Amelcia zapomniła już jakiś czas temu ,że jamnik ja skrzywdził.
Amelcia ogólnie jamnika bardzo lubi.A najbardziej lubi MK bo on się z nią bawi.Jak?Idiotycznie.
MK ucieka i Amelka go goni.MK waży 75 kg.Amelka 3,5 kg.
Wiecie jakby to było jakby sloń się ganiał z myszą...
Potam , jak już dobiegną(?) role się odwracają i Amelcię goni MK.
MK podchodzi do tego z całą powagą i namaszczeniem: wchodzi (ku niebotycznej szczęśliwości amelkowej!) na krzesła, na stół i pod stół.Ot, Amka ma takiego uroczego kolegę-kotka.Niemal tak mądrego jak ona sama!Ten kotek (MK) jest może trochę dziwny ,ale jak on się bawi!!!Żaden z pozostalych nie jest taki fajmny jak MK.
Ogólnie to jutro Leon przyobiecał coś ukotować.
Plany mamy szerokie.
Może jakaś zupa??
Duża kupiła garnek, ale nie przytargała go z samochodu.Jutro przyniesie i pozwoli najpierw kotom poużytkować.
Duży za to kupił kosz na pranie.Postawil w sypialni.Na pytanie dlaczego tam, odpowiedział,że DLA KOTÓW

Jest ciasno.
Planuję zakup kozy.
Podobno jak się koza wyprowadzi to przestaje być ciasno...
A tak całkiem serio: szwagier kozę zaadoptował...Historia jest jak zawsze mrożąca krew w żyłach.
Teraz szuka drugiej, bo mi Kasia powiedziała ,że kozy muszą być DWIE.Inaczej- kaplica, mogiła i kozia śmierć.Się tak szwagier przejął,że wywalił do koziej szopki dwa labradory i kozę do korytarza mieszkania wstawił.
Konkretnie koza jest kozłem.Kastrowanym.
Zrobił to po cichu wieczorem.Rano szwagierka prawie zeszła na zawał, bo koza (Behemot) otworzyła drzwi do sypialni i wstawiła tam swoją osobę.
Opowieść jest mniej wiecej taka: "otwieram oczy i widzę ,że KTOŚ na mnie patrzy...to ja patrzę też...i wiecie co?TO MIAŁO ROGI!!!DIABEŁ!!!"
Wiecie -człowiek rozespany...
Aczkolwiek szwagierka miała do męża pretensje nie tyle o wstawienie kozy do domu ile o nie poinformowanie o tym fakcie.
Podobno rano jakiś interesant do nich przyszedł (szwagier sołtysem jest) i z satysfakcją , bez mrugnięcia okiem Behemota mu przdstawili:"mieszkamy z kozłem...on jest wrażliwy..."
Kozioł umie wchodzić po schodach, odwiedził moją teściową.
Szwagierka mówi,że czeka az babcia uzna ,że jest w piekle, bo ja co raz to rogaty odwiedza...i przyobieca poprawę (babcia ,nie kozioł)...
A wiecie ,że ten mądry stwór nie załatwia się w pomieszczeniu?
Normalnie- jak pies - wychodzi!
Labradory boją się go jak diabła...podobno nawet jest do tego ostatniego podobny...
Matko, znowu wypisałam elaborat,a mam wrażenie,że nikt tego(prawie?) nie czyta...
P.S.Zapomniałam nadmienić,że Behemot umie wchodzić ale schodzić już nie...szwagier go znosi na parter jesli się wdrapie na pietro...taaaak...
I że szuka po necie JAKIE szczepienia powinna przejść koza.
Do kozła zwraca się "człowieku"...