pogwizd pisze:zabers pisze:znienacka wylądowaliśmy w kinie. seans na oślep - to znaczy taki, do którego rozpoczęcia mieliśmy całe 5 minut (rzutem na taśmę zdążyłam zjeść loda).
"Igrzyska śmierci" - powiedziałabym góra 3/ 10 za ładne zdjęcia. scenariusz - nic nowego (a miejscami nawet durny). wtórna kompilacja "Battle Royale" (świetny film Fukasaku) + trochę z "Truman Show" + wizualizacja miejskiej elity jak z "Piątego elementu" (w tym kostiumy) + trochę z "Equilibrium" + trochę z "Bitwy o ziemię" + trochę z "Uciekiniera"... i tak można dodawać.
zjadłam 2 cukierki, 3 razy sprawdziłam godzinę, po 10 minutach wiedziałam jaki będzie finał (oczywiście, wątek miłosny musiał być). czułam się jak na filmie Tarantino - największej rozrywki dostarczyło mi odgadywanie z których filmów co jest ściągnięte.
wydaje mi się (choć mogę się mylić), że twórcy mieli ambicje antyutopijne. jeśli tak, to wyszła z tego antyutopia jak z koziej...
chyba za dużo filmów widziałam
Ale, ale... no ale tak nie można!!!
> W samych Stanach Zjednoczonych wpływy z biletów w otwierający
> weekend wyniosły 155 mln dolarów, co daje im trzecie miejsce
> w zestawieniu premier wszech czasów.
Wybacz, ale z pewnością nie masz racji. Miliony much (amerykańskich!) nie mogą się mylić.
A wogóle, to obejrzę, choć pewnie nie w kinie (mam słabość do aromatu popcornu, znaczy się mdli mnie zwyczajnie). 'Battle Royale' był interesujący, 'Equilibrium' sam w sobie bardzo wtórny, 'Uciekinier'? czy chodzi o 'The Running Man' z Arnoldem? Śmieszne, ale po latach jakoś cenię ten film choć oczywiście scenariusz jest raczej prymitywny.
Strzelę frazesem - oglądanie tego typu filmów w sposób analityczny chyba nie jest dobrym pomysłem. Daj się ponieść akcji!
O, widzę, że czytujemy (i cytujemy) Machulskiego
Może i nie mogą się mylić, a może na tyle mało widziały,że nie wiedzą nawet, czy się mylą.
Tak, o ten właśnie.Powstał na podstawie książki S.Kinga (oczywiście, zmieniono zakończenie na szczęśliwe, no i spłycono postać głównego bohatera do maximum - jak zwykle ze szkodą dla tego ostatniego). Książkę cenię bardziej, ale i do filmu mam sentyment.
Masz rację, nie jest. I nie z takim zamysłem na niego szłam. Nie wiedziałam o nim nic, zupełnie nic. TŻ zresztą też.
Naprawdę zamierzałam dać się ponieść fali "prażonej kukurydzy", ale zwyczajnie nie dało się - co i rusz przed oczami stawało mi coś, co już gdzieś widziałam.
Ale jeśli ktoś nie widział 'Battle Royale' - niech idzie. Film sam w sobie jest do obejrzenia. I zdjęcia fajne. (to do mośka)
edit: mówisz, że "Equilibrium" wtórny.A "Bitwa o ziemię" to nie? Też szału nie ma. W ogóle niewiele jest.


