Witam wszystkich..

Kulka przebywa u mnie, więc serdecznie, a w szczególności Duszkowi..

chciałabym podziękować za pomoc w poszukiwaniach domu dla niej. I piękny banerek..

Koteczka, jak widać na zdjęciach urosła..

Ma teraz ok. 4,5 miesiąca i waży prawie 2 kg.
Biega po domu tak samo jak kot widzący, prawie już w nic nie wpada. A początkowo bała się zejść z materaca leżącego na podłodze..

Psoci też jak każdy kot - najchętniej wspina się po narzutach, serwetach, zwieszających kwiatach. I kopie z zapałem w doniczkach z kwiatami stojącymi na podłodze. Po meblach czy na półki nie wskakuje - bo ich nie widzi. Nie będzie otwierać sobie też raczej szafek - bo nawet jak drzwi się od pokoju przymkną to nie umie się sama wydostać. I miauczy żeby ją wypuścić. Oczywiście tak może być tylko na razie - a potem może się czegoś nauczy.
Kotek jest dość kontaktowy, przychodzi na kolana, ładnie mruczy. Sypia najczęściej w łóżku, albo na dywanie koło łóżka. Miała pudełko w przedpokoju - ale jakoś nie chciała z niego korzystać.
Były kilka dobrych ofert domów dla Kulki, jednakże zawsze coś stało naprzeciw.
Były domy z ogrodami - niby raj dla kota - ale dla ślepego wychodzenie samopas lub spacerowanie po domu piętrowym gdzie schody nie mają balustrady stanowi zagrożenie.
Problemem są też inne kotki w domu, przynajmniej póki co. Kulka miała bardzo zaawansowane stadium kociego kataru, w wyniku którego utraciła oczy. Infekcja została zaleczona, ale nie wyleczona. Mała cały czas kicha i nie wiem jak ten dźwięk określić - ale jakby pochrapywała. Antybiotyku nie ma co już w ciemno dawać, bo tylko będzie osłabiać organizm. Dostaje więc jedynie leki uodparniające i dobre jedzonko. Nie została też dotychczas zaszczepiona. Wydzieliny nie ma na tyle dużo, żeby pobrać materiał do antybiogramu. Katar bardzo jej nie dokucza - nie wpływa na aktywność ani na apetyt. U mnie ona nie wychodzi i nie ma kontaktu z innymi zwierzętami - nikt się od niej nie zarazi, ani ona nie załapie, przy obniżonej odporności, czegoś od innego zwierzaka. W domu mam tylko żółwie - ale w terrarium.
Druga sprawa to nawracający świerzb uszny. Jutro znów muszę po jakiś lek podjechać do weta - po po prawie 2 tygodniach spokoju znów coś z uszu wydłubałam.
Próbował ktoś z Advocatem? Bo mi ostatnio go jedna Pani poleciła przy świerzbie?
Trzecia sprawa, którą już Duszek sygnalizowała, to jej nadpobudliwość i agresja. Kot drapie i gryzie dość dotkliwie. Próbowałam pryskać ją wodą, syczeć, prychać, warczeć a nawet jej po prostu oddawałam. Przy czym kończyło się to tylko koniecznością wyczyszczenia zębów z futra..

A kot - nie wiem, czy myśli, że to taka fajna zabawa w polowanie i gryzienie, bo kładzie uszy po sobie i znów rzuca się na mnie z zębami. Pazury obcinam jej przynajmniej raz na tydzień, żeby zminimalizować podrapania. Nie znam się za dobrze na kotach, ale może ona ma ochotę zapolować na coś, skoro urodziła się na podwórku to w genach może mieć zakodowane takie zachowania walki o teren i polowania? I np. przydałaby się jej żywa myszka.
Względnie ten obronny nawyk został jej po czasie leczenia - kiedy jak ją łapałam - to najczęściej żeby wydłubać ropę z oczu, zrobić zastrzyk albo wyczyścić uszy. Czyli nic przyjemnego.
Czy coś może na takie zachowania pomóc? Nie dotykać je i pozostawić w spokoju? Zamknąć w przedpokoju? (tylko nie mogę na długo - bo miauczy głośno i drapie ściany), czy w koszyku?
W związku z takimi zachowaniami nieco anty-socjalnymi obawiam się czy na innego, spokojnego zwierzaka w domu ona się nie będzie rzucać i go gryźć. Nie mam chwilowo możliwości sprawdzenia takich relacji, gdyż po pierwsze obawiam się że ona może inne koty pozarażać albo coś od nich złapać. Bo drugie - w jedynym domu z kotami, który znam - akurat jednemu kotu odnowił się świerzb i grzybica. To i z wizyty nici.
I to tak w pigułce o obecnej sytuacji Kuleczki.
PS. Co do drapaka - to rozumiem, że chodzi o takie coś z półkami powieszona na ścianie? Myślę, że jeśli w to można wbić pazury to dałaby radę spokojnie (przynajmniej wejść).