Witam Was,
Nazywam się Marta i jestem właścicielką dwóch kotów - Kozy i Lemurki. Proszę przeczytajcie tę historię. Obie kotki mają po ok. 5 miesięcy, obie są bardzo sympatyczne i nie rozstają się ze sobą. Są bardzo otwarte i uwielbiają ludzi.
Mieszkam z nimi od czterech miesięcy w dosyć sporym mieszkanku. Niestety w ciągu ostatniego miesiąca zaczał narastać poważny problem. Wynajmuję mieszkanie razem z dwoma znajomymi, którym pomysł posiadania kotów podobał się od początku. Koty są jednak moje, ponieważ pomysł był mój aby je wziąć (koleżanek nie trzeba było przekonywać bo bardzo chciały), poza tym od marca przeprowadzam się do nowego, własnego mieszkania wiec kotki zamieszkaja ze mna.
Ostatnio okazało się, że pomysł posiadania kotów coraz mniej podoba się moim lokatorkom. Zamykają pokoje przed nimi, a jak do nich wejdą - są z nich wyrzucane. W moim pokoju przebywają prakycznie cały czas, czasem jednak im się nudzi i wychodzą sobie do kuchni czy do łazienki (tam mają kuwetę). Moje współlokatorki jednak denerwuje, że koty przebywają w miejscu gdzie one jedzą. Jednej z nich zdarzyło się nawet rzucić kotem o ścianę, bo zrobił jej oczko na rajstopie. Zdarza się, że kiedy wracam do domu z pracy, zastają kocią miskę z wodą - pustą. Nikt nawet nie zlituje się nad zwierzeciem ktore prosi o wodę. Moje rozmowa z nimi to jak grochem o ściane, ale już pominę może fakt że poznalam sie na ludziach.
Ostatnio wyjechałam na weekend domu domu, ale jak wróciłam, zobaczyłam cały mój pokój zapaskudzony kocimi odchodami. Podobno brudna była także kuchnia i łazienka (moja współlokatorka bradzo zla posprzatala). Nie wiem co się stało, nigdy wcześniej tak się nie zachowywały. Zauważyłam tylko, że gdy do kuchni wchodzi któraś z moich współlokatorek, kotki uciekają i o mało się przy tym nie przewrócą.
Jest to dla mnie ogromny problem, bo one się czują tutaj bardzo źle. Dziewczyny studiują, ja pracuję zatem mamy troche inny tryb życia. Nie wiem co sie dzieje w domu pod moją nieobecność. Wiem że jednym rozwiązaniem w tej sytuacji jest przekazanie kotów dobrym ludziom pod opiekę do końca lutego. Chciałabym aby zajął się nimi ktoś, komu one nie będą przeszkadzały i kto je będzie dobrze traktował. Obawiam się, że to zapaskudzone mieszkanie mogło być wynikiem dużego stresu jaki kotki odczuwały. Ja nie mogę skazywać je wiecej na takie cierpienie.
Nie mogę się również wyprowadzić, bo jestem związana umową najmu do końca lutego. Od marca jestem już w swoim mieszkaniu i wtedy chciałabym kotki z powrotem. Niestety w mieszkaniu muszę pozostać z osobami z którymi wcale nie chce.
Bardzo proszę o pomoc w przygarnięciu ich na ten czas. Przy okazji zobowiązuję się przelewać kwotę na konto na zakup potrzebnych rzeczy (żwirek, jedzenie) lub sama dowozić. Jeżeli osoba chciałaby podpisać umowę to mogę to zrobić.
Mój nr to 535 738 147
Marta





Czesio 6.04.2015 [*]
