I niestety na Tocie kończy się moje tymczasowanie kotom w potrzebie
Czy mam zamknąć oczy i nic nie widzieć i nie słyszeć?
Nie wiem...ale tak muszę niestety...

Tota jest u mnie ponad rok i w tym czasie było kilkanaście telefonów z zapytaniem o nią.
Ale albo domy niezabezpieczone, co przy Tocie nie wchodziło w rachubę. Albo starsi ludzie...a pytanie co z kotem jak ich by zabrakło pozostawało bez odpowiedzi,albo w ogóle nieodpowiedzialni jacyś ludzie...a bo mieli kota ale im uciekł...przejechało auto...zdechł i chcą nowego.
Tak więc Tota zostaje...a gdyby się jednak trafił odpowiedzialny dom, który się nie zrazi tym, że to wypłosz...oddam z całym jej dobytkiem
Dziękuję wszystkim za podnoszenie wątku. Ogłoszenia cały czas są w necie.
Trzeba wierzyć, że w koncu ktoś ją wypatrzy.
A ta zołza umyśliła sobie już dawno, że zostanie u mnie
