U Joszka ciągle cisza informacyjna z naszej strony, czas to choć trochę nadrobić.
Dawno nic o Joszku nie było; dziś trochę szkolnie...- czyli o Josiu z 'przeszłości'
Przyjmijmy, że jest dziś kilkanaście dni temu, na przykład poniedziałek rano trzy tygodnie temu i że jest to czas (dla nas) szkolny. Dla wyjaśnienia - to poniższe pisane jest, ponieważ tak prawdopodobnie wyglądać będzie każde rano (lub większość) z Joszko w jego nowym domu, jeśli jego nowy ludź będzie wstawał wcześnie do szkoły lub pracy. JEśli ten jego nowy ludź to czyta, niech wie...
...że Joś to świetny ktoś i że fajnie się z nim wstaje:-)
Jest rano. 6.05 (na przykład 4 - ego czerwca). I dzwoni ten straszny budzik, informujący, że za minut niewiele zadzwoni budzik następny.
6.11 - i natychmiast (dwu-minutowe choćby spóźnienie absolutnie niewskazane) trzeba będzie wstać. Ludź otwiera oko.
Tymczasem...
Są dwie opcje.
1. Joszko nocuje na szafie - towarzyszem mu karton po wiertarce, poduszką ocean zadrukowanych kartek, a na dobranoc opowiadają mu bajkę wspólnie pędzel z żółtym wałkiem.
I tak - ludź otwiera oko.
Joszko wyczuwa to, budzi się. I...to jest moment, jak ten czajnik - kot czający się, przechodząc z jednej szafy na drugą, mijając pod drodze panów łosia i królika z futrzanymi stopami i uszami pojawia się przed twarzą człowieka. Z takim - słowo - 'rogalikiem' na pyszczku - szczęśliwy, inaczej niż człowiek, który widzi na zegarku 6.05 i wie, że za moment natychmiast trzeba będzie wstać. Kot się raduje - dziiień dobryyy, Człowieku! - człowiek patrzy zrezygnowany na kota 'idźspaćkocie...'. On nic. Mruczy i trzymając bardzo blisko twarzy ludzia swoją głowę wpatruje się w tę twarz (...bardziej odpowiednie określenie to 'intensywne wgapianie się'). Gapi się i mruczy. I barankuje nagle też. I nic - patrzy na człowieka, a on śpi. Niepocieszony Josiu...
6.11 - i trzeba wstać. Teraz Joszko jest uradowany... - pogłaskał go człowiek, choć nieprzytomnie. Josiu się rozkłada jak długi na poduszce i patrzy na ludzia. Tak bardzo go luuubi. 'Chodź, choooodź człowieku, chodź, co tam szkoła...'. Leży na tej poduszce ubawiony. 'Idź spać, kocie...'
I tak oto - Joszko niepocieszony - guzik cztero-dziurkowy z tego głaskanka, człowiek musi wstać. To nic, Joś mądry kot jest i wie, że tam na dole, piętro niżej (łóżko piętrowe) jest - Joszko tym razem bardzo pocieszony - drugi człowiek.
'Banan' wstępuje na pyszczek, Joszko przeciąga się i idzie na to piętro poniżej dręczyć człowieka...
'Chooodź, chodź człowieku, co tam szkoła...'
- - - - -
I opcja druga
2. Jest tak: Joś nocuje na górnym łóżku nie zawsze, ale często i chętnie (właściciel tego piętra bardzo szczęśliwy i w pełni świadomy tego zaszczytu).
Ogólnie to zaczęło się od tego, że sam na to piętro Joszko przyszedł i elegancko fragment po fragmencie zaczynając od końca łóżka zbliżał się do poduszki. I tak któregoś ranka człowiek zastał go przy swojej twarzy, początkowo zajmującego poduszkę tylko w niewielkim stopniu. Potem coraz więcej tej poduszki miał dla siebie, a w końcu - całą, o człowieku nie pomyślał. Uradowany, zaanektował ją i niczym innych się nie przejmował. Taki kochany kot... Człowiek patrzył na kota i co powiedzieć miał.
'Jak chcesz, kocie'
Oddał mu tę granatową poduszkę
I wziął drugą.
Teraz na łóżku są dwie poduszki - na jednej śpi ludź, a na drugiej kot.
I tak - ludź otwiera oko.
Joszko tymczasem otwiera swoje, średnio dobudzony, patrzy na człowieka i nic. 6.05 - budzik, kot ani drgnie. Człowiek leży jeszcze przez ten moment, czekając na następny budzik. 6.11 - i trzeba wstać. Joś zwinięty w rogalik śpi, nawet nie drgnie, choć słyszał na pewno i budzik i wstającego człowieka. Ludź budzi Joszka głaskaniem, ten przeciąga się, ziewa i ponownie się zwija w rogalik. 'Joooszko'. Pogłaskany, ponownie otwiera oczy i patrzy na człowieka i...
(naprawdę)
'idź spać, człowieku....'
- - - - -
Teraz, kiedy można spać do późna (bardzo późna), to powyższe 'wstawanie z Joszko' się nie kwalifikuje niestety, on biedny wstaje wcześniej niż człowiek, a kiedy chce podręczyć ludzia nie ma szans - człowiek śpi snem kamiennym.
Natomiast takie poranki, jakie są opisane powyżej wróżymy przyszłemu nowego dużemu Joszko - i zapewniamy, że będą cudne, nawet te, w które wykazuje obojętność na ludzia (opcja II) - miło się patrzy na takiego Josia 'idźspaćczłowieku', jego ziew i prężenie się. I te łapki rozciągnięte do przodu, w białych skarpetkach, jedna na drugą założona.
Oczywiście, by tak się stało, by takiego Josia widzieć rano, trzeba (a) adoptować go











**
