Kris się trochę pochorował. Parę dni temu zaczął kichać i od razu pojawiła się wspaniała zielona wydzielina.

W zeszłym roku walczyłam z nią parę miesięcy i u Krzysia i u Kamila. Najpierw nie mogłam ich zaszczepić, bo ciągle byli chorzy, a potem, już po szczepieniu, też były nawroty. Długo był spokój aż do teraz. Na szczęście Kamil nie jest chory a Krzyś już mniej kicha, bo dostaje antybiotyk.
Co prawda, zaraził moją Zosię, ale u niej obejdzie się bez antybiotyku. Wystarczą leki na odporność.
Jakoś się bujamy. Wet wczoraj osłuchiwał Krzysia. Szmer zastawkowy cudownie nie zniknął i za kilka lat czeka nas codzienne podawanie leków z powodu wady serca.
Dzięki dziewczyny za zaglądanie do nas.
