moniAmi pisze:Wszystko co złe w końcu minie i poukłada się. Złe dni są tylko po to, żeby potem mogło być lepiej. Więc teraz trzeba to przetrwać i myśleć, że może być tylko lepiej.
Ja zawsze sobie tak tłumaczęGłowa do góry !
Pozdrawiam
Monika
ja też tak tłumaczę, ale czasem niechciane sytuacje gonią niechciane sytuacje i zbiegi okoliczności.
kotek zwieziony przez winerę jest cudowny. juz po kastracji. anioł, a do tego cudny. miluś ma na imię

trochę lepiej, spanikowałam co do kotów w hotelu. po wizycie weta okazuje się ze nie taki wilk straszny jak go malują, także anula zwoź abina (ania znalazła białego kota

no i od jutra spinam się- dobra akcja reklamowa, ogłoszeniowa i musze wydać choć ze 4 koty w tym miesiącu.
rumba mi się dziś śniła w innym futerku, podjechał samochód z warszawy, mąż zapłacił za transport i wysiadła misia, która wypatrzyłam po śmierci rumby na allegro. boże jak mi się marzy ten pies. identyczna jak moja sunia. tylko zamiast siwego ma beżowy kolor sierści. mieszana z czarnym. jak ja pragnę ją mieć. nie jem, nie piję, tylko myśle o tym psie z warszawy. mam już obsesje na jej punkcie, po 10 stycznia rysiek ma jechac ją oglądac i zdecydować czy ja bierzemy czy nie............ja innego psa nie chcę, czuję ze to jest moja sunia. serce mi pęknie jak wróci bez psa. to też potęguje moje złe samopoczucie- uczucie że nie mam wpływu na tą adopcję, że może ona będzie moja a może nie.....trzymajcie kciuki za misię żeby przyjechała do gdyni.