Moderator: Estraven
MariaD pisze:Podejrzewam, że obaj świetnie się bawią odgrywając swoje role w tym szekspirowskim dramacie.
zabers pisze:W domu stan wyjątkowy - TZ kłóci się z Glucem o miejsce na biurku.
Dlaczego? A bo Glucuś, Dziecko Szczęścia ma swój wieczorny rytuał - włazi na biurko TŻ-a, uwala się na jego papierach i domaga głaskania. Dopóki TŻ głaszcze - jest nieźle, po jakimś czasie nawet bardzo dobrze (z perspektywy Glusia, oczywiście). Rozbawiony Gluś od początkowego rozanielenia przechodzi w stan radosnej euforii i zaczyna podgryzać, i kopać Rękę, Która Go Głaszcze. I wszystko byłoby w porządku (Tz już przywykł do "końskich zalotów" naszego pupila), gdyby nie fakt, ze czasami te, służące aktualnie jako glusiowy materac, papiery są potrzebne. I wtedy zaczyna się tzw. jazda bez trzymanki - TŻ usiłuje odzyskać jakiś dokument, ale Gluś nie chce się przesunąć nawet o centymetr. TŻ ponawia apel - Gluś pozostaje niewzruszony. TŻ wspina się na wyżyny intelektu i próbuje skłonić Glusia do zejścia - Gluś zaczyna się lekko denerwować upierdliwością TŻ-a. TŻ sięga po tzw. ciężki kaliber - zaczyna wyzywać Glusia od bambarył, ejbrów, mend bezczelnych i spasłych biskupów,a na koniec podejmuje heroiczną próbę przesunięcia zapierającego się wszystkimi czterema kończynami, Glusia. Gluś pozostaje umiarkowanie niewzruszony - przywala łapą TŻ-owi, syka na niego, po czym obrażony ŁASKAWIE schodzi.
I co robi Glucur? Glucur idzie się wyżalić do mnie. Taki Gluc-Skarżypyta.
zabers pisze:MariaD pisze:Złóż TŻ-owi moje najszczersze wyrazy współczucia.
Byłam, złożyłam. TŻ poczuł wsparcie. Nie czuje się już tak bardzo samotny w swoim cierpieniu.
Z ostatniej chwili: niezrażony chwilowym niepowodzeniem Gluc, wrócił do TŻ-a.
Próba podstępnego przechwycenia biurka zakończyła się niepowodzeniem (TŻ trzyma się dzielnie... póki co).
Malk pisze:zabers pisze:W domu stan wyjątkowy - TZ kłóci się z Glucem o miejsce na biurku.
Dlaczego? A bo Glucuś, Dziecko Szczęścia ma swój wieczorny rytuał - włazi na biurko TŻ-a, uwala się na jego papierach i domaga głaskania. Dopóki TŻ głaszcze - jest nieźle, po jakimś czasie nawet bardzo dobrze (z perspektywy Glusia, oczywiście). Rozbawiony Gluś od początkowego rozanielenia przechodzi w stan radosnej euforii i zaczyna podgryzać, i kopać Rękę, Która Go Głaszcze. I wszystko byłoby w porządku (Tz już przywykł do "końskich zalotów" naszego pupila), gdyby nie fakt, ze czasami te, służące aktualnie jako glusiowy materac, papiery są potrzebne. I wtedy zaczyna się tzw. jazda bez trzymanki - TŻ usiłuje odzyskać jakiś dokument, ale Gluś nie chce się przesunąć nawet o centymetr. TŻ ponawia apel - Gluś pozostaje niewzruszony. TŻ wspina się na wyżyny intelektu i próbuje skłonić Glusia do zejścia - Gluś zaczyna się lekko denerwować upierdliwością TŻ-a. TŻ sięga po tzw. ciężki kaliber - zaczyna wyzywać Glusia od bambarył, ejbrów, mend bezczelnych i spasłych biskupów,a na koniec podejmuje heroiczną próbę przesunięcia zapierającego się wszystkimi czterema kończynami, Glusia. Gluś pozostaje umiarkowanie niewzruszony - przywala łapą TŻ-owi, syka na niego, po czym obrażony ŁASKAWIE schodzi.
I co robi Glucur? Glucur idzie się wyżalić do mnie. Taki Gluc-Skarżypyta.
a małżonek nie przychodzi się wyżalić?
Zwizualizowalam sobie cala akcje i ciesze sie ,ze moje koty sa nawykle do przesuwania ich na stole i biurku Malk pisze:zabers pisze:W domu stan wyjątkowy - TZ kłóci się z Glucem o miejsce na biurku.
Dlaczego? A bo Glucuś, Dziecko Szczęścia ma swój wieczorny rytuał - włazi na biurko TŻ-a, uwala się na jego papierach i domaga głaskania. Dopóki TŻ głaszcze - jest nieźle, po jakimś czasie nawet bardzo dobrze (z perspektywy Glusia, oczywiście). Rozbawiony Gluś od początkowego rozanielenia przechodzi w stan radosnej euforii i zaczyna podgryzać, i kopać Rękę, Która Go Głaszcze. I wszystko byłoby w porządku (Tz już przywykł do "końskich zalotów" naszego pupila), gdyby nie fakt, ze czasami te, służące aktualnie jako glusiowy materac, papiery są potrzebne. I wtedy zaczyna się tzw. jazda bez trzymanki - TŻ usiłuje odzyskać jakiś dokument, ale Gluś nie chce się przesunąć nawet o centymetr. TŻ ponawia apel - Gluś pozostaje niewzruszony. TŻ wspina się na wyżyny intelektu i próbuje skłonić Glusia do zejścia - Gluś zaczyna się lekko denerwować upierdliwością TŻ-a. TŻ sięga po tzw. ciężki kaliber - zaczyna wyzywać Glusia od bambarył, ejbrów, mend bezczelnych i spasłych biskupów,a na koniec podejmuje heroiczną próbę przesunięcia zapierającego się wszystkimi czterema kończynami, Glusia. Gluś pozostaje umiarkowanie niewzruszony - przywala łapą TŻ-owi, syka na niego, po czym obrażony ŁASKAWIE schodzi.
I co robi Glucur? Glucur idzie się wyżalić do mnie. Taki Gluc-Skarżypyta.
a małżonek nie przychodzi się wyżalić?
moś pisze:zabers pisze:MariaD pisze:Złóż TŻ-owi moje najszczersze wyrazy współczucia.
Byłam, złożyłam. TŻ poczuł wsparcie. Nie czuje się już tak bardzo samotny w swoim cierpieniu.
Z ostatniej chwili: niezrażony chwilowym niepowodzeniem Gluc, wrócił do TŻ-a.
Próba podstępnego przechwycenia biurka zakończyła się niepowodzeniem (TŻ trzyma się dzielnie... póki co).
Ja mam pomysla.Tz powinien oblaskawic Gluca podstepnie.Zatrudnic w charakterze konsultanta. Gluc poczuje sie potzrebny , dostanie wlasne biórko i sekretarke.Tz odzyska stare biorko, straci tylko sekretarke. Dobry pomysl, cnie?
Impulsem do przemieszczania się Gluca jest obecność TŻ-a, a nie biurko.anulka111 pisze:Zwizualizowalam sobie cala akcje i ciesze sie ,ze moje koty sa nawykle do przesuwania ich na stole i biurku
moś pisze:Buu, a taki pomysl byl
mam duza wprawe-zaczynasz od tego ,ze planujesz ulozenie kotka na papierach zastawiajac je dwoma rekami,tak by kotkowi bylo ciut niewygodnie ,lezy wtedy na brzegu papierow i mozna pracowac- pod pozorem miziania mozna delikatnie koteczke przesuwac ignorujac wczepianie sie w co sie da i wlaczanie przyssawekzabers pisze:anulka111 pisze:Zwizualizowalam sobie cala akcje i ciesze sie ,ze moje koty sa nawykle do przesuwania ich na stole i biurku
Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak tylko wystosować do Ciebie podanie z prośbą o przesłanie skutecznej instrukcji obsługi bezkolizyjnego przesuwania kota po zawalonym papierami biurku.
nic z tego -mam ogromne narozne biurko-na polowie sa miski z suchym kocim jedzonkiem,by Gapa nie wyzerala,na drugiej polowie laptop i lezacy rudy kotMariaD pisze:Olbrzymie biurko, na nim papiery "glucowe" - do leżenia i TŻ-owe - do pracy.
MariaD pisze:Olbrzymie biurko, na nim papiery "glucowe" - do leżenia i TŻ-owe - do pracy.

Użytkownicy przeglądający ten dział: Sylwia_mewka i 14 gości