Nareszcie chwila czasu. Shemali dojeżdza do Warszawy. O godz. 21.27 będą na centralnym. Ale po kolei:
- kicia dzisiaj samodzielnie jadła 4 posiłki - niech mi ktoś powie ze spacer nie wpływa na apetyt. Grzecznie jadła i długo spacerowała
- vetka po moim telefonie, ze kotka po spacerze je stwierdziła, że musiała przechodzić depresję. Cały czas na swobodzie i nagle zamykają ją w czterech ścianach
- przed wyjazdem na dworzec musiałam wstapić do kancelari adwokackiej. W czasie rozmowy z Szefem poczułam bardzo specyficzna woń. Cała czerwona przeprosiłam i poleciałam do ubikacji. Shemali stwierdziła, ze jak ja karmiłam to nie będzie tego woziła do stolicy i ulżyła sobie.Mnie tez ulżyło kupka była prawie normalna, jasna ale przecież dawałam jasne mussy

Ale przynajmniej wiem, że wydałam kotke w stanie ogólnym dobrym,
- na dworcu jak zwykle było bardzo głośno, ale Shemali to wcale nie przeszkadzało. Wszystkie osoby przechodzace odwracały głowy w jej kierunku. Bardzo się podobała,
- Pani Grażynka to naprawdę miła i sympatyczna osoba. Bardzo się ucieszyła, gdy zobaczyła kotkę. Powiedziała żebym sie nie martwiła, bo teraz Ona bedzie ją rozpieszczała i teraz wie dlaczego kotki nie wydałam wcześniej,
- mam obiecany telefon jak tylko zlądują do domu, a jutro spacerek i saszetki do wyboru. Pełna dokumentacja Shemali została zaraz przekazana, żeby nie zapomnieć no i oczywiście wyciagniety śrut też
- potem odprowadziła obie do pociagu i pożegnałam się
Melduję uprzejmie, że "stara, chuda kotka" została w przeszłości do stolicy pojechała kotka, która zostanie Panią i nic nie bedzie śmierdziało ( no chyba, że pójdzie do kuwety)
Jeszcze pare wpisów i można odpinać banerki
