u nas cz. II Zmiany. Ciapek w domku. Neska rezydentką.

Ale myślisz o jakiejś akcji darmowego czipowania? Czasem chyba coś takiego robią w Warszawie.

Teraz jest darmowe czipowanie. Dziś na pierwszy ogień poszła Zuzia. I czipów im zabrakło. Oraz wydruków. Jutro ciąg dalszy.
Nie wiem, czy tymczaskom też się uda. Troszkę na wyrost pytam. :oops:

Melduję, że całe rezydenckie stado psio-kocie zostało zaczipowane. Jesteśmy teraz w rękach wielkiego brata. :mrgreen:

To na prawdę fajna sprawa, namawiałam teściową, ale ona nie rozumie po co czipować. A bratu ciężko się zebrać.
Moje za to wczoraj ogarnięte i dziś już nawet o tym nie pamiętają. Nie ma co się bać. W Warszawie ma być podobno obowiązkowe. Warto więc skorzystać, póki jest darmowe.

Zostaly jeszcze do zaczipowania tymczasiątka. Ale najpierw musze im książeczki wyrobić. Lolek będzie miał książeczkę już w poniedziałek, bo będzie na kontroli po pozbawieniu klejnocików. Bryka aż miło, raczej nie rozpacza po stracie. Chyba mniej to przeżył niż mój TŻ.

Moje kochanie przedkłada koty nade mnie, dlatego zamiast nowych ząbków dla mnie stanie nowy drapak dla koteczek. A tymczasiątka dostaną drapak dotychczas używany. W sumie rozumiem jego wybór, tyle czasu zbierał. Chciał go sprawić Naziemu. A teraz miejmy dziewczyny skorzystają.

Czekamy na dostawę karmy. Tymczasiątka jedzą tyle, że zapasy szybko się wykruszają.

Gajeczka zazdrośnie broni filcokulek. Zniknęły jej dwie w niewyjaśnionych okolicznościach (dla tymczasków). Podejrzewa Primkę, więc są małe kłótnie babskie. Muszę się zaopatrzeć w większą ilość tych cudów. Wiki za nimi szaleje, ale gubi jakoś łatwo. A ja nie zawsze mam siłę przekopywać wszystko by odkryć jej fantazyjną kryjówkę.

Brawusia się zrobiła strasznym pieszczochem. Wszystkie lgną do nas bardzo. Chyba już załapały, że z kimś je zdradzamy.

Zupełnie nie rozumiem tego utożsamiania się TŻtów z kotami, gdy dochodzi do kastracji . . .

zapraszam wszystkich na bazarek świątecznych ozdób viewtopic.php?f=27&t=147807&start=30

Prawda? Jakiś dziwny obajw. :lol:

Ogladałam bazarek. Śliczności robisz. Zazdroszczę wyczucia i ręki.

I my jesteśmy tylko jakoś pisanie nam ciężko idzie. :wink:

Basiu pisanie to i mi ciężko idzie. Myśli jakoś nie chcą układać się w głowie. Zawsze bardzo miło mi Ciebie gościć.

ja ma wrażenie ,że te tymczasiątka to dla Was takie lekarstwo na smutek po Nazirku
taki krok do przodu

Moim zdaniem nie.
Nie dla mnie przynajmniej.
To może troszkę dziwne, ale Wiki i Lolek to dla mnie zwierzątka. Lubię je i owszem. Ale nie kocham.
Oczywiście ich dobro jest dla mnie istotne, ale nie są częścią rodziny.

To dla mnie dwie zupełnie odrębne sfery. Uczucia prywatne, domowe mam takie przytępione. Może dlatego nie potrafię pisać. Wszystko wydaje się takie głupie i banalne. Wątek Basi jest za to dla mnie takim miejscem terapeutycznym. Staram się tam uczyć, jak powinnam patrzeć na świat. Dziękuję Ci Basiu za to.

Kroku do przodu nie będzie. Postanowiłam, że nie chcę już nigdy powiększać swojej rodziny. To nie jest dobre, ale nie pogodziłam się z żadnym odejściem, z żadną stratą, jaka mnie w życiu spotkała. Odejście Skandala, mimo mojej ogromnej rozpaczy i tęskonty, było chyba najlżejsze. Pogodzenie się ze śmiercią. To byłby krok na przód. Jednak we mnie nie ma zgody.

Czuję się trochę tak... jakbym urodziła się w świecie pełnym iskier świetlików. T światełka są większe i mniejsze, ale otaczają mnie, rozjaśnają drogę. I nagle światełka zaczęły gasnąć. Znikają kolejne. I kolejne. Aż pozostanie sama ciemność...

Tymczasiątka, mam nadzieję, zapadną komuś w serce. Nie będą "tylko" kotami. Będą AŻ Kotami - zostaną długoletnią lokatą kapitału uczuć.

Na skarpetki przerobię Primkę z Gajką. Mało gustowne wyjdą, ale ciepłe.
Żeby w niedzielę od 5 rano latać po głowie człowiekowi z piłą dzwoniącą, to trzeba być sadystą. :twisted: