Layla bardzo źle sie czuła, na szczęście pod wieczór, jakby jej przeszło.
Może też ten upał daje im się we znaki.
Dziś był wielki dzień. Znów przeniosłam kociaki do klatki i niestety dwa mniejsze
nadal przechodzą między kratkami, ale tylko jak głodne, najedzone klinują się i ani w te, ani we wte.
Dziś też był pierwszy wspólny stały posiłek we wspólnej miseczce.
Luka i luna zaciekle próbowali zjeść "wszystko", Layla działała na zasadzie odkurzacza (ssąco).
Oczywiście maluchy z Lapkami w miseczkach, całe wyciamkane. Ale nauka jest.
Linek oczywiście nie zainteresował się miseczką, mógłby brodzić w jedzeniu i paść z głodu.
On uważa, że jedzeniem jest tylko to, co ja mu włożę do buzi.
Później Luka i Lunka próbowali się trochę bawić wspólnie, a potem Luka "szalał" z nową, zieloną mychą.