...w okresie od sierpnia 2010, do dziś DT Smarti wyadoptował blisko
130 kotków-wszystkie z nich znalazły wspaniałe i kochające domki-z większością jestem dotąd w kontakcie.
DT Smarti to:"moja skromna osoba" -karmiąca,lecząca,sprzątająca samodzielnie lub przy pomocy osób zatrudnionych mi do pomocy przez mojego wspaniałego TŻ-ta
,
Mój hojny TŻ - mądry człowiek o wielkim sercu i równie wielkiej miłości do zwierząt
-finansujący całość mojego "uroczego hobby", oraz oswajający dzikuny i miziający miziaki...i bojący się trzymać kota do zastrzyku a mimo to dzielnie trzymający
Alareipan -mistrzyni adopcji niemożliwych
oraz zamieszczająca ogłoszenia naszym kotom,odbywająca wizyty przed i poadopcyjne .
Lekarz Weterynarii p.dr. Ania K.-osoba o wielkim sercu, zawsze gotowa na miejscu, lub u siebie w gabinecie pomóc naszym zwierzakom za prawdziwie symboliczne pieniądze..
otwarta na medycynę naturalną, dzięki czemu łyso-zgnili odzyskują footra, a zagluceni po kilku godzinach inhalacji zamiast antybiotyków oddychają jak Maritt Bjoergen podczas zawodów
Szalony Kot- autorka naszego wspaniałego FB, zamieszczająca ogłoszenia (i autorka wszystkich ogłoszeń w początkowym okresie),a także autorka świetnych banerków.
a także
Zaprzyjażnione Autorytety,Życzliwe Duszyczki,, oraz
Osoby zawsze,w razie potrzeby gotowe mi pomóc w każdy sposób-np. pożyczając klatkę, darowując kuwete, dowożąc kicie czy ofiarowując inną pomoc..
..w ciągu pierwszych dwóch lat działania DT Smarti nieocenioną pomoc okazali naszym kotkom :Lekarz Weterynarii Kamil K. w okresie od maja 2011 do maja 2012 nie szczędzący czasu,serca i siły na wszechstronną i codzienną leczniczą opiekę nad kotami,mimo oczywistych przeszkód życiowych
Marzenia11 odbywająca wizyty przedadopcyjne,
znowu Marzenia11 wraz z Aburacze zamieszczający ogłoszenia dla moich kotów,
Mój DT już od początku 2011 roku działa za moje własne pieniądze (czytaj: mojego Dobrego TŻ-ta)
(przez pierwszych kilka miesięcy prowadzenia dt ,w tzw. czasie zdobywania doświadczeń, głównie jeszcze w 2010 r. przyjmowałam z wdzięcznością wpłaty (sięgające razem nie więcej niż kilku % ogólnych kosztów pochłanianych przez kicie) i drobną pomoc rzeczową w miare trudnej sytuacji życiowej i nawału wydatków.)-a nawet prosiłam o pomoc...
Na początku wydawałam na samo utrzymanie 1 kota,
(czyli jedzenie suche i mokre, odżywki i suplementy, ogrzanie zimą, żwirek, środki czystości -w tym virkon, koszt używania lampy bakteriobójczej i specjalistycznych płynów dezynfekcyjnych ale bez zadnych kosztów weterynaryjnych)
min.112zł miesięcznie.
Teraz udało mi się zejść do ok.62 zł/mies jeśli kotów jest ok 15-20 - bo mogą jeść puszki 80 g.,oraz do ok 70 zł/mies jeśli kotów jest mniej jak 5- 10, lub jeśli kilka z nich jest na różnych karmach weterynaryjnych.
a więc łatwo obliczyć ile kosztują mnie moje tymczasy) Jednak w miarę poprawiającej się sytuacji materialnej czyli od początku 2011 roku, postanowiliśmy finansować utrzymanie i leczenie kotów całkowicie samodzielnie, jedynie za wyjątkiem sporadycznych przypadków zbyt drogiego dla nas leczenia danego kicia, lub też chwilowej niemożności samodzielnego sfinansowania leczenia danych kotków..
Traktuję swoje działanie bardzo odpowiedzialnie-
staram się doprowadzać koty do możliwie najlepszego w danym przypadku stanu zdrowia, nie bacząc na często trudny stan zdrowia w jakim kota otrzymałam, nie szczędząc czasu, trudu i wydatków-lecząc je zawsze u najlepszych znanych w kraju specjalistów w danej dziedzinie i wydać koty (oczywiście całkowicie bezpłatnie i bez zwrotu kosztów) do najlepszego,wszechstronnie sprawdzanego a nawet czasem "zniechęcanego"
domku.
Koty opuszczające nasz DT są "zaopatrzone" na wiele wiele lat szczęśliwego i zdrowego życia . Przykładem takiego podejścia jest bezprecedensowe wśród innch DT czyszczenie ząbków z kamienia "w standardzie", oczyw. jeśli kot tego potrzebuje, lub zaopatrzenie kota w wyprawkę na czas aklimatyzacji w nowym domu czyli na pierwsze 2 tygodnie w której jest dotychczas ulubiona karma, wraz z odżywkami i suplmentami, ulubiony żwirek, a czasem nawet ulubione posłanko kuweta lub drapak, tak aby kot miał jak najmniejsze poczucie rewolucji jaką jednak jest przecież w jego życiu przeprowadzka do nowego domu..
Tym samym określenie
"kot gotowy do domku" oznacza stan minimalny w jakim ja wypuszczam koty ze swojego dt ,czyli kot jest:
przebadany,
wyleczony, o ile przyjechał chory lub zachorował,
aktualnie całkowicie zdrowy,
zaszczepiony,
odrobaczony tyle razy ile potrzeba + na wyjscie,
zsocjalizowany,
bezbłędnie kuwetkujący,
wysterylizowany lub wykastrowany ( jeśli jest jeszcze za młody, to wtedy zawsze z opcją sterylizacji lub kastracji u mojego weta całkowicie bezpłatnie lub w bardzo promocyjnej cenie , pod warunkiem dowiezienia i odebrania),
z wyczyszczonymi ząbkami-jeśli tego wymagały,
z obciętmi pazurkami,
wyczesany
i wypasiony z książeczką zdrowia,
zaczipowany,
przetestowany w kierunku kocich chorób ,jeśli był najmniejszy powód do podejrzeń o taką chorobę.
przejrzany najdalej w przeddzień lub w dniu wyjazdu przez weterynarza,
trzymający w łapkach wypasioną wyprawkę i przebierający łapkami za swoim Dużym,
generalnie taki, ktory w moim dt traci już tylko swój cenny czas i zajmuje miejscówkę innej potrzebującej biedzie
"KIlka słów" o prozie życia czyli o FINANSACH : ( jeszcze w trakcie uzupełniania )
Jak już wspomniałam przez cały ten czas staram się samodzielnie finansować ratowanie kotów.
Jednak, czasem jak to w życiu, a zwłaszcza w życiu osoby ratującej koty, bywają trudniejsze chwile kiedy dużo wcześniej przyjęło się na siebie zobowiązania które po wielu miesiącach pobytu kota w dt, w danej chwili (trochę trudniejszej finansowo niż zazwyczaj), stają się trudne do zrealizowania.
Jak kiedyś ostrzegał mnie pewien wet. "każdy kot po przejściach to pod względem zdrowotnym tykająca bomba zegarowa.."
I tak na samym początku Promyczka uratowałam dzięki pomocy bardzo wielu osób z tego forum-bo koszt leczenia Promyczka, ( który przyjechał do mnie jako zupełnie zdrowy kot, a nagle stał się na długie 2 miesiące kotem na granicy życia i śmierci ) wyniósł ponad 3,5 tys. zł.
Od początku istnienia DT ratowałam koty skąd tylko potrzeba było i tak udało mi się uratować niespełna 80 potrzebujących kotów z całej Polski.
Pierwsza postPaluszanka, ukochana Lalunia['] przyjechała do mnie już w pażdzierniku 2010. Jeszcze przez długi czas potem było u mnie również wiele kotów z innych miejsc, ale w miarę poznawania Paluszków przekonywałam się że są to absolutnie wyjątkowe koty a ja, jako warszawianka "z dziada pradziada", mam w końcu jakieś zobowiązania wobec swojego miasta , dlatego postanowiłam że moje DT będzie, poza wyjątkowymi przypadkami, tylko do dyspozycji kotów z Palucha.
Tak więc ogólnie, wśród prawie 130 kotów jakie uratowałam, ponad 50 kotów było z warszawskiego schroniska "Na Paluchu".
Po 5-ciu miesiącach istnienia DT na pocz 2011 roku, postanowiłam że dokąd tylko damy radę, będziemy samodzielnie finansować ratowanie kotów i tak było aż do drugiej połowy 2013.
Wtedy od dawna brałam do swojego DT już tylko Paluszki a były one z reguły w tak złym stanie, że wymagały rzetelnej ogólnej diagnostyki - jak np. najlepsze dostępne USG.
Dlatego w takich wypadkach znowu byłam zmuszona starać się o refundację pewnej części ponoszonych przeze mnie wydatków bo zwyczajnie stało się ich zbyt wiele.
Biorąc pod uwagę że jak wspomniałam utrzymanie każdego z tych kotów kosztuje mnie miesięcznie ok 70 zł, oraz że koty przebywają u mnie bardzo różnie-raz krócej raz dłużej, np. 1 kot, będący najkrócej, był u mnie dwa miesiące, natomiast najdłużej bo ponad rok na dom czekały/czekają 4 koty, jednak najczęściej kot przebywa u mnie ponad pół roku bo ok. 8-9 miesięcy, dlatego średnio liczę pobyt kota z Palucha i kota w ogóle u mnie na 6-8 mies.
I tak licząc średnio pobyt 1 Paluszka u mnie na 7 mies. przez ten czas na samo ich utrzymanie ( którego składowe opisałam wcześniej ) wydałam 25 tys zł.
Różnie było z ich leczeniem-w większości koty te trafiały do mnie bardzo chore, umierające, niejedzące-nie przypominam sobie kotów które nie wymagały żadnego leczenia ani żadnego zabiegu (typu sterylka, kastracja czy operacja, lub też leczenie antybiotykami, wzmacniaczami odporności, czy też bardzo drogimi lekami okulistycznymi ). Leczenie niektórych z tych kotów kosztowało mnie kilkaset ( 500-600, czasem nawet 1000 zł ), natomiast leczenie innych czy tylko przeprowadzenie samej sterylki to koszt "tylko" ok 150-300 zł.
Stąd licząc srednio na 1 kota tylko 200-250 zł przeznaczone na leczenie i leki dla niego, daje to na 50 kotków ponad 10-15 tys zł wydane przeze mnie na Paluszki w czasie od pażdziernika 2010 do dziś.
Dodatkowo każdy kot idący do domu dostaje ode mnie wyprawkę wartości ok 50 - 60 zł, co dało do tej pory kolejne 2500 zł.
Wyprawkę dostaje oczywiście z miłości i chęci osłodzenia ( sobie ) rozstania, ale również z powodów o których pisałam wcześniej
W tym samym czasie jedyną, ale oczywiście bardzo cenną pomocą jaką uzyskałam z zewnątrz, był zwrot za niektóre f-ry przez GPK Mrau, grupę która została powołana przez kilka osób, w celu pomocy Domom Tymczasowym w których przebywają koty z Palucha.
Jestem DT w którym, jak dotąd przebywało i nadal przebywa najwięcej postPaluszków w historii Paluchowych DT, a ponadto jedynym mającym możliwość dowolnie długiej kwarantanny dla kilku kotów, oraz podziału kotów pomieszczeniami na najczęstsze choroby ( grzyb, glut ) i oczywiście osobnego pomieszczenia/pomieszczeń dla kotów zdrowych, czekających na domki w niedużych grupach ( po 2 -4 kotki )
Pomoc GPK Mrau dla mojego DT wyglądała następująco :
Maj 2012 mój DT przywitał z następującymi postPaluszkami na pokładzie (większość z nich bawiła u mnie od dawna czekając na domki, niektóre dopiero co przyjechały opróżniając pewną szafę pełną smutku.. )
Figa, Shila, Bogdanek, Tymoteusz, Cygan, Dziadzia, Przylepka, Lemonka, Melinda, Sadie/Suzi, Rudolf, Pindzia, Moro, Tequila, Armani, Kocyk, Ferdek, Maksio, Tosia, Filon, Psotka, Rudzik i Dziadu/Mordek. I tak :
w maju 2012 ,
kiedy to w moim DT przebywały 23 postPaluszki Mrau dokonało zwrotu za następujące f-ry :za USG u dr.Marcińskiego Tekisi i Ferdka : 192 zł
za badania, diagnozowanie Maksia : 229 zł
za USG Maksia,dr. Marciński : 106 zł
w czerwcu 2012 kiedy w moim DT przebywało 21 postPaluszków Mrau dokonało zwrotu za następujące f-ry : za leczenie Psotki, Shili i Maksia : 412 zł
za leczenie Tekisi : 115 zł
za eutanazję Maksia Fip+paraliż : 74 zł
w lipcu 2012 kiedy to w moim DT przebywało 17 postPaluszków Mrau nie dokonywało dla mnie żadnego zwrotu w sierpniu 2012 kiedy w moim DT przebywało 15 postPaluszków Mrau dokonało zwrotu za następujące f-ry : Krew + testy Dziadu-Mordka : 131 zł
USG dr.Marciński Dziadu-Mordek : 105 zł
we wrześniu 2012 kiedy to w moim DT przebywało 15 postPaluszków Mrau dokonało zwrotu za następujące f-ry : kastracja Moro + leczenie Mordka + świeżbowiec : 227 zł.
w październiku 2012 kiedy to w moim DT przebywało 11 postPaluszków Mrau dokonało zwrotu za następujące f-ry : za ratowanie Tequili : 749 zł
za ratowanie Mr Big : 124 zł
w listopadzie 2012 kiedy to w moim DT przebywało 11 postPaluszków Mrau nie dokonało żadnego zwrotu. w grudniu 2012 kiedy to w moim DT przebywało 9 postPaluszków Mrau dokonało zwrotu za f-rę : za zakup karmy weterynaryjnej 490,21 zł
w styczniu 2013 kiedy to w moim DT przebywało 7 postPaluszków Mrau dokonało zwrotu za następujące f-ry : za zakup karmy weterynaryjnej 495,41 zł
za leczenie Kocyka i zakup jego leków okulistycznych 316,06 zł
w lutym 2012 kiedy to w moim DT przebywały 4 postPaluszki Mrau nie dokonało żadnego zwrotu. W tym samym czasie te same, ale również pozostałe wymagajęce tego koty koty, leczyłam również jak łatwo się domyśleć, za własne pieniądze jak np. Maksia u dr. Neski, nie mówiąc o podawaniu im leków, zastrzyków, kroplówek "z własnej apteczki" , oraz testowaniu często niejednokrotnemu danego kota "własnymi" testami na kocie choroby zakażne
W w/wym lecznicach f-ry brałam tylko na "grubsze "wydatki, mając zasadę że "do stówki płacę sama" - tych paragonów do stówki też uzbierała się niezła kupka-o wiele większa niż refundacje Mrau
tak więc reasumując :
moje wydatki przeznaczone na ratowanie Paluszków wyniosły w tym czasie co najmniej 39. 500 zł
natomiast GPK Mrau wspomogła mnie w leczeniu i zakupie karmy wet. dla Paluszków na 3 . 766 zł Jestem bardzo wdzięczna że Mrau aż prawie w 10-ciu % pomogło mi wyprowadzić te Paluszki "na koty" .
Był to dla mnie bardzo trudny czas kiedy to miałam w swoim DT wiele wiele bardzo chorych, czasem umierających kotów, ale był to również czas bardzo piękny bo prawie wszystkie z nich ( a dokładniej wszystkie, za wyjątkiem tych które przyjechały do mnie już jako śmiertelnie chore ) udało się uratować - chociaż wtedy nie byłam wcale taka optymistyczna..
Niestety, jak to w życiu, znalazła się osoba, która zarzuciła mi że "promuję się za pieniądze GPK Mrau"
Pozostawiam indywidualnej ocenie każdego czytającego na ile ten zarzut jest uzasadniony ....a oto najnowszy banerek do kopiowania autorstwa nieocenionego Szalonego Kota Szalony Kot pisze:To na ułaskawienie Burani - jest jedną z głównych bohaterek
- Kod: Zaznacz cały
[URL=http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=141937][IMG]http://i.picasion.com/pic52/861b9f71067d83ee115932b08ae7a668.gif[/IMG][/URL]
na banerku są przykładowe, spektakularne metamorfozy naszych tymczasków Burani i Melindy oraz zdjęcia wyleczonych, szczęśliwych i rozpoczynających nowe życie w Domkach Stałych Fuńka i Juleńki
serdeczna prośba o wklejanie