Dzięki za kciuki. Bardzo potrzebne będą.
Postanowiliśmy jednogłośnie (tzn ja

),że Żuk dziś jedzie za chwilkę do weta.Do samej
stolycy. Oczywiście zwrócił śniadanie i znów mamy dylemat. Przejadł się (wołowy renal został pochłonięty) , coś się zaczyna czy też leki za mało ciepłe były lub za wcześnie/późno podane. Trudno własciwe skreślić bo ten test jest za trudny
Nie możemy sie pozbierać z nim od choroby.A nawet jeszcze wcześniej .Od ostatniej wizyty. Może już mu się coś wtedy kluło chorobowego
Rankiem szalał z Julką i Karmelem, poganiając Lucka. A może zdenerwował się moim bezczelnym zgonieniem z torby

. Chciałam ją tylko do pracy zabrać a on sobie smacznie spał na niej.
Lucek niedzielę spędził w pralce.Spał cały dzień w jej bębnie.Rozwalony jak źle uprane pranie.
Julka spała na mnie pomagając w odleżynach robieniu.Nastka w nogach.
Z Pikuniem coś sie dzieje bo znów chowa sie do szafy. Pewnie zaliczymy naszego ,rodzimego doktorka.
Cioteczce Agnesce dziękujemy za renalka. Wołowina jest trudno dostepna a przez Żuka najbardziej porządana.Mały nie lubi monotonności w żarełku.Paszteciki i saszetki...Umęczy nas gadzina.