Amberka szylkretowa Lady[`],Rudiś[`] Szejna,James,Shilla

Joanna KA pisze:jedziemy nad morze do Jastrzębiej Góry.
musimy nasze dziecię trochę wywieźć z Łodzi, bo przecież ciągle nam choruje
fajniej by było w góry, ale tam też będzie super... poinhalujemy się z młodym, bo on chorowitek, ja astmatyk... no i mają być jakieś zajęcia organizowane dla dzieci, więc jest nadzieja, że będę miała trochę wolnego czasu - godzinkę dziennie

Ale Wam będzie fajnie :1luvu:

Joanna KA pisze:Shilla jak zobaczyła Rudego, to wygięła wdzięcznie grzbiecik i dawaj się do niego przytulać... ja to nie mogłam uwierzyć w to co widzę. ona stawała obok niego i przytulała się całym bokiem, nie to że waliła baranka, tylko się tuliła... aż Rudiś równowagę tracił, bo ona to robiła całym swoim ciałkiem

Wiem, o czym piszesz - Byś robi to samo, po prostu cały się wtula w Serge'a.
Aczkolwiek Byś jest też super do człowieka, na mój widok wywala się brzuszkiem do góry i każe drapać

jestem załamana od wczoraj

Shillunia w "odwrocie", a my wyjeżdżamy, więc nie będzie jej miał kto socjalizować.
powodem jej wycofania jest moim zdaniem brak akceptacji ze strony pozostałych kotów.
już przecież było lepiej - wychodziła, bawiła się, interesowała... teraz siedzi znów pod kanapą.

wczoraj wieczorem poszłam jej dać jeść i trochę ją pomyziać. daje się głaskać, ale przy jakimś ruchu od razu się odsuwa. wychodzi chętniej gdy pojawia się inny kot - najlepiej Rudiś. no i wczoraj tak właśnie było. zjadła i odeszła, ale pojawiła się rudzielec, więc zaczęła swoje "wygibasko-przytulaski"...
i tutaj niespodzianka - niemiła niestety

Rudiś jej dał z plaskacza. Shilla przywarła do podłoża, a on ją jeszcze dziabnął 3 razy w ucho... na szczęście on nie ma za dużo zębów, więc to nie było chyba zbyt bolesne, jednakże podziałało na Shillę bardzo negatywnie. zwiała i nie chciała już podejść ani do mnie, ani do Rudisia

później jeszcze była akcja ze strony Szejny, która ją pogoniła, gdy Shilla (chyba) chciała wyjść z pokoju.

po prostu jestem ZA-ŁA-MA-NA :cry:

wstawiłam Shilli z powrotem kuwetę do jej pokoju, żeby nie musiała chodzić do tych "ogólnych"...
boję się, że jak koty zostaną same, to będą ją - nie daj bosze - terroryzować.
najchętniej to nigdzie bym nie jechała, tylko została z nią w domu...

ona taka młodziutka, delikatna... a te wstrętne staruchy, potwory ją biją... :evil:

Wyjazd, fajnie, żeby jeszcze się temperatura zmieniła, bo teraz to :strach:

ano dojechaliśmy nad morze :mrgreen:

wszyscy zrąbani jak konie po łesternie :wink:

dlatego pozdrawiam nadmorsko i idę spać.
kolorowych snów. pa pa

nad morzem chyba teraz najcieplej :mrgreen:

magdaradek pisze:nad morzem chyba teraz najcieplej

a bardzo być może, bo dzisiaj byliśmy na spacerze i nawet nie zmarzliśmy... tak bym powiedziała, że może było z -5 stopni, więc całkiem przyjemnie.
dużo śniegu tutaj jest - o wiele więcej niż w Łodzi.
morze wygląda pięknie. poinhalowaliśmy się chwilkę z moim dziecięciem i oczywiście spotkaliśmy już... kota :mrgreen:

kot urzęduje pod hotelem, przy drzwiach wejściowych. zaczepia ludzi i domaga się głasków... jak już się go pogłaszcze, to odstawia tańce, których końca nie widać.
strasznie mi go było żal, bo przy wejściu są płytki, które widać bardzo go ziębią w łapeczki, bo co chwilę którąś podnosi... biedny jest bardzo

ale siedzi tam z nadzieją, że ktoś się nim zainteresuje. rozmawiałam z panem z recepcji, który twierdzi, że to dziki kot, który tutaj po okolicy się kręci. mówię do faceta, żeby może położyć choć kawałek jakiejś szmatki, żeby na tych płytkach nie leżał w takie mrozy... facet jakiś niekumaty - to trzeba do pań sprzątających... oszzzzz... idę do pań sprzątających. patrzą się na mnie jak na wariatkę z głupim uśmiechem - to trzeba iść do kogoś z recepcji... oooooosszzzzzz :evil:

wzięłam kawałek starej poszwy, którą mój TŻ zapobiegawczo wozi w samochodzie, TŻ włożył jeszcze gazetę w środek i kocio aż się zwinął w kłębuszek i usnął, tak mu było dobrze

mam nadzieję, że jakaś ludzka kreatura nie sprzątnie tego "legowiska", tym bardziej że leży za dość dużą donicą i prawie go nie widać... ale jak wiadomo, prawie może komuś robić dużą różnicę... :evil:

zobaczymy jutro

3majcie się Cioteczki

Ten biedny kocio siedzacy przed wejściem, na pewno oczekuje na jedzonko jedzonko, nie ma gdzie zdobyć

Z takiego samego wyjazdu przywiozłam swojego Mruczka, który siedział i żebrał.
Miłego wypoczynku życzymy nad naszym pięknym morzem

właśnie chyba nie chodzi o jedzonko-jedzonko :wink:

bo on taki dość wypasiony ten kot. nawet się zastanawiałam czy to nie jest kotka w stanie odmiennym, ale jakoś tak mi się wydaje, że ma jajka :oops:

dobrze co prawda nie mogę oblukać, bo ciągle barankuje i jak się nawet odwróci tyłem, to zaraz znowu wraca walnąć łebkiem

myślę, że ten kot łazi po terenie hotelu i dostaje tam jeść, bo naprawdę na zagłodzonego nie wygląda.
na przywiezienie dodatkowego pasażera z urlopu, to szans nie ma... u mnie ostatnio stan kociarstwa wzrósł o 100% - z dwóch wzięły się cztery zrobiły :kotek:

lecę spać.
dziękujemy. wypoczywamy... to znaczy niektórzy wypoczywają, a niektórzy tych wypoczywających muszą wciąż doglądać... :wink:

teraz będzie przez 4 dni harówka, bo TŻ sobie pojechał i został jeden doglądacz :roll:

o matko biedny kotek

mnie by serce pękło

a nie ma tam gdzieś miejsca by mu jakąś budkę zrobić?
albo wpuścić do kotłowni czy piwnicy?

podobno on sobie gdzieś tam w jakimś garażu waletuje... i chyba raczej nie jest sam.
legowisko gazetowo-poszwowe :wink:

nadal jest... czyli jednak mają trochę serca dla zwierząt tutejsi ludzie. kocio sobie siedzi i już mu doopka tak nie marznie.
myślę, że kocurro nie ma tutaj aż tak strasznie źle - chudy nie jest, zasmarkany też nie, tylko brudny, bo to krówek, więc na białym widać, że futro umorusane. teren wokół hotelu jest duży, więc ma mnóstwo miejsc gdzie może się schować.
mnie serce pękło jak zobaczyłam, jak on te łapki podnosi do góry na tych zimnych płytkach... ehhhh
biedne te zwierzaki w taką pogodę... strasznie biedne

u nas dzisiaj już pochmurno, ale na szczęście nie tak bardzo zimno. byliśmy na sankach.
moje dziecko musiało dać popis wycia po wejściu do hotelu, bo przecież na sankach jest tak fajnie, że należałoby jeździć na nich z 8 godzin, a nie tylko 40 min.
dżizas, jaki wstyd... wył chyba z 20 minut... i ani go uspokoić, ani zanieść do pokoju, bo się pręży i tarza po podłodze... jeszcze raz da taki popis i jak nic nam wystawią walizki :roll:

czy ktoś ma ochotę na "urlop" z dwulatkiem :wink:

ps. moje dziecko kończy 2 lata z dwa dni... boziu, jak ten czas leci

A co tutaj tak cicho?? :roll:

Urodzinki już świętujecie?

Jak tam nad morzem, odpuszcza trochę mróz?

tak... Oli kończy dzisiaj 2 lata... a ja chyba 102 :wink:

nie bardzo mamy jak dzisiaj świętować, bo jesteśmy sami i nawet nie ma jak gdzieś wyskoczyć. w Jastrzębiej o tej porze, to czynny jeden sklep i może jakaś knajpa, ale to trudno mi stwierdzić :lol:

jutro przyjedzie szczęśliwy tatuś, więc w sobotę urządzimy jakiś bal :torte:

koty jak wynika z doniesień - w porządku. Rudiś został dzisiaj przyłapany na próbie wyjedzenia Shilli jej jedzenia - mimo tego, że jego micha była pełna. pewnie kombinował, że najpierw zje porcyjkę Shilusiową, a później na dokładkę swoją :wink:

cffffaniaczek :mrgreen:

Joasiu ja jestem mama pięciolatki :ok:

i muszę Ci powiedzieć, że moje dziecie było diabli wcielone tak do 3 roku życia

nie wiedziałam co to odpoczynek i ciągły mały terror chodzący

ale od dwóch lat nie narzekam, mam małego aniołeczka, który tylko czasem ma diabli za uszami, ale to tylko czasem i twój malec wyrośnie z arii i wymuszań krzykiem :ok:

Amberka szylkretowa Lady[`],Rudiś[`] Szejna,James,Shilla

Kto przegląda forum