Wcale nie tak drogo jakby się wydawało:) My sami organizowaliśmy cały wyjazd od lotów przez noclegi i wynajem auta i powiem Ci, ze 12 dni wyszło nas taniej niż najtańsze last minute na 7 dni. Ale już tak daawno to było...
Co do Salema...wyrósł z kuwety. Jak tu teraz znaleźć coś większego i nie zbankrutować?
Dawno się tu nic nie działo. Więc pora ciut ciut to zmienić
Z Salcesonem zmieniliśmy warunki bytowania. Przenieśliśmy się na parter małego, dwupiętrowego bloku na obrzeżach miasta. Odrobinę większy balkon, mniejsza powierzchnia, ale cisza, błogość, spokój...
Wraz z przeprowadzką Salem się przystosował charakterem. Wyciszył, uregulował. Chyba jemu przede wszystkim na dobre wyszła zmiana lokum. Nagle ręce przestały być łakomym kąskiem, a sporadyczne co prawda, ale jednak mające miejsce posikiwanie poza kuwetą ustąpiło. Chyba on też woli mieszkać wśród zieleni:)
Wraz z przeprowadzką wprowadziłam w życie plan odchudzania Salmonelli. Jego waga zbliżyła się niebezpiecznie do 6,7 kg, co zaczęło brzmieć już zdecydowanie niezdrowo... I tak prawie roczna walka zatrzymała się na przyzwoitych 5,8 kg
Jednak to nie jedyna zmiana w naszym życiu. Miesiąc temu uznałam, że Magda dała mi tyle radości dzięki kociszonowi, że chciała bym móc jakoś przekazać to dobro dalej. Pojawiła się akcja schroniska związana z nadmiarem kociąt i rozprzestrzeniającymi się u nich chróbskami. Pomyślałam, że teraz mam warunki, by zrobić to co ona - wziąć takie małe, niezbyt szczęśliwe stworzenie i pomóc znaleźć mu kochający dom.
I tak miesiąc temu w domu pojawił się Tarzan. Był jednym z dwóch kotów, na ponad 20 obecnych w schronisku, którego udało się podleczyć i dla jego dobra powinien opuścić to miejsce, by znów nie zachorować. W ciągu 15 minut wydano mi kota .
Minął miesiąc i nie wiem już, czy Tarzan(imię tymczasowe) jest tymczasem...ale więcej opowiem następnym razem (popołudniu lub jutro).
mała zajawka Tarzana
jak widać zadomowil się na drapaku...
Ostatnio edytowano Śro lip 31, 2013 12:50 przez NITKA/KARINKA, łącznie edytowano 1 raz
Powód:Przenioslam na NASZE KOTY - opowieści o rezydentach - blaski i cienie życia z kotami
bardzo, bardzo czekam na zdjęcia Salcesona jest pewnie pięknym, grubym lwem salonowym!!! I niesamowicie cieszę się, że przygarnęłaś to piękne maleństwo coś czuję w kościach, że chyba mały się już nigdzie nie wyprowadzi zwłaszcza, że nie piszesz iż Salem ma coś przeciwko niemu czekam na dalsze wieści!!!
Salceson pierwszy dzień, syczał, drugiego już gonił się z Młodym. Na 3 dni złapał focha na mnie (spał osobno, zero miziania, taka kara za sprowadzenie do domu 'tego czegoś'), a teraz wszystko wróciło do normy, tylko 'czas miziania' Salmonelli zwiększył się prawie dwukrotnie. Co do samego dokocenia - było i jest ciekawie, opowiem dokładniej popołudniu albo jutro, ale powiem tylko, ze kocię ma najprawdopodobniej kocie adhd (jest w trakcie konsultacji z wetem).