Helou
Porzućcie wszelką nadzieję, Szczypiorki mnie nie utopiły w szczochach. Żadnej gadziny też nie ubiłam, choć przyznam, że kilka razy byłam blisko

W tej chwili jednak żyjemy w dość dobrej komitywie, chociaż dzisiaj ciśnienie mi się podniosło znacznie, jak na folii leżącego na bufecie chleba zobaczyłam krew

Wpadłam w taką panikę, że zaczęłam się zastanawiać, czy może Zośka albo Femcia mają ropomacicze

Bo po sterylce jest to niemożliwe, ale kto wie, może u mnie poziom katasztrof jest tak duży, że się zdarzyło.
Okazało się, że ta foliówka leżała w zamrażarce obok mięsa i jak wkładałam ścierwełko, mogłam gdzieś na dłoni mieć ślad z mięska.
Ale wszyściutkie koty dokładnie obejrzałam pod ogonami, w przypadku Burka ryzykując śmiercią

. Nawet Fionę obejrzałam, bo przecież mogła wskoczyć na kuchenny bufet
Mam sprzed dwóch tygodni ładne fotki Fionki ze spaceru po jesiennym lesie, ale wrzucę je dopiero późnym wieczorem, bo teraz jest to zbyt ciężkie zadanie dla mojego neta.
A nie odzywałam się długo, bo miałam w pracy koszmarny nawał roboty, a w domu najpierw spalił się zasilacz netbooka, a potem zmasakrowałam modem do neta. I trochę mi zeszło, zanim zorganizowałam drugi i poszłam po duplikat karty. Ale teraz już jestem, spoko orinoko.
Dziękuję wszystkim za pamięć, za PW tu i na innych portalach
