Może wizualizacja pomogła? Nie podniecam się już, że to jest Ogrynia, pojadę we środę rano, gdy koteńka będzie karmiona, może uda mi się ją dojrzeć. Przy okazji zobaczę jak wygląda okienko, gdyby trzeba było dostawić klatkę.
Gdybym ją zobaczyła, gdyby to była ona, to wtedy we czwartek lub piątek trzeba byłoby przeprowadzić łapankę.
Wyjaśniłam tylko, że jeśli to nie jest Ogrynia, to ja koteńki zabrać nie mogę, u mnie tu na Narbutta tak gnębią koty, że byłaby w niebezpieczeństwie.
Bo obecne miejsce pobytu na pewno straci.

Mam jeszcze pytanie do doświadczonych "kociar" (przepraszam za to określenie, sama się do nich zaliczam, tyle że nie jestem doświadczona).
Czy kotka (patrz:Ogrynia) która jest kocią ofermą, bojącą się wszystkiego, mogłaby nie chcieć wpuścić do piwnicy, w której obecnie mieszka innego kota? Pani mówiła, że chciała się do niej wprowadzić jakaś inna kotka, ale ta domniemana Ogrynia nie chciała jej wpuścić i nie wpuszcza tam żadnego kota. Czy to jest możliwe?