a co u nas:dopadła mnie znowu choroba nerwowa/ depresja- nie wiem o co chodzi? może przesilenie wiosenne, może problemy które na raz wszystkie wskoczyły mi na głowę. biedna mgj ostatnio była świadkiem mojego doła- dziękuję za wsparcie i jeszcze raz przepraszam za słabość
marii dziękuję za pasztet i baranka z masła na pocieszenie i otarcie łez.
nie wiem jak będzie ale chyba udało mi się przekonać męża na nie rujnowanie małej kociarni, tylko dobudowanie gabinetu muzycznego z biurem nad garażem u góry. trzymajcie kciuki za miau adopcyjną kociarnię, bo to ona strasznie mi spędza sen z oczu i napędza łez do oczu, plus inne kwestie zdrowotne mojej rodziny. teraz dobre myśli i modlitwy bardzo cenne

1) bercia potrafi z ząbkami wystartować, ale nie gryzie. zachowuje się tak jak się czegoś wystraszy. jest kochana, daje dupkę do głasków jak kotka w rujce, łepetynę nadstawia do miłości.
2) od 2 dni nową tymczaską jest fiona vel ugniataczka od sylwii z ciapkowa, kotka z interwencji, której dziewczyny nie dały na stan schroniska. miała "zgniłe" oko z ziejącym oczodołem, i groziła jej tam infekcja. kochana mała pingwinka wygląda jak moja zmarła sally brown. normalnie identyczna. już ja kocham choćby za to że jest jej wcieleniem w innym futerku. ugniataczka jest po sterylce, ma zaszyte oko, i heheheh- kolejny zonk: nie ma zębów. ani jednego !!!!!!!!!!!!!!!!!!!! chyba jej będę robić ogłoszenia w stylu:
"jestem stara- więc mnie kochaj.
nie mam zębów, nie mam oka
jestem straszna pieszczocha!"
do tego wychodzi ze ma 8 lat, a na wizus dała bym jej 8 mies

ale się nie poddam- kota jest mega fajna

3) basieńka, sama już zbiega na karmienie. mruczy wzięta na rączki. co tu dużo mówić- perełka wśród kotów.
4) krop znowu zagilały, fafluny ropne na 2 cm lecą mu z nochala. chyba po świętach znowu siekną mu zylexis

on tak ma. tydzień luzik, kolejny tydzień dętka
5) i 6) stasio i czesio to syjamskie bliźniaki. łażą krok krok ze sobą splecione ogonami. nikt w to nie wierzy- bo jak wchodzi ktokowiek do kociarni- to stasiek skok do góry i na swoje niebieskie leżanko, a czesiek do balbiny i nikt go nie odróżnia od wrednej panny.
7) i

balbinkę już głaszczę i nawet wydaje fajne okrzyki na mój widok. rokuje duże nadzieje na adopcje. sabina raczej stroni od kontaktu, ale nie protestuje gdy np. otrę się o nią. jeżeli nie uda mi się ich nikomu wdać- zostaną w miau hotelowej kociarni z kropem jako rezydenci. ustaliłam to z mężem. aczkolwiek nie tracę nadziei na nowe domki. dzwoniłam do pani ani informując że złe duchy: duża balbina i inusia już w agroturystyce i że dzięki temu mała balbina zrobiła max postępy. po świętach kupię kolejne 80 kg dla dziewczyn do kłanina, na jesień 40 kg i na zimę 80 kg. nie dam jeść "demonom" myszek

złe wieści na święta- kot puszek, ten norweski leśny, zatykający się umarł dziś po tygodniu mieszkania w nowym domku. miała zapaść od wymiotów. nie wiadomo z jakiej przyczyny dopadły go torsje, ale nowa opiekunka jak juz dojechała z nim do lecznicy to nie miała złudzeń kot zmarł na stole u dr kasprzyka.

pożył tylko tydzień w nowym domku.
mamy pozdrowienia od brytyjczyka kota alexa. nowy dom jest zachwycony
a mnie dziś podrapał kot klientów, 3 mega głębokie rany na dłoni. krew sikała jak z węża strażackiego. kotek miziak chciał się do mnie przytulić, siedziałam przy oknie przy biurku. a tu ciach- moja głupia rumba mordę w okno i chce się przywitać. kot zrobił ze strachu w powietrzu mi nad głową chyba z 8 salt. dobrze ze nie uszkodził twarzy. pochlastał mi tylko rękę. wyglądam jak nastolatka ze sznytami.
a w hotelu jeszcze takiej nędzy nie było- 6 kotów klientów i wszystkie przeważnie tylko na 4 dni. dramat a kredyt trzeba spłacać. nawet na dobre zakupy w tesco nie było, chodziłam z kartką i się ograniczałam ze wszystkim

ale czuć ten kryzys strasznie w zeszłym roku na wielkanoc miałam 12 kotów.
a w kociarni adopcyjnej same koty z bezpłatnych interwencji- więc dziewczyny, zaciskamy pasa, albo wygrzebujemy co się da na bazarki
pozdrawiam.