Mizia i Mamba - białaczkowe koteńki - Sosnowiec

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Sob mar 31, 2012 13:47 Mizia i Mamba - białaczkowe koteńki - Sosnowiec

W Sosnowcu znajdują się dwie koteczki, które w rozpaczliwym stanie trafiły do naszej forumowiczki iwoo1. Na jej prośbę zakładam ten wątek.
Kotki przebywały w tragicznych warunkach na ogromnej, brudnej i cuchnącej bazie samochodowej, przeganiane, niedożywione, brudne i zastraszone.
Szara kotka Mizia była chora, podobno ktoś podawał jej leki i jeszcze niedoleczona trafiła do iwoo1.
Czarna kotunia Mamba to nic więcej, jak kupka nieszczęścia. Nie dość, że również była chora na katar koci, to jeszcze dostała się zimą pod maskę samochodu, gdzie została mocno poturbowana. Dziwne, że to w ogóle przeżyła. Ma złamaną lewą przednią łapkę w trzech miejscach i urwany ogonek. Kiedy ją przywieziono do iwoo1, z łapką już nic nie dało się zrobić - kości już się krzywo zrosły a ogonek był w tragicznym stanie, ponieważ kikut już zaczął gnić. W dodatku podczas sterylizacji okazało się, że była w ciąży. Ogonek został całkowicie amputowany, z łapką niestety nic nie można zrobić. Chodzi więc na trzech łapkach, tylko lekko podpierając się tą chorą, bardzo zniekształconą czwartą łapką. Biedaczka i taka kruszynka, po sterylizacji zważono ją - niecałe dwa kilogramy.

Na domiar wszystkiego testy wyszły FeLV+ u obu kotek.
Chociaż niewielka jest szansa, że drugie testy dadzą negatywny wynik, trzeba to sprawdzić za kilka tygodni. Iwoo1 ma już dla nich interferon ludzki i w przypadku ponownych wyników dodatnich rozpocznie kurację wzmacniającą odporność.

Obydwie koteńki są już wysterylizowane, Mizia ma zrobioną morfologię z bardzo dobrymi wynikami. Już się przyzwyczaiły do nowego miejsca, dostają dobrze i dużo jeść, są takie szczęśliwe i spokojne, pomału stres im przechodzi. Może jakimś cudem okaże się, że jednak wynik pierwszych testów nie potwierdzi się - oby. Iwoo1 tak bardzo chciałaby, aby mogły bawić się z innymi jej kotkami do czasu znalezienia im DS, aby były zdrowe.

Mamba
Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek

Obrazek


Mizia
Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek

Obrazek
Ostatnio edytowano Czw maja 17, 2012 19:11 przez marta-po, łącznie edytowano 1 raz
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Nie kwi 01, 2012 12:11 Re: Mizia i Mamba - koteńki po przejściach - Sosnowiec

Tak, kotki na razie nie mają żadnych objawów chorobowych, wydawałoby się że są zupełnie zdrowe. Bałam się, ze sterylizacja może wywołać u nich pogorszenie stanu zdrowia. Jak do tej pory, wszystko jest w porządku. Jednak ponowne testy będą mogły wykluczyć lub potwierdzić wyniki pierwszych testów.

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Pon kwi 09, 2012 19:25 Re: Mizia i Mamba - koteńki po przejściach - Sosnowiec

Mizia i Mamba czekają na kolejne testy, które będą robione pod koniec kwietnia. Póki co, koteczki są w doskonałej formie. Jedyne, co dokucza Mambie, to łapka. Widać, ze musi ją trochę boleć, ponieważ kiedy pochodzi troszkę, łapkę podnosi do góry i nie używa jej jakiś czas. Kotunie nauczyły bawić się zabawkami, szaleją z nimi jak malutkie kociaki. Wydawało by się, że tryskają zdrowiem. Oby kolejne testy nie potwierdziły tych pierwszych, nie wiem na ile to jest możliwe, ale łudzę się nadzieją.

Mizia
ObrazekObrazek

Obrazek
Mamba i jej biedna łapeczka
ObrazekObrazek

Obrazek

Obrazek
Obrazek

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Śro kwi 11, 2012 12:33 Re: Mizia i Mamba - koteńki po przejściach - Sosnowiec

Za kilka dni zaszczepię koteczki. Muszę je chronić przed wszelkimi infekcjami. Tym bardziej że mój kocurek bardzo chce się z nimi zapoznać. Może się zdarzyć, że wsmyrnie mi do pokoju Mizi i Mamby a jest zawsze kichającym kotem. Zostało mu to po przebytej panleukopenii. Już taki smark, zawsze mu to dokucza i nie ma na to lekarstwa. Co jakiś czas antybiotyk, jest trochę spokoju i znowu się powtarza.
To mój smarkuś Baron.

Obrazek

Ponieważ nie jestem znaną osobą na forum, może kilka zdań o sobie.
Od kilku lat pomagam bezdomnym kotom, zabieram do domu wszystkie, które staną na mojej drodze i potrzebują pomocy.
Nie liczę, ile ich przeszło przez moje ręce, ile wyleczyłam, ilu znalazłam domy - dużo.
Teraz mam 10 kotów + Mizię i Mambę, czyli 12. Część z nich szuka domów, część jest tzw. nieadopcyjnych, jeden nerkowiec, dwa dzikuski. Poza tym dokarmiam koty w kilku miejscach na dworze.
Moje mieszkanie jest kocio-ludzkie, wszyscy tutaj mają równe prawa i koty są ważną częścią naszej rodziny.

To jest Bonia, kocia prekursorka, która otworzyła moje oczy na kocie sprawy. Znalazłam ją jako 3 tygodniowe kocię, której matka zginęła pod kołami samochodu. Od niej wszystko się zaczęło..........

Obrazek

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Śro kwi 18, 2012 12:27 Re: Mizia i Mamba - koteńki po przejściach - Sosnowiec

Kotki 2 dni temu zaszczepione 1 raz, za 3 tygodnie powtórne szczepienie.
Trochę się boję, ponieważ dzisiaj Mizia ma biegunkę. Wetka na razie zastosowała środki przeciwbiegunkowe i karmę Intestinal.
Oby to nie był początek złego.

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Czw kwi 19, 2012 14:43 Re: Mizia i Mamba - koteńki po przejściach - Sosnowiec

Iwonka, a dowiadywałaś się czy możliwa jest operacja w przypadku Mamby? Czy można jej zoperować łapkę? Miała prześwietlaną? To może jakiś bazarek dla niej zrobię. Coś by się uzbierało. Tylko trzeba by określić cenę takiej operacji.

Szkoda jej, bo faktycznie musi bardzo jej utrudniać poruszanie i sprawiać ból.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Czw kwi 19, 2012 21:53 Re: Mizia i Mamba - koteńki po przejściach - Sosnowiec

Tak Martusiu, rozmawiałam z moją weterynarz o tej łapce. Kość jest złamana w trzech miejscach z przemieszczeniami. Paskudnie to wygląda i boli ją - to widać. Poczekamy jeszcze kilka dni na testy, potem pojadę z nią do Katowic do dobrego chirurga-ortopedy. On zdecyduje o tym, czy operacja jest możliwa i czy w przypadku potwierdzenia białaczki nie jest to zbyt ryzykowne. Niech wypowie się specjalista. Jednak wiem ile to będzie Mambusię kosztowało bólu. Zrobię dla niej wszystko co będzie możliwe, tak aby jej więcej nie zaszkodzić niż pomóc.
Za wszelką pomoc z góry dziękuję i jak tylko będzie nadzieja, że można jej pomóc, poproszę Cię o bazarek. Dowiem się dokładnie o cenę. Już niedługo testy i potem zdecyduję co dalej.

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Pt kwi 20, 2012 18:51 Re: Mizia i Mamba - koteńki po przejściach - Sosnowiec

To po konsultacji zobaczymy co dalej. Ta łapka aż się prosi, żeby ją zoperować. Okropnie krzywa.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Czw kwi 26, 2012 23:26 Re: Mizia i Mamba - koteńki po przejściach - Sosnowiec

Kotki zrobiły się bardzo ładne. Futerka błyszczą, zaokrągliły się nieco. Na początku zjadały mnóstwo, teraz trzeba je prosić, aby zjadły, zaczynają już wybrzydzać z jedzeniem.
Mambusia ważyła niecałe dwa kilogramy, teraz już 2,5 kg. Miziunia miała szorstkie, kruszące się futerko, teraz już nie ta kotka.
Mamba jest bardzo przyjazna, uwielbia ganiać na swoich łapeczkach za wszystkimi zabawkami. Jednak co chwilę kładzie się, aby dać odpocząć chorej łapce. Jest słodka, radosna, szczęśliwa.
Miziunia ma charakterek, nie pozwala Mambie nawet zbliżyć się do siebie. Jest raczej kotką dominującą, prycha i syczy na nią, a uległa Mamba ucieka w najdalszy kącik i nawet nie syknie, tylko się skuli i czeka aż tamta odejdzie.
Już niedługo ponowne szczepienia i testy. Nie mogę się doczekać, lecz jednocześnie boję się wyników testów.

Kilka zdjęć Mizi i Mamby

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Pt kwi 27, 2012 12:43 Re: Mizia i Mamba - koteńki po przejściach - Sosnowiec

Białaczka to nie wyrok, ale z pewnością utrudni wyadoptowanie dziewczynek.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Sob kwi 28, 2012 17:36 Re: Mizia i Mamba - koteńki po przejściach - Sosnowiec

marta-po pisze:Białaczka to nie wyrok, ale z pewnością utrudni wyadoptowanie dziewczynek.


I Ty i ja wiemy o tym, ale ludzie boją się białaczki i odpowiedzialności za takie koty. Tylko jednostki decydują się na adopcję kota białaczkowego. Niektórzy od razu usypiają, dowiadując się że ich kot ma białaczkę.
Ale ja ciągle mam iskierkę nadziei, że jednak nie są chore.
Około 7-mego maja idę z nimi na powtórne szczepienie i od razu pobiorą im krew do testów.

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Sob kwi 28, 2012 17:48 Re: Mizia i Mamba - koteńki po przejściach - Sosnowiec

Osoba, która przywiozła mi kotki, obiecywała pomoc, karmę, pieniądze na drugie testy, które są dwa razy droższe niż te "paskowe". Ale na tym się skończyło - obiecanki cacanki. Półtora miesiąca kotki są u mnie i nawet sama nie zadzwoniła zapytać, jak się kotki czują. Najlepiej pozbyć się kłopotu, zwalić sprawę na kogoś i z głowy.
Za własne pieniądze zrobiłam im testy, wysterylizowałam, zaszczepiłam, odkarmiłam i teraz kolejne testy. Ale to jest normalne, już do tego przyzwyczaiłam się, to nie Ona pierwsza. Dam radę bez Jej pomocy. Niech kupi swoim joreczkom za to piękne kokardki i inne cudeńka, które pewnie będą kosztowały nie mniej niż testy.

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Sob kwi 28, 2012 18:26 Re: Mizia i Mamba - koteńki po przejściach - Sosnowiec

iwoo1, to obrzydliwe, co czasem ludzie robią, a najgorsze, że często myślą iż są tacy dobrzy, bo przecież nie przeszli obojętnie wobec chorych kotów i znaleźli im przecież dom.Znam to z autopsji.
Staram się wchodzić na wszystkie wątki białaczkowych kotów, bo doświadczyłam tego i bardzo wszystkim FeLV-kom kibicuję.Myślę, że czas już oswoić się z tym, że mnóstwo kotów ma w sobie tego wirusa, znakomita większość opiekunów nawet nie wie, że ich kot jest FeLV+. Słowo "białaczka" jest mylące, wiele osób kojarzy to z nowotworem i boi się, że kot umrze zaraz i to w straszliwych męczarniach.Co więcej,ludzie boją się, że sami mogą się zarazić. Naprawdę wiem, co piszę, bo rozmawiałam z domkami chętnymi na adopcję mojego Czarusia( jest pozytywny).To zjawiskowo piękny kot, telefonów i maili była masa.Tylko jedna osoba ( tak!) wiedziała coś o FeLV. Nikt nie miał przetestowanego kota, byli zdziwieni, że o to pytam, bo przecież kot jest ZDROWY. Ostatnio wyadoptowywałam Ritę do świetnego domku.Duża natychmiast poszła zrobić swojej kotce testy i powiedziała, że jeśli wyjdą pozytywne, weźmie kota białaczkowego.Okazały się negatywne, Rita zamieszkała z Misią.Musimy ludziom wyjaśniać, co to jest dokładnie, nie straszyć, ale spokojnie tłumaczyć.Podrzucam zwykle wątek marta-po, gdzie cztery FeLV-ki żyją szczęśliwe, nic złego się nie dzieje.Jednym z tych kotów jest moja Marusia. Zbieg okoliczności, bo Marusię zostawiła w lecznicy jedna "miłośniczka" zwierząt , ponoć tylko na chwilę i nigdy po kotkę nie wróciła.
Trzymaj się, dobrze, że jesteś na forum :ok:

ewar

 
Posty: 54974
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Sob kwi 28, 2012 19:06 Re: Mizia i Mamba - koteńki po przejściach - Sosnowiec

ewar pisze:iwoo1, to obrzydliwe, co czasem ludzie robią, a najgorsze, że często myślą iż są tacy dobrzy, bo przecież nie przeszli obojętnie wobec chorych kotów i znaleźli im przecież dom.Znam to z autopsji.
Staram się wchodzić na wszystkie wątki białaczkowych kotów, bo doświadczyłam tego i bardzo wszystkim FeLV-kom kibicuję.Myślę, że czas już oswoić się z tym, że mnóstwo kotów ma w sobie tego wirusa, znakomita większość opiekunów nawet nie wie, że ich kot jest FeLV+. Słowo "białaczka" jest mylące, wiele osób kojarzy to z nowotworem i boi się, że kot umrze zaraz i to w straszliwych męczarniach.Co więcej,ludzie boją się, że sami mogą się zarazić. Naprawdę wiem, co piszę, bo rozmawiałam z domkami chętnymi na adopcję mojego Czarusia( jest pozytywny).To zjawiskowo piękny kot, telefonów i maili była masa.Tylko jedna osoba ( tak!) wiedziała coś o FeLV. Nikt nie miał przetestowanego kota, byli zdziwieni, że o to pytam, bo przecież kot jest ZDROWY. Ostatnio wyadoptowywałam Ritę do świetnego domku.Duża natychmiast poszła zrobić swojej kotce testy i powiedziała, że jeśli wyjdą pozytywne, weźmie kota białaczkowego.Okazały się negatywne, Rita zamieszkała z Misią.Musimy ludziom wyjaśniać, co to jest dokładnie, nie straszyć, ale spokojnie tłumaczyć.Podrzucam zwykle wątek marta-po, gdzie cztery FeLV-ki żyją szczęśliwe, nic złego się nie dzieje.Jednym z tych kotów jest moja Marusia. Zbieg okoliczności, bo Marusię zostawiła w lecznicy jedna "miłośniczka" zwierząt , ponoć tylko na chwilę i nigdy po kotkę nie wróciła.
Trzymaj się, dobrze, że jesteś na forum :ok:


Akurat martę-po miałam przyjemność poznać osobiście. Niesamowita kobieta, podziwiam Martusię za to co robi nie tylko dla kotów. Nawet przywiozła mi interferon dla moich kotek. Jak zajdzie taka potrzeba, będę podawała kotkom, mam go w lodówce.
Po moich kotkach nie widać choroby, ale NIGDY nie wzięłam do domu nowego kota, nie robiąc najpierw testów. Trzeba mieć świadomość, jaki jest stan zdrowia przybysza, aby nie narazić innych kotów. Gdyby nie testy, nie wiedziałabym za nic, że mają białaczkę. Tyle, że mnie to nie przeszkadza, wiem na co się zdecydowałam i jestem świadoma odpowiedzialności za to co robię. Z pewnością będę je leczyła, i mam nadzieję, że przeżyją u mnie lub w innym domu jeszcze wiele lat szczęśliwie.

Co się dziwić, że wiele ludzi nie wie nic o białaczce, skoro niektórzy nawet nie szczepią i nie sterylizują swoich kotów nie chcąc im "robić krzywdy". Kiedyś rozmawiałam z facetem, którego kocur jest kotem wychodzącym swobodnie na dwór. Kiedy powiedziałam o kastracji, aż się zdenerwował i dokończył - niech ma trochę przyjemności w życiu.
Tak, jak nie mogę słuchać użalań właścicieli kotek na poczekalni w lecznicy. Przychodzą z kotką z ropamaciczem i guzami sutków, żałując, że nie wiedziały że kotkę można sterylizować.
CIEMNOGRÓD ???!!!!
W dobie internetu, nie trzeba nawet książek, aby trochę poczytać, zanim zdecyduje się ktoś przyjąć zwierzaka pod swój dach. To skarbnica wiedzy - ach.......

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Sob kwi 28, 2012 20:03 Re: Mizia i Mamba - koteńki po przejściach - Sosnowiec

Ale cudaki śliczne :1luvu: Ja też myśle ze moje białaczkowe będą żyły dlugo , jak się dowiedziałam to w pierwszej chwili szok wet mówi eutanazja a ja nie że poczytam .Myślałam ze jak miałam w domu tyle razy kk raz pp to już wszystko za mną a tu masz .Teraz mam innego weta i ten u jednej stwierdził białaczkę i tak poleciało na 14 kotów miałam 6 z białaczką wet się pytał czy tamten u którego kiedyś leczyłam koty nie robił testów ja mówię nie .Tamta wet tylko ode mnie ciągła kasę leczyła mi nie raz bardzo chore koty , choroba nawracała itd , leczyła z pp a nigdy o teście nie powieziała i nie dawała mi żadnych zniżek .Wet wetowi nie równy myśle ze teraz mam dobrego weta choć wydaje mi się że na białaczce aż tak się nie zna .Też przetestowałam wszystkie koty i zdrowe dwa razy zaszczepiłam ludzie na miau mi dużo pomogli są kochani .A w moim mieście nie ma nikogo kto jest za kotami mają nieraz po jednym kocie ale chorego na ulicy zostawią nie obchodzi ich to bo oni już mają .A tak nie można kto ma tym chorym pomóc , nie ma nikogo w mieście co karmi koty tylko ja a szkoda bo przydał by mi się ktoś nawet nie raz troche pogadać .Nic każdy goni za kasą i tyle .Fajnie że jesteś jesteś wielka za to co robisz super :1luvu:

lidka02

 
Posty: 15732
Od: Czw cze 09, 2011 9:22

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 106 gości