Z PAMIĘTNIKA STAREGO FILOZOFA
Pańcia to kompletnie już zgłupiała z tem kartoflem. Kartofel prawie już nie chodzi sam, a poza tym, skubaniec się przerzucił na nocny tryb życia.
Bo gorąco mu.
Pańcia na razie ma zwolnienie i urlop, ale potem to ja czarno to widze. Pańcia o pierwszej w nocy kartofla karmi i lula, o trzeciej odsikuje i lula, o piątej odsikuje, karmi i lula. Przy czym między północą a piątą rano kartofel cały czas zawodzi. Jak zaczyna poszczekiwać, pańcia zbiega na dół i wszystko zaczyna się abarot.
Pańcio na razie nic nie mówi. O Kartoflu nie mówi,ale mówi o Fistaszu. Bo oczywiście nie ma tak, że pańcia w nocnej ciszy sama na dół zejdzie. Nie, Fistasz czujnie pazurkami cztery kółka po panelach zrobi, zanim za pańcią po schodach zbiegnie.
Junior coś tam zaznaczył na ten temat, bo akurat dziś miał ostatni egzamin maturalny i trochu niewyspany poszedł.
Oj tam, oj tam.
I tak ja mam najgorzej, bo pańcia mnie do opieki zatrudnia, a czy to ja niańka jestem??
Poza tym, sen mam porządny i byle skuczenie mnie nie budzi. Szczekanie owszem, ale tylko dlatego, że z pustej wciąż kuchni takie echo idzie...
Z innej beczki - dwa dni temu pańcia w nocy weszła do łazienki by zęby umyć, spojrzała w lustro i...?
I na własnej szyi zobaczyła Stefana.
Nie będziemy dramatyzować, że Stefan był wielkości talerzyka deserowego, ale mały też nie był. Pańcia nie krzyknęła - nie, że taka odważna - ale zwyczajnie zabrakło jej głosu, to po pierwsze. Po drugie w ułamku sekundy zdążyła pożałować, że nie ma aparatu w ręku i nie zrobi jakże wstrząsającego zdjęcia, i nie umieści go na miau, by ciocie mogły powydawać okrzyki. Różne.
Potem Stefan siedział na umywalce a pańcia mu perswadowała, by sobie poszedł gdzieś dalej, bo ona będzie lała wodę.
A teraz pańcia konferuje z ciocią Carmen, pije piwo Łomża niefiltrowane i będzie wredna, bo dalej nie powie,
CO SIĘ KROI...
Co bystrzejsze ciocie powinny znaleźć na miau coś strasznie brzydkie, stare, bezzębne i z klaustrofobią.
Hehe.