współlokatorzy znęcający się nad kotem, proszę o pomoc, Łódź

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Nie lis 27, 2011 16:29 współlokatorzy znęcający się nad kotem, proszę o pomoc, Łódź

Przepraszam, że zamieszczam taki temat w takim miejscu, ale jestem już totalnie zdesperowana i liczę na to, że tutaj znajdzie się ktoś, kto znajdzie chwilę, by to przeczytać i być może mi jakoś pomoże.

Aktualnie mieszkam z ludźmi, co do których mam poważne i uzasadnione podejrzenia o to, iż znęcają się nad moim kotem. Oprócz tego już dwa razy zostałam tutaj okradziona. Muszę jak najszybciej się stąd wyprowadzić, ale... Tutaj pojawia się problem. Od dwóch tygodni bezskutecznie szukam pokoju. Wszędzie spotykam się z odmową z powodu mojego kota. Lojalnie uprzedzam wynajmujących także o tym, że planuję adopcję drugiego kota. Wtedy już jestem skreślona od razu...

Stąd mój temat - jeżeli ktoś z Was ma jednoosobowy, samodzielny pokój do wynajęcia w Łodzi lub kogoś takiego zna - rozpaczliwie proszę o kontakt. Jestem spokojną, bezkonfliktową studentką I roku w Szkole Filmowej. Mój kot również nie sprawia problemów - jest nauczony czystości, drapie tylko drapak i jest bardzo przyjaźnie nastawiony do ludzi.

Być może będzie tutaj też ktoś, kto tak jak ja ma problem ze znalezieniem mieszkania. Proszę również o kontakt, razem łatwiej coś znaleźć.

Pozdrawiam
Obrazek

mokusatsu

 
Posty: 451
Od: Czw wrz 01, 2011 22:13
Lokalizacja: Łódź / Namysłów

Post » Nie lis 27, 2011 17:01 Re: współlokatorzy znęcający się nad kotem, proszę o pomoc, Łódź

na czas swojej nieobecności nie możesz zamykać swojego kota w swoim pokoju?
ObrazekObrazekObrazek

Koszmaria

Avatar użytkownika
 
Posty: 6233
Od: Pon lut 04, 2008 1:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lis 27, 2011 17:02 Re: współlokatorzy znęcający się nad kotem, proszę o pomoc, Łódź

:!: :!: :!:
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56099
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 9 >>

Post » Nie lis 27, 2011 17:04 Re: współlokatorzy znęcający się nad kotem, proszę o pomoc, Łódź

Mam pokój, który ma niewiele ponad 6 metrów kwadratowych, kot w nim zamknięty wariuje. Poza tym, jaką mam pewność, że podczas mojej nieobecności go nie wypuszczą i nadal nie będą mu dokuczać? Nie ma opcji zamknięcia drzwi na klucz - są rozsuwane.
Obrazek

mokusatsu

 
Posty: 451
Od: Czw wrz 01, 2011 22:13
Lokalizacja: Łódź / Namysłów

Post » Nie lis 27, 2011 17:24 Re: współlokatorzy znęcający się nad kotem, proszę o pomoc, Łódź

moje kocury siedzą zamknięte w 3 na takim samym metrażu,jak mnie nie ma[inaczej jeden kocur leje pod drzwiami,bo śmiałam wyjść bez niego]
do drzwi rozsuwanych można wrażyć zasuwkę czy zamek.

ludzie nie mają obowiązku lubić kotów,za to Ty masz obowiązek chronić zdrowie psychiczne swojego kota-jeśli Twoi współlokatorzy znęcają się nad Twoim kotem,zacznie się zamykać w sobie i niedługo przestanie być taki przyjazny.będzie się po prostu bał.nie ma 'nie da się'. chroń kota.
ObrazekObrazekObrazek

Koszmaria

Avatar użytkownika
 
Posty: 6233
Od: Pon lut 04, 2008 1:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lis 27, 2011 17:33 Re: współlokatorzy znęcający się nad kotem, proszę o pomoc, Łódź

Zapewne na czas ferii czy wakacji zabierasz ze sobą kota do swojej rodziny, czy nie możesz go tam na pewnien czas podrzucić, zanim znajdziesz inne mieszkanie?
Nasze wątki:Czarno Widzę i Szarość nie radość, a tu nas zobaczysz #cats.on_tour

Obrazek

haaszek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2979
Od: Pt cze 23, 2006 18:43

Post » Nie lis 27, 2011 18:17 Re: współlokatorzy znęcający się nad kotem, proszę o pomoc, Łódź

Kot od dwóch tygodni jest w moim domu rodzinnym, jest bezpieczny.

Co bym nie zrobiła, jak go nie chroniła, w tym mieszkaniu nie zostanę. Jak mogę żyć pod jednym dachem z ludźmi, którzy pałają nienawiścią do najdroższego dla mnie stworzenia? Poza tym raz na 2 miesiące wyjeżdżam w takie miejsce, gdzie nie mogę zabrać kota. Potrzebuję kogoś na miejscu, do kogo będę miała zaufanie. A nie chcę kota wozić od ludzi do ludzi, to dla niego stres. Z nimi zostawiłam raz i ostatni.
Kot był zamknięty przez 3 dni bez jedzenia, bez wody w moim pokoju, kuweta w ogóle nie była sprzątana, a obiecywali, że się nim zaopiekują. Jak pytałam, dlaczego tak zrobili, to odpowiedzieli, że kot MIAUCZAŁ i im przez to przeszkadzał. Twierdzili, że niby go czasem wypuszczali "na jedzenie", ale jak zobaczyłam, jak po moim powrocie kot rzucił się na jedzenie, to jednak w to wątpię. Nie pojmuję, jak mogli nawet miski nie wsadzić do pokoju... Były też inne przypadki, mniej niepokojące, ale jak ktoś ciągnie kota za ogon w bolesny sposób i jest to dla niego zabawne, to ja nie mam pytań. Albo jak ciągle krzyczy w sposób pełen agresji, że kot wszedł do ich pokoju, to widać, jak ktoś jest nastawiony. Nie karzę nikomu kochać mojego zwierzęcia, ale szacunek każdemu się należy. I ja nie będę tego akceptować, więc bardzo proszę - nie doradzajcie mi zamykania kota w pokoju na klucz itd. bo to w tym wypadku nie przejdzie.

Niemniej, dziękuję za odpowiedzi.
Obrazek

mokusatsu

 
Posty: 451
Od: Czw wrz 01, 2011 22:13
Lokalizacja: Łódź / Namysłów

Post » Nie lis 27, 2011 18:45 Re: współlokatorzy znęcający się nad kotem, proszę o pomoc, Łódź

mokusatsu pisze:Kot od dwóch tygodni jest w moim domu rodzinnym, jest bezpieczny.

Co bym nie zrobiła, jak go nie chroniła, w tym mieszkaniu nie zostanę. Jak mogę żyć pod jednym dachem z ludźmi, którzy pałają nienawiścią do najdroższego dla mnie stworzenia? Poza tym raz na 2 miesiące wyjeżdżam w takie miejsce, gdzie nie mogę zabrać kota. Potrzebuję kogoś na miejscu, do kogo będę miała zaufanie. A nie chcę kota wozić od ludzi do ludzi, to dla niego stres. Z nimi zostawiłam raz i ostatni.
Kot był zamknięty przez 3 dni bez jedzenia, bez wody w moim pokoju, kuweta w ogóle nie była sprzątana, a obiecywali, że się nim zaopiekują. Jak pytałam, dlaczego tak zrobili, to odpowiedzieli, że kot MIAUCZAŁ i im przez to przeszkadzał. Twierdzili, że niby go czasem wypuszczali "na jedzenie", ale jak zobaczyłam, jak po moim powrocie kot rzucił się na jedzenie, to jednak w to wątpię. Nie pojmuję, jak mogli nawet miski nie wsadzić do pokoju... Były też inne przypadki, mniej niepokojące, ale jak ktoś ciągnie kota za ogon w bolesny sposób i jest to dla niego zabawne, to ja nie mam pytań. Albo jak ciągle krzyczy w sposób pełen agresji, że kot wszedł do ich pokoju, to widać, jak ktoś jest nastawiony. Nie karzę nikomu kochać mojego zwierzęcia, ale szacunek każdemu się należy. I ja nie będę tego akceptować, więc bardzo proszę - nie doradzajcie mi zamykania kota w pokoju na klucz itd. bo to w tym wypadku nie przejdzie.

Niemniej, dziękuję za odpowiedzi.

zamykanie kota na klucz to w tym momencie jedyna sensowna forma ochrony go,nie chcesz swojej najdroższej istoty chronić?tak to odczytuję.
mówiąc landlordom że zamierzasz adoptować drugiego kota na pewno nie znajdziesz szybko mieszkania,już są problemy kiedy mówi się otwarcie że zamierza się mieć dzieci.
ObrazekObrazekObrazek

Koszmaria

Avatar użytkownika
 
Posty: 6233
Od: Pon lut 04, 2008 1:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lis 27, 2011 20:19 Re: współlokatorzy znęcający się nad kotem, proszę o pomoc, Łódź

Chcę go chronić, dlatego poszukuję innego miejsca zamieszkania. A jak powtarzam - teraz także go chronię, bo nie ma go ze mną w obecnym mieszkaniu. Nie chcę siebie i kota skazywać na stres związany z mieszkaniem z takimi ludźmi.

Chciałam być uczciwa, ale widocznie się to nie opłaca. Chyba nie zostanie mi nic innego jak kawalerka.
Obrazek

mokusatsu

 
Posty: 451
Od: Czw wrz 01, 2011 22:13
Lokalizacja: Łódź / Namysłów

Post » Nie lis 27, 2011 22:40 Re: współlokatorzy znęcający się nad kotem, proszę o pomoc, Łódź

Po prostu źle trafiłaś. Moje córki mają koty i ich współlokatorzy bez problemu zajmowali się kotami w czasie ich nieobecności. Także właściciel mieszkania do którego się wprowadzały tylko stwierdził "o, następne koty będą" i nie robił z tego żadnych problemów.
Tylko raz jednej z nich trafili sie współlokatorzy, którzy nakarmili kota według swojego widzimisię w wyniku czego dostał biegunki, a zawartość kuwety w całości wyrzucili do toalety w związku z czym zatkali cały pion.

Musisz po prostu znaleźć osoby, które lubią koty. Ale nie możesz wymagać od kogoś, żeby koty lubił i żeby w razie twojej nieobecności się nimi opiekował.
Nasze wątki:Czarno Widzę i Szarość nie radość, a tu nas zobaczysz #cats.on_tour

Obrazek

haaszek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2979
Od: Pt cze 23, 2006 18:43

Post » Nie lis 27, 2011 22:46 Re: współlokatorzy znęcający się nad kotem, proszę o pomoc, Łódź

mokusatsu pisze:Chcę go chronić, dlatego poszukuję innego miejsca zamieszkania. A jak powtarzam - teraz także go chronię, bo nie ma go ze mną w obecnym mieszkaniu. Nie chcę siebie i kota skazywać na stres związany z mieszkaniem z takimi ludźmi.

Chciałam być uczciwa, ale widocznie się to nie opłaca. Chyba nie zostanie mi nic innego jak kawalerka.

rozumiem że chciałaś być uczciwa,ale serio jest problem ze zwierzakami i dziećmi.mówienie że się planuje jedno albo drugie to takie działanie na szkodę sobie,ciężko znaleźć.
ObrazekObrazekObrazek

Koszmaria

Avatar użytkownika
 
Posty: 6233
Od: Pon lut 04, 2008 1:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon lis 28, 2011 14:24 Re: współlokatorzy znęcający się nad kotem, proszę o pomoc, Łódź

Koszmaria pisze:
mokusatsu pisze:Kot od dwóch tygodni jest w moim domu rodzinnym, jest bezpieczny.

Co bym nie zrobiła, jak go nie chroniła, w tym mieszkaniu nie zostanę. Jak mogę żyć pod jednym dachem z ludźmi, którzy pałają nienawiścią do najdroższego dla mnie stworzenia? Poza tym raz na 2 miesiące wyjeżdżam w takie miejsce, gdzie nie mogę zabrać kota. Potrzebuję kogoś na miejscu, do kogo będę miała zaufanie. A nie chcę kota wozić od ludzi do ludzi, to dla niego stres. Z nimi zostawiłam raz i ostatni.
Kot był zamknięty przez 3 dni bez jedzenia, bez wody w moim pokoju, kuweta w ogóle nie była sprzątana, a obiecywali, że się nim zaopiekują. Jak pytałam, dlaczego tak zrobili, to odpowiedzieli, że kot MIAUCZAŁ i im przez to przeszkadzał. Twierdzili, że niby go czasem wypuszczali "na jedzenie", ale jak zobaczyłam, jak po moim powrocie kot rzucił się na jedzenie, to jednak w to wątpię. Nie pojmuję, jak mogli nawet miski nie wsadzić do pokoju... Były też inne przypadki, mniej niepokojące, ale jak ktoś ciągnie kota za ogon w bolesny sposób i jest to dla niego zabawne, to ja nie mam pytań. Albo jak ciągle krzyczy w sposób pełen agresji, że kot wszedł do ich pokoju, to widać, jak ktoś jest nastawiony. Nie karzę nikomu kochać mojego zwierzęcia, ale szacunek każdemu się należy. I ja nie będę tego akceptować, więc bardzo proszę - nie doradzajcie mi zamykania kota w pokoju na klucz itd. bo to w tym wypadku nie przejdzie.

Niemniej, dziękuję za odpowiedzi.

zamykanie kota na klucz to w tym momencie jedyna sensowna forma ochrony go,nie chcesz swojej najdroższej istoty chronić?tak to odczytuję.mówiąc landlordom że zamierzasz adoptować drugiego kota na pewno nie znajdziesz szybko mieszkania,już są problemy kiedy mówi się otwarcie że zamierza się mieć dzieci.


W swoim domu można sobie wstawiać zamek gdzie się chce. W wynajętym raczej nie. Poza tym dziewczyna szuka pomocy w znalezieniu nowego, lepszego lokum, a nie rad jak chronic kota (wywiezienie poki co jest wyjsciem awaryjnym, zastepczym).
Mokusatsu - Napisz też posta na Pchlim Targu
Obrazek

mgj

 
Posty: 12274
Od: Czw mar 17, 2011 21:06
Lokalizacja: Gdynia




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, louccan i 59 gości