vel Bosman osmarkał Pana na samym wstępie znajomości...)

Korenel jest jedynym obecnie egzo (?) na forum- takim do wzięcia.One są rzadkie, więc się Aniu zastanów. :mrgreen:


Jest jeszcze Leon.Leon jest obecnie ślicznym egzo(obiecujemy zdjęcia!),ale on przestanie być za miesiąc- dwa.Choć ja bym nie miała nic przeciwko pozostaniu przez niego egzo po kres jego dni...czesanie rano trójki persów (Amelia liczy się co najmniej podwójnie) jest naprawdę...No i Leoś nie do wzięcia.Leoś do kochania.Cudny Leoś!
Fiona dziś w nocy obudziła mnie miauczeniem: zgubiła się biedaczka w kuchni.Odnalazłam, przyniosłam do łóżka i spała jak dawniej na mnie.No, po takim przezyciu...wiadomo, koteczek w stresie.Nie umiem wytłumaczyć dlaczego ona w nocy traci orientację- widzi doskonale, bo ptaszka przez okno orykuje z odległości 50m.Czy to tylko taki styl?"Mamusiu ratuj, bo ja jestem taka mala, mala, mala..."
Ameczka nadal robi wilekie kupy i szuka tuńczyka.
Powiedzmy sobie szczerze- ona nie jest NORMALNYM kotkiem...


Alab a wiesz,że sól w wodzie morskiej może podtruć?Pies kolgi ledwo uszedł z zyciem w analogicznej sytuacji, mial potem spore problemy z nerkami!
Też szczeniak i też pił wodę.
Mel nigdy nie szczekał na fale, za to robil ryjca ogólno-plażowego, z próbą przerycia się do Australii włącznie.
Rycie jest sensem życia tego psa.

Wczoraj znowu warknął na Amelkę, nawet klapnął.
No,ale jakby ktoś przeze mnie przeskoczył to też bym warczała.
Amka nie ma instynktu samozachowawczego.Tak,to jest to! :mrgreen:

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie lis 25, 2012 14:16 Re: Wszystkie koty jamnika Melona III- tuńczykowe szaleństwo

Nasi przyjaciele to jamniczarze.
Jamnika mieli długie 15 lat, spał na poduszce, jadł specjalnie przyrządzone jedzenie, pod koniec życia był noszony z czwartego piętra ,bo chodzić za bardzo nie mógł- miał nowotwór kości łapki i mimo ,że pod koniec wszyscyśmy namawiali na uśpienie Spida oni jakoś nie potrafili...Wyszło tak,że uśpili biedaka w Sylwestra.Straszne...
Potem byla żałoba.
Trochę mnie zawsze wkurzają deklaracje typu " my tak bardzo kochaliśmy naszego psa,że nigdy już nie weźmiemy innego po jego śmierci...za bardzo bolesne jest rozstanie...".
Dla mnie to największa głupota- ich pies, gdyby mogł mówić pośmietnie powiedziałby :" BIERZCIE POTRZEBUJĄCEGO PSA ALBO KOTA!!!TYLE JEST NA ŚWIECIE NIESZCZĘŚCIA!!"
W ten sposób wiele doskonałych, kochających domów nie ma zwiezrzęcia w imię lojalności dla zmarłego kilka lat wstecz psa albo kota.Bo rozstanie boli.
Wiem jak bardzo, bo kiedy usypialam Normana przyrzklam mu ,że jego miejsce nie pozostanie puste i wezmę potrzebujacego kota...i wzięlam Fionę...
Każdy przeżywa inaczej


Przyjaciele mieli właśnie tak.
Ze dwa razy zadzwoniłam z propozycją przyjęcia jakiejś jamniczej biedy- odmawiali , bo Spido, bo żałoba...

Zwłaszcza ona, przyjaciółka plakała po swoim psim synku i jej było mi tak straszliwie żal...

I po mniej więcej pół roku, w czerwcu ,w pewien wtorek zadzwonił do mnie przyjaciel.
- Mam GO! Wiozę!!!- wyszeptal konspiracyjnym tonem
- Ale kogo?- zdziwiłam się
- No ja to KOGO?!? TEREIERA!!!Jack russel teriera...jak myślisz czy D. (przyjaciółka) ucieszy się??- zapytał lekko drżącym głosem
- Noooo nieeee wieeeem...- odpowiedziałam niepewnie
Wiedziałam,że D. deklaruje ,iż psa to "ona już nie ",a jak już koniecznie- to jamnika.
A jack russele niewiele z jamnikami mają wspólnego.

Przez kilka dni była cisza.
Myślelismy z Małżem,że państwo szaleją za nowym nabytkiem, całują pieszczą i rozpaskudzają do nie przytomności.
Po tych kilku dniach zadzwonił do nas przyjaciel.
- Słuchajcie...mamy wojnę.D. nie dotyka Maksymiliana (takie imie dostał terier), nie chce z nim wychodzić na spacery.Nie karmi.Nawet na niego nie patrzy!!!CO JA MAM ZROBIĆ!?
Odpowiedzieliśmy ,że dać jej czas.
Przyjaciel zaprosił nas na wekend,żebyśmy mieli "ogląd" ogólny sytuacji.
Wizyta wypadła...ech,szkoda słów.
Terier Maksymilian okazał się kulką psiej energii, która nie slucha nikogo i nigdy.
Wskauje na meble,w tym na stoły i krzesła.Przyjaciel stosuje metodę wychowawczą polegająca na nie stresowaniu "bo on jest malutki".Przyjaciółka neguje istnienie psa- na którego mówi teufel (co znaczy zdaje się po niemiecku "diabeł").Do tego Maksiu , pies towarzyski ma silnie wyrażony instynkt terytorialny i nie znosi, kiedy gość , ktory zasiada w klubowym fotelu przyjacielskiego salony wykonuje jakikolwiek ruch.Już zmaiana nogi założoenj na nogę powoduje oszczek.
I nieststy próby gryzienia.
O czym doniosła nam już nawet ex- Małżowa ...była "na wizycie" u przyjacielstwa...i omal nie została pogryziona...
Psiak zdominował całkowiecie przyjaciela, zaś D. go ignorowała.

Jednak prawdziwa twarz terierska wyszła dopiero na wspólnym spacerze nad pobliskie jeziorko- Rusałkę.
W pół godzinie Maksiu :
- ugryzł Melona, który jako starszy i dominujący powalił szczeniaka , wytarmosił mu kark i odszedł z godnością wyryć dziurę pod ławką, co jak wiadomo jest jego psim życiowym powowłaniem
- ukradł kabanosa z koca rodzinki z małym dzieckiem i zeżarł.Przyjaciel dał kilka złotych i przeprosił.
- ukradł piłeczkę yoreczkowi ,rozgryzł i też trzeba bylo rekompensować stratę finansowo właścicielice kosmatego
- ukradł smoczek maleństwu z wózka i porzucił nie wiadomo gdzie,ale rodzice się tylko śmiali b maluch się śmial
- wszczął awanturę z labradorem, na szczęście labek był z tych pokojowych, więc tylko warknął na Maksa i poszedł
- rozdarł spodnie przyjaciela , bo skoczył na niego z nienacka i zaczepił pazurem
- wyciągnał sznurek z dresu jednej pani, któa nas mijała -uwiesił się na nim zębami i pooooszłooo...!
- no i pogonił rowerzystę, co jak sie okazało później- jest jego z kolei życiwym hobby...

CDN

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie lis 25, 2012 15:08 Re: Wszystkie koty jamnika Melona III- karrriera terrriera!

Wietrzę kłopoty - zwłaszcza po tym jak ukradł smoczek....

Bolkowa

 
Posty: 6665
Od: Pon gru 03, 2007 20:29

Post » Nie lis 25, 2012 15:16 Re: Wszystkie koty jamnika Melona III- karrriera terrriera!

CD...


Przyjaciel nie ogarniał teriera.
To było jasne.
I o ile najpierw się podśmiewaliśmy , o tyle po kilku tygodnaich -serdecznie mu współczuliśmy.
Bo on się do błędu nigdy nie przyznał.Wszak mężczyzna jak saper- się nie myli.Choć podobno saper ma lepiej- myli sie raz...

W najmniejszym stopniu Maks nie był podobny do poprzednika- nawet w jednym calu nie był godnym,spokojnym psem.Nie dosyć,że był po teriersku ruchliwy to jeszcze trafił się przyjacielowi egzemplarz wyjątkowo żywy i co tu kryć- genetyczny obciążony złodziejstwem!
D. nadal na spacery nie chodzi.
Podobno w domu już głaszcze i karmi.
I z lękiem opowiada "on zjadł mi skórzane buty...on mi wyciągnął z torebki portfel,otworzył i przeżuł stówę...on na mnie warczy, kiedy się zamykam w toalecie..."
ON nie zna dyscypliny, bo przyjaciel zabrania dyscyplinowania paskuda.
Behawiorysta nie ma wstępu, bo sie nie zna.

A my początkowo śmialiśmy się z tej psiej pomyłki,ale teraz po pół roku...
Przyjaciel schudł i wspaniale się umięśnił: codziennie jeździ kilkanaście kilometrów rowerem po wertepach, bo Maksymilian musi mieć ruch.A po wertepach ,bo psina goni rowery,więc szukaja terenow odludnych.Oprócz tego zabiera Maksia na jogging rano, bo jak go zmęczy to jest szansa,że podczas pobytu w pracy przyjacielstwa psiak nic nie zniszczy.
Niestety jego stosunki z żoną są raczej napięte.
Czemu trudno się dziwić- wszak musiała w tym roku spędzić z Maksem wakacje.Teściowie po jednej wizycie odmowili opieki nad szatanem.Siostra -takoz samo.
My nieśmiało deklarowaliśmy chęć pomocy,ale odmowę wydania nam psiaka przyjęliśmy z ulgą.
Przyjaciel wie,że u nas pies jest wychowywany w dyscyplinie, przynajmniej takiej, jaką można wymoc na jamniku.
A Maks był -powiedzialabym- dzieckiem wychowywanym bezstresowo.

Wakacje chyba też były dosyć straszne.
Mając z sobą psa we Włoszech nie bardzo mogi wejść i obejrzeć np. kościol czy muzeum razem.Jedno czekało z Maksem na skwerku, drugie zwiedzało a potem-zamiana.
A jak powszechnie wiadomo, Monę Lisę np. trzeba oglądać we dwoje .Żeby moc powiedzieć do tego drugiego "O.Patrz.Mona Lisa!"
Psiak zmuszał ich do ciągłego ruchu ,a oni -podobnie jak my- są ludkiem stacjonarnym, plemieniem czytającym, słuchającym i oglądającym sporo.Tak więc obecność Maksia, który z lekkim obłędem w oczach planuje ciągle nowe draństwa i psoty- przerosła ich.

Spacery z Maskem są nadal mordęgą.
Terierek nie może znieść rowerzystów i biegaczy.Przyłącza się i usiłuje wskoczyć na delikwenta.Kiedy ów się ogania od psa- próbuje złapać zebami.
Na widok cyklistów rzucamy się więc na psa, który zazwyczaj jest od nas szybszy (bo on jest jak wiatr!) i krzyczymy "Proszę stanąć!!!", żeby wariata nie przejechali.
Rowerzysta zwykle staje, Maks go dopada a my Maksa...
Z biegaczami łatwiej.
Ale ciągle boimy się,że ktoś psiaka kopnie, zrobi krzywdę małemu szaleńcowi i agresorowi.

Jak wiecie jestem mistrzynią kaczkowania.
Przyrządzam więc zimą kaczkę , co nie wiem czemu napawa moich przyjaciół wielkim podziwem- a to wszak łatwizna.
Zaprosiliśmy więc "maksiowych" przyjaciół na ulubioną kaczkę i zupę z dyni (z kolei tę robię korzenną i taka większości ludzi smakuje!).Do nas ,z uwagi na zakocenie nie mogą przyjść z psem.Wizyta trwała nie cale dwie godziny- z lękiem zwinęli żagle " bo kto to wie co ON tam narobił..."
Zwykle siedzieliśmy do nocy , nie mogąc się nagadać.
Wizytę kotom Maksio złożył tylko raz.
Spotkał tylko Fionę, która stanęła na tylnich łapkach, przysiadając i bez jakiejkolwiek próby zapoznania się z Maksiem, nie wiedząc kto zacz- wyłoiła mu paszczę pazurami.Maksymilian zwiał z płaczem na ręce pana i już się nie odważył zejść do końca wizyty, która na szczęscie byla ogrodowym grillem,więc kontakty z kotami mogliśmy ograniczyć poprzez nie wpuszczanie Maksia do mieszkania.
Fio poszła po tym ogromnym wysiłku spać w poczuciu doskonale spełnionego , kociego obowiązku.
Co dziwne Maks jak dotąd kotów wolnozyjących nie zauwazył- jest tak zajety ganianiem, skakaniem i rozrabianiem,że podwórkowce są dla niego powietrzem.

Państwo maksiowi zapraszają nas na Sylwestra.Oczywiście do nich- przeciez nie można nigdzie iść z Maksem.

Hmmm...konkluzja?

A nie kupujta teriera , skoro nie jesteśta maratończykami wspinającymi się skalowo i zeskakującymi na bugie z tych skał...zwalszcza jack russela...

Bo ostsatnio spotkaliśmy pana z takim jak Maksio, tylko starszym.
Na nasze zapytanie , czy jego szalony piesek się z wiekiem uspokoił pan odrzekł
- Taaa...aczkolwiek to nasz trzeci długi spacer dzisiaj...będą jeszcze co najmniej dwa.

A było kolo poludnia... :mrgreen:

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie lis 25, 2012 16:08 Re: Wszystkie koty jamnika Melona III- karrriera terrriera!

o zesz... ty terrierku :mrgreen:
Wspolczuc tylko panu Maksia, ze chce Mu sie dalej bezstresowo psa chowac. Chyba bym juz dawno dala sobie siana i zaczela jakas dyscypline stosowac :roll:
Ale za to jakie atrakcyjne zycie prowadza, pelne przygod :mrgreen: pt, co dzis zastaniemy w domu po powrocie. W sumie co kto lubi... :wink:
dom bez kota to nie domObrazek
ObrazekObrazekKarolObrazekZara
Wesemir[*]zawsze bede tesknic.

alma_uk

Avatar użytkownika
 
Posty: 1637
Od: Pt lut 18, 2011 19:03
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Nie lis 25, 2012 16:19 Re: Wszystkie koty jamnika Melona III- karrriera terrriera!

Widocznie pan nie zajrzał do wikipedii, gdzie stoi jak byk: "Wymaga wiele ruchu, poświęconego czasu i uwagi swojego opiekuna, a także konsekwencji w układaniu i tresurze."
A co panu strzeliło do głowy, żeby akurat takiego psa kupować i to jeszcze szczeniaka? Żeby to jeszcze chociaż ładne było...
A pana wcale nie żałuję, bo braku dyscypliny u psa nie będę komentować (oczywiście dezaprobata aż bije z moich słów nawet w wersji pisanej), bo mam do tego podobne podejście jak do bezstresowego wychowywania dzieci. Zresztą chyba już kiedyś o panu i jego psie pisałaś i sobie pokomentowałyśmy.
I gratulacje dla Fio za zdolności pedagogiczne - jak wiadomo, kot głupi nie jest.

Moja mama po śmierci Zochy też twierdziła, że "już nigdy więcej kota", po czym owo "nigdy" trwało jakiś miesiąc. W jego trakcie mama stwierdziła, że nas ciągle nie ma w domu i nawet nie ma się do kogo odezwać - i wzięła Maję. Potem ja ściągnęłam Kropę i już mama ma z kim gadać.
Ja po śmierci malizny codziennie płakałam, aż do dnia, w którym odebraliśmy małego kota - jest tak podobny w swoim zachowaniu, że to niesamowite, tylko kolor ma inny, bo nie chciałam takiego samego (zresztą nawet nie było, bo kto wie). A z TŻ oboje, bez umawiania, już następnego dnia po jej śmierci przejrzeliśmy dostępne kociaki z polskich hodowli. I wzięcie małej to był dobry pomysł. Pomimo że wcześniej zapewnialiśmy, że żadnego więcej rasowego, bo same kłopoty zdrowotne - i że mała też od początku miała problemy.

koteczekanusi

 
Posty: 3666
Od: Pon sty 07, 2008 12:03
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Nie lis 25, 2012 16:36 Re: Wszystkie koty jamnika Melona III- karrriera terrriera!

Powiem Wam, ja nie mam teriera tylko mix jamnika ( po śmierci Dinusia wytrzymałam 2 tygodnie ) i nastała Zorka-4,5kg, która ma lęk separacyjny i kiedy po 3 dniach zadomowiania się suńki poszłam do pracy,się zaczęło.Zrobiła nam taką demolkę w chałupie, że na prawdę codziennie jak wracaliśmy do domu to najpierw sprawdzaliśmy czy dom jeszcze stoi. I gdzie ją zamknęliśmy tam był horror. Dopiero koleżanka, która para się behawioryzmem u zwierząt ( trochę późno się dowiedziałam ), pomogła nam na tyle, że szkody zdarzają się, ale rzadziej ( jest u nas 5 lat i ma koleżankę psią, którą sobie całkowicie podporządkowała mimo, że jest 3 razy większa i dwie kotki ). Wystarczy , że zostanie zburzony porządek dnia np. przyjazdem śmieciarzy już jest coś zniszczone.
Obrazek

alab108

 
Posty: 12890
Od: Wto lis 09, 2010 22:35
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Post » Nie lis 25, 2012 18:48 Re: Wszystkie koty jamnika Melona III- karrriera terrriera!

Pan jest z gatunku "ja wiem lepiej".Mówiliśmy mu.
Przyjaciółka -plastyk ma dwa teriery australijskie,więc temperamenty tych psów są nam doskonale znane.Swoją drogą- jacki russele są śliczne w porównaniu z australijczykami...
Opisałam ciąg dalszy terierskiego życia.Psiak podporządkowal sobie pana, pani się go boi.
Obawiam się,że to się źle skończy - on nie słucha ich kompletnie, wybiegnie pod jakieś koła...Bo pan chodzenie na smyczy uważa za formę opresji wobec psa.Z jamnikiem to nawet mu wychodziło- Spido był pokojny i dostojny, nie wymagał smyczy.
Pan nie traci nadzie ,że terierek "się nauczy","się wyrobi".
Panu się podobał biało-czarny łaciatek, kundelkopodbny.De gustibus...Jamniki źle znaoszą to,że oni wysoko mieszkają bez windy.Znoszenie jamnika-seniora za 15 lat, kiedy oboję będą pod 70-tkę byłoby trudne.Jacki russele nie mają zwykle problemów z kręgosłupami ,a ważą koło 4 kg.Jamnik mial z 15 kg...

Pani się nie podoba.Pan ani pies:)

Terierski temperament plus brak wychowania...źle rokują.

No i piesek jest z pseudo.
Przyjaciel przyznał się ostatnio.Jacyś państwo mają terierkę i "dla zdrowotności" zanim ją wysterylizują - miała młode. :evil:
Ojcem byl równie "bezpapierzasty" jack russelek i się zrobil synuś z ADHD psim.
Przyjaciel jest wrogiem kastracji , a Maksymilian od kilku tygdoni zaczyna się interesować pannami.
Będzie uciekał jak nic.

A fionine talenty pedagogiczne są olbrzymie- wszak to jej uporczywemy tępieniu Amelii zawdzięczamy w znaczącej częsci siczkowanie tej ostatniej...tak Fio na dyrektorkę szkoły.Dla panienek...

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie lis 25, 2012 19:38 Re: Wszystkie koty jamnika Melona III- karrriera terrriera!

Po tym, co napisałaś, to tym bardziej panu wyjątkowo bardzo nie współczuję i wcale bym się pani nie zdziwiła, gdyby się rozwiodła :mrgreen: Dziwniejsze chyba, że Wy się z nimi przyjaźnicie, bo oni raczej dziwni jacyś są w poglądach...

koteczekanusi

 
Posty: 3666
Od: Pon sty 07, 2008 12:03
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Nie lis 25, 2012 19:39 Re: Wszystkie koty jamnika Melona III- karrriera terrriera!

PS. A co do Amelii, to chyba pisałaś, że ona taka wzięta była z sikaniem?

koteczekanusi

 
Posty: 3666
Od: Pon sty 07, 2008 12:03
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Nie lis 25, 2012 19:42 Re: Wszystkie koty jamnika Melona III- karrriera terrriera!

koteczekanusi pisze: Dziwniejsze chyba, że Wy się z nimi przyjaźnicie, bo oni raczej dziwni jacyś są w poglądach...

Ale czemu? Świat jest ciekawszy, jak ludzie różni :wink:
Obrazek Obrazek

shira3

 
Posty: 25005
Od: Śro mar 11, 2009 21:51
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Post » Nie lis 25, 2012 21:07 Re: Wszystkie koty jamnika Melona III- karrriera terrriera!

No, przyjaciel człek specyficzny, uparty i wszystkowiedzący na pewne tematy.Jednocześnie uroczy gawędzirz, taki co to parszywego psa z ulicy podejmie i facetowi bijącemu konia nastrzela po dziobie(to fakt!).
Człowiek omylnym bywa, niestety.Nawet bardzo...

Nas to i smieszy i martwi.
Zastanawiamy się co będzie i z małżeństwem i z psem.


A Amelia nie sikała u Neigh.U nas na początku też nie.
Teraz na szczęście zdarza się sporadycznie...raz na dwa-trzy miesiące.Zawsze tak samo nieprzyjemne,ale cóż- nie pozbędę się Ameczki z tego powodu.Amelia to dziecko, kocie dziecko, które nigdy nie dorośnie.Nieprawdopodbnie skrzywdzone pzrez ludzi.

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon lis 26, 2012 10:58 Re: Wszystkie koty jamnika Melona III- karrriera terrriera!

kotkins pisze:Powiem Wam,że mam pomysł na książkę.
Taką małą powieść "z dreszczykiem", w stylu Kinga:)
Inspirująca jest niezwykle moja Fiona.Ona mi poddała pewną myśl...
Jak znam siebie to będzie raczej śmiesznie, niż starsznie.
Mam prawie ułożone w głowie,ale ja nie mam czasu!!!
(...)

Staram się pisać jeden felietonik tygodniowo.
Ostatnio były kozy:)

A poza tym opisuję Wam życie ,a w życiu nie codziennie Amelka planuje napad na bank!(tylko co drugi dzień!)


Dzień dobry :)
Podczytuję od jakiegoś czasu niezarejestrowana, ale po przeczytaniu tego posta nie wytrzymałam i SPECJALNIE założyłam konto, po to, żeby napisać: jestem fanką kotkinsowych kotów i bardzo chętnie bym przeczytała powieść zainspirowaną przez Fionę; zresztą zbiór felietoników też ;-)

Jestem w połowie poprzedniego wątku o kotach jamnika Melona, ale odpowiadam w nowym, bo tamten zamknięty - i sporo czasu upłynie, zanim będę na bieżąco, bo nadrabiam cierpliwie całość :-)

PS. Próbuję drugi raz, bo chyba jednak za pierwszym razem napisałam w starym wątku :)

Rudy Kotek

 
Posty: 12
Od: Pon lis 26, 2012 10:22
Lokalizacja: Katowice

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, marivel i 60 gości