Futrzak taki dowcipny
Wcale się Mamie nie dziwię. Mnie się kiedyś zapodziała kotka w domu mimo, że nigdzie nie wychodziłam, okna zamknięte, a balkon osiatkowany (to było jeszcze, jak mieszkałam w Łodzi). I to nic, że rozum mówił, że Zośka nie mogła przeniknąć przez ściany. Oczami wyobraźni widziałam błąkającą się po mieście małą koteczkę
I już czułam nerwowy ścisk żołądka
