Kalici u 4-mcznego kociaka. Pojechał do DS.Prosze o zamknięc

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt gru 30, 2011 14:08 Re: Kalici u 4-cznego kociaka. Proszę o pomoc!!!

:ok:

wspaniale wiesci:)
Jestem w kropce....... zgadnij w której
Obrazek

aga9955

Avatar użytkownika
 
Posty: 15462
Od: Czw sie 14, 2008 18:51
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt gru 30, 2011 18:02 Re: Kalici u 4-cznego kociaka. Proszę o pomoc!!!

Cieszę się ogromnie :)

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt gru 30, 2011 18:19 Re: Kalici u 4-cznego kociaka. Proszę o pomoc!!!

Już po kontroli. W lecznicy było spotkanie III-go stopnia z uroczą sunią, Dynią - Kubuś na jej widok rozorał mi dłoń, podarł kurtkę, przeraził się okropnie, nie mogłam go utrzymać, kołnierzem rozwalił sobie nos i do tego wszystkiego ze strachu opróżnił gruczoły odbytowe :mrgreen: .
Dostał Ceporex c.d., dożylną 60 ml + Catosal + Duphalyte (nudziło się, kotecek się zwinął w kłębuszek i spał, a jak mruczał....), p/bólowe - bo ma jeść, żeby mieć siłę. Pani Doktor wypróbowała sama Baikadent i zapodała do pysia (kota). Przyjęło się :ok: .
Kubuś pić niestety nie może, bo jedna z nadżerek jest na samym czubku języka - więc dopajam i mokre podaję do dzioba. Suchym ciągle podżera, bo mu łatwiej przerzucić na trzonowce i zjeść.

Zaraz miksuję kurczaka z marchewką, przetrę przez sito i zapodam kolację. I potem inhalacja: 2 szklanki gorącej wody, 5 kropli olejki pichtowego i kot.
Oprócz tego kotecek biega, skacze, jest wszędzie. Teraz musi nabierać sił i leczymy język oraz pysio. Temperatura cały czas w normie.

Jak dobrze, że jesteście... :D
Dorcia - przepraszam za moje szlochy i płacze do słuchawki...
Meoniku ['] - tak bardzo kocham i tęsknię każdego dnia. Na zawsze jesteś w moim sercu, czekaj na mnie, przyjdę na pewno.

Marcelibu

Avatar użytkownika
 
Posty: 21276
Od: Nie sty 11, 2009 1:10
Lokalizacja: Warszawa-Ursynów

Post » Pt gru 30, 2011 19:54 Re: Kalici u 4-cznego kociaka. Proszę o pomoc!!!

:ok: :ok: za Kubusia :ok: :ok:
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Pt gru 30, 2011 21:49 Re: Kalici u 4-cznego kociaka. Proszę o pomoc!!!

Inhalacji nie było :evil: . Kubuś podczas przebywania w transporterze zawsze bardzo mocno walił nosem o kratkę (metalowe drzwi). Gdy był bardzo chory to był spokój. Wczoraj już dał popis w taksówce podczas jazdy do Pani doktor, a dziś: wlałam do miski gorącą wodę, dolałam kropelki olejki, zapakowałam kotka w transporter, przygotowałam koc - no i dupa. Kubuś tak mocno walił noskiem w kratkę (drzwi), że musiałam go wypuścić, żeby nie rozkwasił noska. Wlałam więcej gorącej wody do garnka, dodałam olejek i zamknęłam się z nim w kibelku. Po pierwsze wiało przez kratki w drzwiach i wywietrznik, po drugie kot chciał się koniecznie wydostać i drapał w drzwi, popychał je również pysiem. W łazience to samo - choć przykryłam nas oboje ręcznikiem - po chwili zaczął się wyrywać. Ile mogłam tyle go nad parującym garnkiem przytrzymałam, ale to jest nic w porównaniu z założeniem. Cholera jasna... :evil: :evil: :evil:
Meoniku ['] - tak bardzo kocham i tęsknię każdego dnia. Na zawsze jesteś w moim sercu, czekaj na mnie, przyjdę na pewno.

Marcelibu

Avatar użytkownika
 
Posty: 21276
Od: Nie sty 11, 2009 1:10
Lokalizacja: Warszawa-Ursynów

Post » Pt gru 30, 2011 22:18 Re: Kalici u 4-mcznego kociaka. Dzięki - sytuacja opanowana :-)

podczytuje Was i trzymam kciuki za Kubusia :ok: :ok: :ok:

a odnośnie inhalacji to może masz torbę transporterek albo kogoś kto może pożyczyć torbę (to miękkie i nie uszkodzi noska nawet jak tam będzie "fikał") albo spróbowałabym z kartonem, porobiłabym sporo dziurek i Kubusia do kartonika i tez pod koc i inhalacje robi
moja znajoma karmicielka tak robi a karton między dwa fotele wkłada (fotele ściskają karton żeby się nie przewrócił jak kot próbuje się wydostać - duży karton z deklem - taki np jak w IKEA)
karton trochę nasiąknie ale do kolejnej inhalacji podeschnie
7ksiezyc
 

Post » Pt gru 30, 2011 22:27 Re: Kalici u 4-mcznego kociaka. Dzięki - sytuacja opanowana :-)

Zobaczyłam tytuł i... Ufff... Kamień z serca. Ale kciuki nadal trzymam :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Pt gru 30, 2011 22:32 Re: Kalici u 4-mcznego kociaka. Dzięki - sytuacja opanowana :-)

Wierzę, że teraz będzie już tylko coraz lepiej :1luvu: :1luvu: :1luvu: :ok: :ok: :ok:

Cicha podczytywaczka z Tż i stadkiem :lol:

Hania66

 
Posty: 4591
Od: Pt mar 10, 2006 17:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob gru 31, 2011 8:08 Re: Kalici u 4-mcznego kociaka. Dzięki - sytuacja opanowana :-)

A próbowałaś Kubusiaa okutać w duży ręcznik lub koc i trzymać go na rękach?
Czy też się wyrywa?
_______________________________________________________
Jakie nudne byłoby życie gdyby nie ten rząd.
Nie, za PO nie było lepiej. Ludzie tyrali za 1.200 brutto. Afera goniła aferę :?

Podziwiam, jak szeregowy poseł ogrywa opozycję Obrazek
STOP HEJT! Nikt nie jest anonimowy w sieci.

Erin

Avatar użytkownika
 
Posty: 64069
Od: Pt cze 22, 2007 8:43

Post » Sob gru 31, 2011 8:17 Re: Kalici u 4-mcznego kociaka. Dzięki - sytuacja opanowana :-)

Hania66 pisze:Wierzę, że teraz będzie już tylko coraz lepiej :1luvu: :1luvu: :1luvu: :ok: :ok: :ok:

Cicha podczytywaczka z Tż i stadkiem :lol:

Miałam okazję jechać wczoraj z Twoim TŻetem jego taksówką do lecznicy. Jaki ten świat jest mały :1luvu: . Dziękujemy za fajną jazdę! :D

Kubuś w nocy zdjął sobie kołnierz, ale pysio jest w porządku, nosek OK. Zapodałam na śniadanie przecieranego kurczaka z marchewką przez strzykawkę, przepoiłam, podałam p/bólowy, przepoiłam, odetkałam nosek (strupy mu się na nosku rozpuszczają i zasłaniają dziurki) delikatnie piórkiem watki z NaCl i teraz Kubuś poszedł spać. A ja co teraz???? 8)

Gdy tak szykowałam mu (podgrzewałam na kaloryferze znaczy) porcję kurczaka pomyślałam sobie, że to musi być wcale niezłe: sam kurczaczek ugotowany na bardzo mięciutko, marchewka, rosołek na gęsto (gdy wyjmowałam z lodówki, żeby podlać, to był w formie galaretki). Gdyby tak posolić, przyprawić... :mrgreen:

A obudziło mnie szuranie w dwóch kuwetach - u Kubusia jest prawdziwa kupka! :ok: Na godz. 11 jedziemy do Pani doktor na kontrolę. Wenflon wczoraj został zdjęty. A Kubuś już sam wskakuje na parapet.
Meoniku ['] - tak bardzo kocham i tęsknię każdego dnia. Na zawsze jesteś w moim sercu, czekaj na mnie, przyjdę na pewno.

Marcelibu

Avatar użytkownika
 
Posty: 21276
Od: Nie sty 11, 2009 1:10
Lokalizacja: Warszawa-Ursynów

Post » Sob gru 31, 2011 8:22 Re: Kalici u 4-mcznego kociaka. Dzięki - sytuacja opanowana :-)

Erin pisze:A próbowałaś Kubusiaa okutać w duży ręcznik lub koc i trzymać go na rękach?
Czy też się wyrywa?

Próbowałam. Dostaje takich pazurów, wali noskiem na oślep. Zapytam dziś Panią dr czy może dałoby się kroplenie poduszki, na której leży? Ręczniki mokre stale na kaloryferach, ale ja wiem, że to mało... To chodziło o rozpuszczenie glutów w nosie i wykichanie. Ale jest już i tak lepiej, bo oddycha przez nosek.
Gdy wiozłam małego do siebie od Dorci44 to całą drogę walił w kratkę torby, w której go przewoziłam. Gdy w końcu dojechaliśmy do domu to cały nosek był czerwony (przy czym kratka w Dorcinej torbie była plastikowa). Gdy czuł się bardzo źle, to spokojnie przebiegałam z nim w transporterze do lecznicy obok mojego domu, ale teraz Kubuś ma dużo sił, dużo lepiej się czuje to i nie pozwala na pewne rzeczy. Może by się dało coś zakroplić do noska? Może troszkę NaCl? Zapytam Panią dr Uznańską.
Ja już nigdy nie pójdę do lecznicy na Rosoła. Lecząc kota non-stop wg zaleceń, przychodząc codziennie/co drugi dzień nikt nie zauważył, że jest trochę odwodniony, nikt nie zrobił badań krwi, nikt się nim nie zajął tak, jak Pani dr Ada. A w lecznicy zostawiłam już w ciągu 3 tygodni około 700 zł. I za to jestem wściekła.

Edit: literówka.
Ostatnio edytowano Sob gru 31, 2011 13:12 przez Marcelibu, łącznie edytowano 1 raz
Meoniku ['] - tak bardzo kocham i tęsknię każdego dnia. Na zawsze jesteś w moim sercu, czekaj na mnie, przyjdę na pewno.

Marcelibu

Avatar użytkownika
 
Posty: 21276
Od: Nie sty 11, 2009 1:10
Lokalizacja: Warszawa-Ursynów

Post » Sob gru 31, 2011 8:31 Re: Kalici u 4-mcznego kociaka. Dzięki - sytuacja opanowana :-)

7ksiezyc pisze:podczytuje Was i trzymam kciuki za Kubusia :ok: :ok: :ok:

a odnośnie inhalacji to może masz torbę transporterek albo kogoś kto może pożyczyć torbę (to miękkie i nie uszkodzi noska nawet jak tam będzie "fikał") albo spróbowałabym z kartonem, porobiłabym sporo dziurek i Kubusia do kartonika i tez pod koc i inhalacje robi
moja znajoma karmicielka tak robi a karton między dwa fotele wkłada (fotele ściskają karton żeby się nie przewrócił jak kot próbuje się wydostać - duży karton z deklem - taki np jak w IKEA)
karton trochę nasiąknie ale do kolejnej inhalacji podeschnie

Tak zrobię!!!!!!!!!!!! Dzięki! :D

Dziękuję, że jesteście! :1luvu:
Ostatnio edytowano Sob gru 31, 2011 8:43 przez Marcelibu, łącznie edytowano 1 raz
Meoniku ['] - tak bardzo kocham i tęsknię każdego dnia. Na zawsze jesteś w moim sercu, czekaj na mnie, przyjdę na pewno.

Marcelibu

Avatar użytkownika
 
Posty: 21276
Od: Nie sty 11, 2009 1:10
Lokalizacja: Warszawa-Ursynów

Post » Sob gru 31, 2011 8:34 Re: Kalici u 4-mcznego kociaka. Dzięki - sytuacja opanowana :-)

O tak, sól fizjologiczną nasza wetka też polecała.
Tylko tak troszeczkę, delikatnie - żeby nie uszkodzić noska.
Współczuję przeżyć, bo wiem, jak trudno leczyć kociaka z charakterkiem.

Co do wetów, to też doskonale rozumiem, bo poprzednia lecznica to nieporozumienie.
Ta obecna to niebo, a ziemia. No i w bloku obok od kilku miesięcy przyjmuje fajna doktorka.
A dr Uznańska naprawdę mało wzięła. To i u nas byłoby niedużo, a w W-wie to już w ogóle.
Fajnie, że przyjmuje na Ursynowie, dobry wet to skarb :ok:
_______________________________________________________
Jakie nudne byłoby życie gdyby nie ten rząd.
Nie, za PO nie było lepiej. Ludzie tyrali za 1.200 brutto. Afera goniła aferę :?

Podziwiam, jak szeregowy poseł ogrywa opozycję Obrazek
STOP HEJT! Nikt nie jest anonimowy w sieci.

Erin

Avatar użytkownika
 
Posty: 64069
Od: Pt cze 22, 2007 8:43

Post » Sob gru 31, 2011 9:33 Re: Kalici u 4-mcznego kociaka. Dzięki - sytuacja opanowana :-)

Moniko-naprawdę wypróbuj inhalacje solne,wszelkie olejki zapachowe odstraszają i drażnią kotka,ja próbowałam nawet dentosept,majeranek,ale najlepsza okazała się sól-popatrz-nawet w aptekach sa spraye dla dzieci z soli morskiej,a nie jakies ziołowe-proszę Cię-spróbuj!
Może uda Ci się przytrzymać Kubunia na kolanach-wtedy możesz zrobić sobie poncho z folii malarskiej,kocina na kocyku ,obok miska z parówką(np na stoliku ,czy krzesle) obok tak, by folia obejmowała Ciebie,i kotka z miską i gdy bedziesz go miziała,może jakos dacie radę
No juz sama nie wiem co jeszcze doradzić :(
ObrazekObrazekObrazek
Tylko przyjaciele słyszą Twój krzyk , gdy milczysz i widzą łzy, gdy się śmiejesz
"Boże , chroń mnie od fałszywych przyjaciół -z wrogami sobie poradzę"

kropkaXL

Avatar użytkownika
 
Posty: 35418
Od: Wto sie 12, 2008 14:18

Post » Sob gru 31, 2011 10:03 Re: Kalici u 4-mcznego kociaka. Dzięki - sytuacja opanowana :-)

U nas do inhalacji super sprawdził się nawilżacz, do wody dolewałam mucosolvan do inhalacji (olejki by zepsuły maszynę) i w efekcie Rózik sam się domagał inhalacji, wchodził do łazienki, do otwartego transporterka i czekał aż się nim zajmę :lol:

Parówki są niefajne bo gorąco i to koty odstrasza.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 52 gości