Megana, naprawdę tak sobie pomyślałam, jak w rozpaczy myłam naczynia, żeby się czymś zająć.... że jak tylko się znajdzie, poszukam mu bezpiecznego domu, z kimś kto zna się na kotach. Może jakoś to telepatycznie do niego dotarło - bo za chwilę M znalazł go pod samochodem.
Ja wiem
Morelowa, że pewnie nie uciekł od nas, tylko po dwóch tygodniach zamknięcia, chciał sprawdzić co tam u niego, na terenie

Zła jestem na siebie i M, że o tym nie pomyśleliśmy i daliśmy się zwieść utykaniu i nieporadnym ruchom.
Planowaliśmy go zamykać w łazience, albo w klatce (leży do tej pory nie rozpakowana

), ale Pan Doktor powiedział, że więcej krzywdy może sobie zrobić próbując za wszelką cenę się wydostać i skacząc na klamkę, niż włócząc się po domu. Druga sprawa to, to że Oziu potrafi upomnieć się o swoje. Nie wiem, czy zwróciłyście uwagę na dźwięki wydawane przez małe kocięta - niby maleńkie, płucka małe, a dźwięki wydają przeraźliwe, wdzierające się do najdalszych zakątków mózgu

Oziowi to pozostało, mimo że jest już dorosłym kotem. Osama czasem coś powie, Ufi w ogóle nic nie mówi, a Oziu drze się jak koci noworodek

Nie sposób tego zignorować....
Kurczę, w poniedziałek kontrola i aż wstyd się będzie przyznać do takiej "opieki" nad kotem....
Ale i tak się cieszę, że żyje i ma 4 łapy ... Kilka dni temu odeszła Misia - wpadła pod samochód. Rano, jak jechaliśmy do pracy, znaleźliśmy z M jej zwłoki... Powiem Wam, że jakoś nie mogło to do mnie trafić. Dopiero dziś zdałam sobie sprawę, że już nie zakradnie się pod bramą, żeby porwać Balsikowe zakopki ...
Dla tych, którzy nie czytali poprzedniego wątku - Misia :

... bądź szczęśliwa, maleńka za Tęczowym Mostem [']