Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
dagnes pisze:Mrożenie mieszanek barfowych ma przede wszystkim pragmatyczne uzasadnienie:
- nie trzeba robić mieszanek codziennie czy raz na 2 dni, ale raz na 1-2-3 tygodnie
- trudno jest, mając jednego czy dwa koty, kupować codziennie odrobinkę świeżego mięsa i podrobów
- trudno jest, w przypadku naturalnych suplementów, odmierzać tak niewielkie ich ilości do każdej porcji, chyba że posiada się wagę jubilerską.
Moim zdaniem, a także zdaniem wielu osób które piszą o BARFie w Niemczech czy Ameryce, mrożenie mięsa przed podaniem kotom nie jest niezbędne ze względów epidemiologicznych. Mrożenie wprawdzie unieczynnia bakterie, ale tylko na czas mrożenia. Po rozmrożeniu one znów się namnażają. Mrożenie jest konieczne, aby zapobiec psuciu się mięsa poprzez rozkład bakteryjny i gnilny, jeśli chcemy przechowywać to mięso przez dłuższy czas.
W naturze żaden kot nie mrozi upolowanych przez siebie ofiar, co więcej - ilość różnorodnych bakterii, które połyka, jest nieporównanie większa niż w warunkach domowych. Do takiego sposobu życia koty są przystosowane i posiadają olbrzymią barierę antybakteryjną w żołądku w postaci silnego kwasu oraz pepsyny.
Argumentem, często podnoszonym w kontekście mrożenia mięsa jest rzekome pozbywanie się w ten sposób jaj i innych form przetrwalnikowych pasożytów. Z tego, co wiem, procedura, która umożliwia pozbycie się ewentualnych tego typu lokatorów wymaga szokowego zamrażania do temperatury poniżej -18 stopni oraz mrożenia przez minimum 3 tygodnie lub nawet dłużej. W warunkach domowych jest to trudno osiągalne. Zważywszy na prawdopodobieństwo znalezienia się tych lokatorów w przebadanym, świeżym mięsie, ze zdrowych zwierząt, celowość tej procedury jest chyba wątpliwa w większości przypadków.
Dla mnie najważniejsze jest by mięso było świeże, ze zwierząt karmionych naturalnie i w żaden sposób nie "odświeżane". Mięsa przeznaczanego dla siebie i rodziny na tatara, carpaccio czy inne surowe potrawy nigdy nie mrożę przed spożyciem. Mój kot zawsze próbuje wszystkie kupione mięsa przed zrobieniem mieszanki i przed zamrożeniem (czy aby nie są jakieś "felerne") a świeżą mieszankę je przez pierwsze dwa dni po zrobieniu bez mrożenia (jest smaczniejsza!). Mięsa kupowane dla dwunogów też zawsze kosztuje, a właściwie "upolowywuje", jak tylko przyniosę do domu i rozpakuję lub wyciągnę z lodówki.
Oczywiście, jeśli mrożenie mięsa przez wiele tygodni jest dla jakiejś osoby jedynym warunkiem zapewniającym spokój sumienia, to nie widzę powodów aby tego nie robić. Poza tym nie namawiam nikogo do postępowania wbrew zasadom higieny, która jest dla mnie oczywista, i której absolutnie nie lekceważę, jak również do postępowania wbrew sobie. Ja mogę nie mrozić, bądź mrozić tylko tyle, by mięso mi się nie zepsuło, ale to nie znaczy że wszyscy muszą postępować tak, jak ja. Kto chce mrozić długo i głęboko, niech mrozi. Ja nawet nie mam warunków aby coś takiego przeprowadzić i żaden mój kot nigdy wcześniej (znaczy przed erą BARFa i przed Pedrem) nie był poddawany rygorowi mrożenia mięsa.
solarie pisze: Możesz się też zorientować w mięsnych, o których mówisz, czy nie istniałaby możliwość zamówienia jakiegoś mięsa, skoro tam bywasz po południu - tzn. podasz ilość, którą Ci przechowają i sobie to w tych godzinach popołudniowych odbierzesz i zapłacisz.![]()
solarie pisze:Teoretycznie maszynka nie jest potrzebna,
solarie pisze:Przydatna na pewno jest waga jubilerska, bo czasem z suplementami wychodzi, że trzeba dodać np. 9,6g mączki ze skorupek albo 3,5g tauryny i na zwykłej wadze kuchennej tego niestety nie wyważysz.
solarie pisze:Właściwie całe przeliczanie robi za Ciebie kalkulator, który możesz dostać na forum Barfny Świat po wpłaceniu symbolicznej darowizny na bezdomniaczki.Tam wpisujesz tylko wagę swojego kota, rodzaje mięsa i ilość, jakiej chcesz użyć w mieszance, a ilość suplementów, wody i warzyw on i będzie wyliczał - Ty tylko wstukujesz, czego chcesz użyć.
![]()
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Lifter, puszatek, Silverblue i 25 gości