Dopiero teraz odebrałam pw od Alienor.
Pojawiły się już propozycje co do nawadniania podskórnego.
Dobre rady i bym je stosowała.
Tego malutkiego musiałabys kłuć tak 2-3 po 10ml strzykawy soli fizjologicznej i glukozy- na zmianę , raz glukoza, raz sól, raz glukoza.
Wiem, że glukoza podskórnie drażni, ale trudno.
Dogrzewaj kociaste przez cały czas, nawet własnym ciałem... brzmi jak brzmi, ale ja Rejcię nosiłam przytuloną do brzucha.
Miałam niedużo większą Rejcię , która przeżyła PP.
Długo była tylko szmacianą , oddychającą laleczką.
Nie odstępowaliśmy jej na krok, chyba że akurat grzała się za piecem.
Ona nic nie jadła, dostawała podskórnie glukozę, sol i antybiotyk z przeciwzapalnym.
Przeżyła, ale nigdy nie będzie dużą kicią, wygląda jak kociak mimo tego , że niedługo skończy rok.
Dziwne , że znowu podał antyrobala...bo to Vetminth...
Dałabym im jeszcze kotleta w kroplówce

bo

zapomniałam jak to się nazywa- żółte , ma elektrolity, aminokwasy, glukozę.
Nawadnianie podskórne nie jest trudne, wymaga pomocy przy małych kociętach , bo się wiercą i łatwo się przebić.
Najlepiej nie insulinówką, bo łatwo się wykłujesz.
Normalne igiełki - 0.7 albo 0.6.
Nie dokarmiałabym ich na siłę, tylko podawała podskórnie.