elag. pisze:Hej! Wasz wątek sąsiedzki jest przerażający...ja mam więcej szczęścia. Koleżanka, sąsiadka z trzema kotami, w tym ten opisany dziś chory... która rzuci wszystkie obowiązki domowe żeby pojechać ze mną do weta...w sąsiednim mieście. Jak do niedawna mdlałam przy swoim kocie przy ostrzykiwaniu, czy innych zabiegach - to ona mnie zastępowała. Anioł nie człowiek, a koty u niej to mają tak dobrze, że w niebie lepiej chyba im nie będzie . Generalnie wśród znajomych i bywalców rzadko zdarza się ktoś kto nie radzi sobie z obecnością futrzaka...większość ma własne. Po sąsiedzku mamy też przytulisko dla zwierzaków...oblegane po powodzi z ubiegłego roku, bo ja mieszkam w mieście nad Wisłą...tyle, że kotów w nim nie ma. Poza tym inni sąsiedzi też mają koty ( w większości )lub psy lub jedno i drugie...choć nie zawsze poziom opieki nad nimi jest wysoki. Aktów znęcania, trucia, czy innego bestialstwa nie było...na całe szczęście . Myślę , że wychowanie to jedno, ale wrażliwość to drugie. Zawsze powtarzam tym, którzy się dziwią, że kultura duchowa i ludzka mi nie pozwala, by zachować się inaczej. Mieszkam w domu, w którym zawsze były psy (wszystkie żyły powyżej 20 lat i odeszły o własnych siłach, a nie z pomocą wetów - za wyjątkiem dwóch, które tragicznie dokonały żywota) i koty...Jak byłam dzieckiem to nawet kury i kaczki przez chwilę. W zimie przed domem kręcą się bażanty, które śpią na świerkach przed domem i czasem jakiś zając zbłąkany. Raz mieliśmy koziołka sarenki, który chodził za mamą jak piesek, są też wiewiórki i cała masa rozmaitego ptactwa...(zimą dokarmiamy i to nie tylko sikorki, ale całe to ptasie towarzystwo).Hej nie myślcie, że mieszkam w lesie...prawie w centrum miasta, ale dookoła domu jest sporo drzew i rozmaitych krzewów i kawałek wolnej przestrzeni. Niestety mam też bardzo ruchliwą ulicę
pięknie mieszkasz
tylko pozazdrościć sąsiadek
i tych wszystkich zwierzątek, ptaków...ehh..fajnie Cielag. pisze:Nie jestem pewna, ale czy przypadkiem metronidazol oprócz działania przeciw zapalnego itp. nie działa też przeciwgrzybiczo. Byłoby superowo gdyby pomógł na jedno i drugie...Jestem za Coś mi świta, że jak leżałam w szpitalu to jednej kobitce podawali w tym właśnie celu.
też mi się tak zdaje, czyli dobrze widzę
zaraz gdzieś poszukam czy tak jest faktycznie



wraca do swojego utartego rytmu




, tzn miałam jej poświęcić cały czas, ale jestem ciągle zajęta, a to Manią, a to praniem...itd
, właściwie to Bajka dała
bo zaczęła grzechotać znowu zabawką i zaczepiać Bubcię na to Bubunia usadowiła się na wieszaku i miała wszystkich gdzieś

