Agneska pisze:Haniu, najlepsze zyczenia!!!
dziękuję bardzo
Odzywam się po dwóch dniach bez internetu: nasze koty stwierdziły, że za dużo czasu poświęcam na siedzenie przy kompie, zamiast zajmować się w tym czasie nimi i najprawdopodobniej zalały wodą z poidełka modem, który stał nieco niżej
Niedawno odzyskałam łączność, poprzestawiałam urządzenia, więc zobaczymy co teraz wymyślą
U nas idzie na lepsze, czyli nikt więcej nie zachorował, a chorowitki poza braniem leków, nie wykazują już specjalnie objawów choroby
Maleńtasy rozrabiają, grzybowe plamy są jak były, tylko zrobiły się z kotecków takie dłuuugie i chude scury
Nawet trochę się zastanawiam czy nie powinnam karmić ich nieco mocniej, ale w sumie na wadze widać minimalne przyrosty, więc może to taka ich uroda
Reszta futerek bez zmian, tylko upały im mocno dają się we znaki -całe dni leżą, a szaleństwa zaczynają się wieczorem do rana
Chcę Wam jeszcze opowiedzieć co wydarzyło się w jednym z DS naszych byłych tymczasków, chodzi o Karolka (jego zdjęcie jest na pierwszej str) i jego wspaniałą Opiekunkę Beatę:
we środę spłonęło mieszkanie Beaty!
Policja zadzwoniła do Niej do pracy, a Ona natychmiast pojechała do domu myśląc tylko z przerażeniem, że przecież w domu był Karol (syn Adam jest u rodziny na wakacjach).
Gdy dotarła do domu przed budynkiem wśród wyrzuconych spalonych rzeczy siedział biedny, wystraszony Karolek!
Oczywiście od razu wzięła go na ręce, a on wtulił się w nią i tak sobie siedzieli wśród rumowiska.
Po Karolu nie było widać żadnych specjalnych obrażeń, był mokry, a strażacy mówili, że nie mieli pojęcia o kocie w domu i dopiero, gdy po ugaszeniu ognia wyrzucali przez okno spalone rzeczy, zauważyli kota.
Karol tak się bał, że nie chciał sam wyjść, więc wzięli go na ręce i wynieśli przed dom, tam Karolek siedział i czekał na swoją Opiekunkę (to cud, że w panice nie uciekł gdzieś przed siebie, dom jest przy bardzo ruchliwej ulicy i na pewno by zginął lub co najmniej zaginął).
Karol zamieszkał tymczasowo u przyjaciółki Beaty, którą zresztą zna i bardzo lubi.
Wczoraj byli u weta, zrobili mu badania krwi (są w zasadzie w porządku, tylko po wątrobie widać, że organizm wydala toksyny), Karol ma lekko poparzone oczy (widzi, ale ma podobno jakieś ciemniejsze plamki na oczkach, a na jednej z rogówek zrobił mu się wrzód), płuca nie są poparzone, ale drogi oddechowe lekko tak i w jednym chyba miejscu delikatnie sparzona jest szyja.
Lekarz powiedział, ze rokowania są dobre, kot dostaje antybiotyk i codziennie bierze kroplówki.
Beata, która straciła prawie wszystko, mieszka kątem u znajomych, codziennie jeździ z kotem do lekarza i myśli o jego zdrowiu więcej, niż o swoim!
Adam na razie nie wraca do Wwy, bo po prostu nie ma gdzie, a najgorsze dla niego jest to, że nie może być blisko Karola (Adam na nastolatek, czyli zbuntowana i myśląca tylko o sobie młodzież!).
Może dla niektórych to jakaś ckliwa historyjka, ale dla mnie, poza oczywiście ogromną tragedią znanej mi, bardzo sympatycznej rodziny i świetnych ludzi, to dowód, że warto szukać TYCH Opiekunów dla naszych tymczasków, bo nawet w bardzo ciężkich dla nich momentach potrafią traktować swojego zwierzaka jak najbliższego członka rodziny!