Smutno mi bardzo. Pamiętam, jak się rejestrowałam na miau. Pandora miała 4 czy 5 lat. Dziś ma blisko 15. I wszystko wskazuje na to, że niewiele czasu jej zostało.
Tata mówił, że przez ostatni czas bardzo schudła, że mało się rusza. Nie było mnie w Europie 2 miesiące. Pojechałam przedwczoraj się zorientować, co się dzieje.
Sama skóra i kości. I duży brzuch. Sierść matowa, rzadka. I te wielkie oczy. Mruczy.
Pojechaliśmy dziś do weta. Wetka zbadała, rentgen zrobiła. Serce duże, bije szybko i nieregularnie, płyn w worku osierdziowym i jamie brzusznej. Ona kaszle całe życie. Całe życie jest leczona na astmę. A mnie się wydaje teraz, że ktoś popełnił błąd. Że to kaszel sercowy
Podjęliśmy próbę leczenia, ale wetka mówi, żeby nie nastawiać się na wyleczenie. Wiek tutaj nie sprzyja. Dostała Furosemid zastrzyki i tabletki, dostała też Hypercard tabletki.
Dużo je, dużo pije, jeszcze więcej sika, ale to po zastrzyku. Bywa, że sika poza kuwetę. Słaba jest, głównie leży. Mruczy bardzo i podstawia się do głaskania.
Wyć mi się chce.
Smutno patrzy. Rozumie, wie?