Jasne, że pogadam, bo jeśli nie ona, to może ktoś z jej kolegów spotkał się z takim przypadkiem....
Wiesz, od ponad 30 mam koty i powiem Ci, że nigdy moje koty nie chorowały - jeśli odchodziły to ze starości, tylko jeden przypadek miałam gdy kot mi chorował na nerki, ale tego załatwiła mi vet (inna niż ta obecna) bo cewnikowała kota cewnikiem dla psów, gdyż innego pod ręką nie miała.... i poraziła jego prącie ... jego już z litości byłam zmuszona uśpić

a tak, to nie miałam chorowitych kotów... teraz mam Tofika, ale ja już go chorego znalazłam - z kocim katarem, zabiedzonego i zarobaczonego... i teraz tylko czasami mi zaczyna kichać i smarkać, ale to tylko to... więc szybko reaguję, by się nie rozchorował...