sentimenti pisze:wczoraj podczas badania palpacyjnego lekarz bardzo długo ugniatał pęcherz, Mirabelka się posiusiała na stole, może chciał opróżnić pęcherz przed USG, ale jak już się wysiusiała to ugniatał dalej z fiolką pod ogonkiem żeby do badania uzbierać, ugniatał i ugniatał i nic już nie wycisnął, ja się nie znam, dla mnie to dość brutalnie wyglądało, bo ona taka chudziutka i słabiutka, ale pewnie tak to wygląda... ale wczoraj po powrocie do domu, w nocy i rano plami, wycieka jej trochę moczu tam gdzie leży, wczoraj pomyślałam, że to jeszcze świeżo po tym badaniu i dlatego, ale nie przechodzi...
i martwię się czy coś się z tym pęcherzem nie stało, Wy się sto razy lepiej na tym znacie...
Nie mam pojęcia po co wet to robił - z tego co piszesz to było nieco bezsensowne działanie, najpierw pęcherz opróżnił, potem gniótł nie wiadomo po co, bo szans na uzyskanie moczu do badania nie miał.
Nie mówiąc o tym że jest to kotka z niezidentyfikowaną chorobą, niedawnym wodobrzuszem, możliwe że ma podkrwawiający guz w jamie brzusznej czy inne cuś, takie wygniatanie brzuszka jest mocno ryzykowne
Nie umiem znaleźć powodu. Nie sądzę by badanie moczu było tak ważne w tym momencie - a jesli z jakiegoś powodu było - to trzeba go było pobrać od razu a nie kocinę męczyć.
Chyba że chciał dokładnie wymacać jelita a nie pęcherz - no ale przed usg to też jaki miało sens?
Nie wiem

Nie wiem dlaczego kotka teraz popuszcza mocz, ma to prawdopodobnie związek z wczorajszymi zabiegami

Możliwe że wymiętolony i pouciskany pęcherz plus zwieracz który też dostał w kość - są troszkę porażone jeśli chodzi o unerwienie.
To powinno minąć.
Kotka oddaje mocz normalnie?
Idzie i sika?
Czy sika bardzo dużą porcją?
Lub malutką?