
Dziś rano pojawił się inny problem z Tosią, nie bardzo wiedzieliśmy jak jej pomóc, bo to się zdarzyło pierwszy raz. Tosia dostała zatwardzenia i nie mogła zrobić kupki, męczyła się biedna, goniła po domu jak oszalała z ledwo wystającą kupką. Kilka podejść w kuwecie i nic. W końcu TZ ją złapał i wyciągnął kawałek na siłę. Była to w zasadzie sierść. Pomogło jej to, bo resztę już zrobiła w kuwecie, ale było widać, że ją bolało. Dostaje pastę na od kłaczenie, ale chyba za mało

Dawniej koty miały swobodny dostęp do trawy, i sierść wymiotowały. Od jakiegoś czasu musiałam im ją zabrać, bo Misiu sie drapie po jej zjedzeniu. Ale chyba znów im dam, bo wole żeby miał rozdrapane uszy niż żeby mi sie zatykały sierścią.
