Kot z kamieniami i piaskiem w pęcherzu

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob paź 15, 2011 16:37 Kot z kamieniami i piaskiem w pęcherzu

Witajcie,

Nie wiem sama po co tu piszę... Chyba szukam osób, które wiedzą co to miłość do wąsetego kocura i potrafią wczuć się w moją sytuację. Zacznę od początku:
Na naszej działce urodziły się 3 koty pięć lat temu, w tym jedna kocica. Zostały wzięte do naszego mieszkania, chociaż mieliśmy już o rok starszego kocura. Zostały wykastrowane i wysterylizowane, ich matka, nasza działkowa kocica zaginęła rok później.
Jeden z tej trójki miał około 3 lata temu problemy z moczem. Sikał gdzie popadnie. Weterynarz niedaleko działki powiedział nam, że może to być rak albo kamienie. Operacja może wynieść ok. 1000 zł. Przeraziliśmy się. Przestało iść w handlu, pieniędzy w domu było coraz mniej. Zwierząt mamy dużo, a jedzenie, piasek, trociny itp. kosztuje. Moja mama znalazła tabletki, które kiedyś kupiła na pozbycie się kamieni u Chińczyków na targu ezoterycznym. Był spokój, kupowaliśmy tabletki, a miesiące mijały.
Miesiąc temu kot zaczął sikać krwią, jednak dzień później wszystko było w porządku. W tym tygodniu zaczął rozpaczliwie miauczeć, sikał gdzie popadnie kroplami. Przez pół godziny starał się zrobić siku i poleciała jedynie kropla, może dwie. Postanowiliśmy nie czekać, pojechaliśmy do lekarza.
Mama dzwoniła wcześniej do lecznicy, powiedziano nam, że będzie operacja wynosiła ok. 2000 złoty. Różnica między wsią a Poznaniem zawsze była, ale taka...? Myśleliśmy też nad uśpieniem go. Nie chcieliśmy żeby się męczył, ale postanowiliśmy walczyć. Moja mama uwielbia tego kota, ja również, jednak między nimi jest pewnego rodzaju wieź. Gdy tylko wpisze kod w klatce i idzie po schodach, on już stoi pod drzwiami, miauczy do niej, gdy ta gotuje w kuchni, on jej towarzyszy, śpią razem. Robią tak naprawdę wszystko.
Pojechaliśmy do lecznicy, którą mama ostatnio znalazła. Okazało się, że za USG, pobranie krwi i spuszczenie moczu z cewnika itp. lekarz weźmie od nas 150 zł. Zgodziliśmy się, bo podał cenę o wiele niższą niż w innych, znanych nam klinikach. Gdy doszło do badania USG, okazało się, że pęcherz jest 3x większy niż powinien być, 1,5x grubszy, a gdybyśmy czekali do następnego dnia, to pęcherz by pękł. Zgodziliśmy się na szybką operacje, którą lekarz zasugerował.
Powinna trwać ona godzinę, trwała 3. Miał mnóstwo kamienia i piasku. Jest pozszywany, jednak cewka moczowa jest w tak złym stanie, że lekarz zdecydował się na zrobienie przetoki pod pachwiną.

Beniu, bo tak nazywa się nasz kot, został wczoraj wieczorem przywieziony od razu po operacji do domu. Mama szła dziś rano do pracy, więc wstałam po 5 i objęłam nad nim wartę. Budziłam się przy każdym jego poruszeniu i byłam przy nim. Wuja pojechał na naszą działkę po klatkę, w której ś.p. ciotka trzymała swoje yorki, które jeździły z nią po całym świecie na wystawy. Jest ona bardzo duża, została wyścielone kocami (które już są obsikane), w środku kuwetę, wodę i karmę oraz posłanko.

Sika pod siebie. Nadal jest śnięty i spokojny. Martwię się, bo ostatni koc którym go przykryliśmy ma już różowo-pomarańczową plamę. Weterynarz powiedział, że jest to resztka moczu, bo gdy spuścili mocz z jego pęcherza, to była to tak naprawdę żywa krew, jednak czemu nad jego mocz ma taki kolor? Minęła prawie doba od operacji! Gdy wstaje i się kiwa, próbuje zrobić siku, jednak leci tylko parę kropel, gdy się położy i zaśnie, tworzy się na kocach plama.
Jest cały czas śnięty. Ciągle śpi, a gdy już się obudzi chce chodzić i miauczy. Rozpaczliwie miauczy... Widać, że cierpi. Serce mi się kraje, gdy pomyślę jak musi go boleć... Jak głupi byliśmy, że czekaliśmy, że pozwoliliśmy, żeby doszło do takiej sytuacji przez skontaktowanie się z jednym lekarzem, który oprócz wyceny powiedział, że szanse na jego przeżycie wynoszą mniej niż 10 % :cry:
Dzisiaj przyjechaliśmy do kliniki po zastrzyk (antybiotyk) i kupno kołnierza, bo gdy się otrząśnie może spróbować je rozdrapać, chociaż teraz jest taki grzeczniutki. Przed włożeniem go do klatki, spał w transporterze, w którym go przywieźliśmy. Miauczał, więc go dziś wypuściłam, włożyłam koc na kolana i chciałam, żeby się koło mnie położył. Chciał wejść na moje nogi (siedziałam na ziemi koło jego posłania), jednak nie dał rady i położył się obok. Gdy chce się położyć, to przez dłuższą chwilę szuka odp. pozycji, a gdy źle stanie lub się poruszy, to już miauczy.
Usłyszeliśmy od kogoś, że jeżeli przeżyje trzy doby, to będzie to dobry znak. Modlę się cały czas żeby tak było, żeby przestało go boleć. Zrobiłabym wszystko, żeby mu ulżyć. Niby dostał w strzykawce leki przeciwbólowe, jednak boli go i najgorsze jest to rozpaczliwe miauczenie. :(

W czasie operacji zadzwonił do mamy weterynarz. Pytał się, czy chce żeby był dalej operowany, czy ma go uśpić. Poprosiła go, żeby uratował jej kota za wszelką cenę. Była zdolna sprzedać zbierane przez lata monety. Gdy przyjechaliśmy wczoraj odebrać Benka, dowiedzieliśmy się, że była to bardzo trudna operacja, że kot ma zrobioną przetokę, bo cewka moczowa może się nie odbudować, bo jest w strzępach. Że zostało pełno sprzętu, mnóstwo cewników zniszczonych w czasie pozbywania się piasku i kamieni. Wszystkich nie udało się usunąć, bo było ich za wiele, a kot już i tak długo leżał na stole. Weterynarz powiedział, że chce jedynie pieniądze za wykorzystane i zniszczone narzędzia, oraz wcześniejsze badania. Za operacje nie chce niczego. Koszt wyniósł więc 400 zł + 14 zł za dzisiaj kupiony kołnierz. Zastrzyk, który dziś otrzymał i który ma otrzymać przy badaniu kontrolnym w poniedziałek jest wliczony w koszt tych 400 zł.
Benka zostawiliśmy w lecznicy ok. godziny 18, a odebraliśmy koło 23. Owa klinika weterynaryjna powinna być czynna do 19, jednak weterynarz został dłużej razem z pielęgniarkami i ratował go. Jestem strasznie mu wdzięczna, jednak niepokoję się o stan mojego skarba.

Czy ktoś z Was, zna przypadek kota, który ma zrobiony przetokę? Moja mama martwi się o to, bo będzie z niej kroplami wylatywał mocz. Jeżeli cewka się odbuduje, to zostaje ona zaszyta, jednak jeżeli tak się nie stanie, całe mieszkanie zostanie przez niego zaplamione.
Myślicie, że może ta cewka się odbudować, że wróci do siebie po tej operacji, że znów będzie naszym małym kotkiem, który zachowuje się jak mały gangster, a jednocześnie ma tak wspaniałe usposobienie?

Napisałam strasznie chaotycznie, jednak jestem zrozpaczona i nie wiem co dalej mogę zrobić. Czekam na jakiś cud, na wiadomość, że cewka się odbudowała, wszystko się zagoiło...
Najbardziej boję się tego, że zasnę, a gdy się obudzę okaże się, że kot jest martwy. ;(

Juliab3

 
Posty: 20
Od: Sob paź 15, 2011 15:47

Post » Sob paź 15, 2011 16:39 Re: Kot z kamieniami i piaskiem w pęcherzu

witaj na forum
dobrze trafiłas
ja nie pomoge,nie znam sie ale podrzuce :ok:
Mały kociak szuka lokum na parę dni.

kotx2

 
Posty: 18414
Od: Wto sty 25, 2011 16:23
Lokalizacja: Zabrze

Post » Sob paź 15, 2011 16:46 Re: Kot z kamieniami i piaskiem w pęcherzu

hops
Mały kociak szuka lokum na parę dni.

kotx2

 
Posty: 18414
Od: Wto sty 25, 2011 16:23
Lokalizacja: Zabrze

Post » Sob paź 15, 2011 17:06 Re: Kot z kamieniami i piaskiem w pęcherzu

Dziękuję. Może jednak znajdzie się ktoś, kogo kot przeszedł tego typu operację...

Juliab3

 
Posty: 20
Od: Sob paź 15, 2011 15:47

Post » Sob paź 15, 2011 17:34 Re: Kot z kamieniami i piaskiem w pęcherzu

Witaj. Myślę, że ktoś zobaczy i coś napisze. Mam takie wrażenie, że w weekend zagląda mniej stałych bywalców. No i bardzo trzymam kciuki za kociaka :ok:
ObrazekObrazekObrazek

Nemi

 
Posty: 3134
Od: Nie wrz 13, 2009 10:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob paź 15, 2011 17:38 Re: Kot z kamieniami i piaskiem w pęcherzu

Nemi pisze:Witaj. Myślę, że ktoś zobaczy i coś napisze. Mam takie wrażenie, że w weekend zagląda mniej stałych bywalców. No i bardzo trzymam kciuki za kociaka :ok:

no :roll: strasznie tu dziś pusto
Mały kociak szuka lokum na parę dni.

kotx2

 
Posty: 18414
Od: Wto sty 25, 2011 16:23
Lokalizacja: Zabrze

Post » Sob paź 15, 2011 21:05 Re: Kot z kamieniami i piaskiem w pęcherzu

Nie bardzo zrozumiałam zakres operacji - kocurek ma zrobioną przetokę bezpośrednio z pęcherza?
Z pominięciem cewki moczowej?
Nic dziwnego że mocz wycieka, kocurek nie jest w stanie tego kontrolować.
To że mocz jest różowy to normalne, tym się nie przejmuj.
Co było z tą cewką tak strasznie nie tak że nie dało się po prostu założyć cewnika?
Nie bardzo rozumiem jakich cewników nazużywano podczas pozbywania się kamieni z pęcherza?
To pęcherz nie był rozcięty i po prostu oczyszczony?
Bo tak to się robi. Inaczej sobie nie wyobrażam.
Dopytuję się - bo opis działań weta jest dla mnie troszkę niezrozumiały.
Ten wet to chirurg?

Koniecznie bym się z wetem skontaktowała - co się dzieje że kocurek cierpi.
On nie powinien dobę po operacji czuć się tak źle, zataczać się, cierpieć.
Skoro miał tak rozciągnięty pęcherz to mogło dojść do uszkodzenia nerek :(
To może być odwracalne, ale kocurek powinien być płukany albo choćby mocno dopajany wodą.
Po takiej operacji tak czy owak powinien - o ile mocz jest wydalany bez problemów.

Blue

 
Posty: 23482
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie paź 16, 2011 12:54 Re: Kot z kamieniami i piaskiem w pęcherzu

Jutro będę u weterynarza, to się dokładnie dowiem, bo z tego co zrozumiałam jak mówił, to cewka jest w masakrycznym stanie, jest cała w strzępach, dlatego zrobiono przetokę pod pachwiną i będzie z niej kroplami spływał mocz, jeżeli cewka się nie odbuduje. Jeżeli cewka się odbuduje, to zaszyją przetokę.
Ma założony cewnik (takie białe coś, co wystaje?), tylko teraz gdy ma kołnierz nie jest w stanie wejść do kuwety i oddaje mocz na kocach. Ogólnie, gdy leży i wstanie, to widać plamy moczu. Dzisiaj, jak mama i wuja przyjedzie, będzie miał zmieniane i wyprane koce, żeby brzydko mu nie pachniało. Tylko z tego co zauważyłam, nie oddaje moczu tak jak zawsze, czyli kuca i lecą siuśki, one raczej tak kapią, wolno lecą z tej białej plastikowej rurki (cewnika?).

Wet powiedział, że gdy mu spuszczano mocz i potem rozcinano przewód moczowy, oczyszczano z piasku, i kamieni, zszywano i robiono tak kawałek po kawałku. I w czasie tego jakieś narzędzia zostały zniszczone. Wydaje mi się, że mówił o zniszczonych cewnikach albo lejkach. Coś tego typu.

Dzisiaj już jakby było lepiej. Jak się obudzi, to nie miauczy rozpaczliwie. Nadal jest bardzo słaby, trochę mu zajmuje, żeby znaleźć dobrą pozycję do położenia. Wczoraj zaczął nawet myć sobie z moczu łapki, jednak zaraz potem przeszedł do rany i szybko założyliśmy mu kołnierz (miauczał z tym, a teraz tylko się zatacza i ma głowę nisko, gdy go ma na sobie, blokuje się, gdy chce wejść do kuwety). Powiedziano nam, że wacik z jodyną mamy przykładać do zszywanego brzucha, tak robimy, a właściwie wuja, bo mi jest już słabo, gdy zaczyna rozpaczliwie miauczeć i próbuje się szamotać.

Martwi mnie jeden fakt: nie umie pić wody z kołnierzem, więc do picia i jedzenia mu go zdejmujemy. Dziś jak mu zdjęłam kołnierz i dałam wody, to wypił całą dużą miskę wody. Nie wiem czy pozwalać mu tak dużo pić, czy to normalne i czy mu jeszcze bardziej coś się nie uszkodzi??
Najgorsze jest to, że nie chce jeść. Ma swoje chrupki Urinary, specjalne dla kotów kastratów marki Royal Canin, ale tylko je wącha. Może powinnam mu dać mokrą karmę?

Juliab3

 
Posty: 20
Od: Sob paź 15, 2011 15:47

Post » Nie paź 16, 2011 15:09 Re: Kot z kamieniami i piaskiem w pęcherzu

Juliab3 pisze:Jutro będę u weterynarza, to się dokładnie dowiem, bo z tego co zrozumiałam jak mówił, to cewka jest w masakrycznym stanie, jest cała w strzępach, dlatego zrobiono przetokę pod pachwiną i będzie z niej kroplami spływał mocz, jeżeli cewka się nie odbuduje. Jeżeli cewka się odbuduje, to zaszyją przetokę.
Ma założony cewnik (takie białe coś, co wystaje?), tylko teraz gdy ma kołnierz nie jest w stanie wejść do kuwety i oddaje mocz na kocach. Ogólnie, gdy leży i wstanie, to widać plamy moczu. Dzisiaj, jak mama i wuja przyjedzie, będzie miał zmieniane i wyprane koce, żeby brzydko mu nie pachniało. Tylko z tego co zauważyłam, nie oddaje moczu tak jak zawsze, czyli kuca i lecą siuśki, one raczej tak kapią, wolno lecą z tej białej plastikowej rurki (cewnika?).

Wet powiedział, że gdy mu spuszczano mocz i potem rozcinano przewód moczowy, oczyszczano z piasku, i kamieni, zszywano i robiono tak kawałek po kawałku. I w czasie tego jakieś narzędzia zostały zniszczone. Wydaje mi się, że mówił o zniszczonych cewnikach albo lejkach. Coś tego typu.

Dzisiaj już jakby było lepiej. Jak się obudzi, to nie miauczy rozpaczliwie. Nadal jest bardzo słaby, trochę mu zajmuje, żeby znaleźć dobrą pozycję do położenia. Wczoraj zaczął nawet myć sobie z moczu łapki, jednak zaraz potem przeszedł do rany i szybko założyliśmy mu kołnierz (miauczał z tym, a teraz tylko się zatacza i ma głowę nisko, gdy go ma na sobie, blokuje się, gdy chce wejść do kuwety). Powiedziano nam, że wacik z jodyną mamy przykładać do zszywanego brzucha, tak robimy, a właściwie wuja, bo mi jest już słabo, gdy zaczyna rozpaczliwie miauczeć i próbuje się szamotać.

Martwi mnie jeden fakt: nie umie pić wody z kołnierzem, więc do picia i jedzenia mu go zdejmujemy. Dziś jak mu zdjęłam kołnierz i dałam wody, to wypił całą dużą miskę wody. Nie wiem czy pozwalać mu tak dużo pić, czy to normalne i czy mu jeszcze bardziej coś się nie uszkodzi??
Najgorsze jest to, że nie chce jeść. Ma swoje chrupki Urinary, specjalne dla kotów kastratów marki Royal Canin, ale tylko je wącha. Może powinnam mu dać mokrą karmę?



Musi jeść!

Daj mokrą karmę, choćby Whiskasa, byleby jadł.

Że tak dużo pije niedobrze, trzeba zrobić biochemię i płukać kota moim zdaniem.
najszczesliwsza
 

Post » Nie paź 16, 2011 15:42 Re: Kot z kamieniami i piaskiem w pęcherzu

Do jego miseczki nałożyłam trochę mokrej karmy, zamoczyłam w tym palec i włożyłam do kojca. Zaczął wylizywać. Zaczęłam się męczyć z kołnierzem, bo chciałam mu zdjąć na czas dania miseczki, wstał i czekał. Włożyłam miskę i lizał wnętrze. Byłam szczęśliwa jak dziecko, ale zauważyłam, że nie zjadł żadnego kawałka, tylko wylizał galaretkę.
Pomyślałam "dobre i to" i chciałam mu dać samą galaretkę, ale już nie chciał jej.
Dałam wodę, pił ją i pił, w końcu wzięłam mu ją spod pyska, bo nie wiem, czy to dobrze czy też nie...

Juliab3

 
Posty: 20
Od: Sob paź 15, 2011 15:47

Post » Nie paź 16, 2011 15:56 Re: Kot z kamieniami i piaskiem w pęcherzu

Juliab3 pisze:Do jego miseczki nałożyłam trochę mokrej karmy, zamoczyłam w tym palec i włożyłam do kojca. Zaczął wylizywać. Zaczęłam się męczyć z kołnierzem, bo chciałam mu zdjąć na czas dania miseczki, wstał i czekał. Włożyłam miskę i lizał wnętrze. Byłam szczęśliwa jak dziecko, ale zauważyłam, że nie zjadł żadnego kawałka, tylko wylizał galaretkę.
Pomyślałam "dobre i to" i chciałam mu dać samą galaretkę, ale już nie chciał jej.
Dałam wodę, pił ją i pił, w końcu wzięłam mu ją spod pyska, bo nie wiem, czy to dobrze czy też nie...



niech pije, wody nie zabieraj.
A nie masz weta dostępnego dziś, na już?
najszczesliwsza
 

Post » Nie paź 16, 2011 16:17 Re: Kot z kamieniami i piaskiem w pęcherzu

Ten mój w niedziele ma nieczynne, a u niego została książeczka Benka. W poniedziałek od razu z nim pojedziemy. Praktycznie cały czas śpi i nie wiem czy tak powinno być, bo to praktycznie druga doba.

Juliab3

 
Posty: 20
Od: Sob paź 15, 2011 15:47

Post » Nie paź 16, 2011 16:19 Re: Kot z kamieniami i piaskiem w pęcherzu

Juliab3 pisze:Ten mój w niedziele ma nieczynne, a u niego została książeczka Benka. W poniedziałek od razu z nim pojedziemy. Praktycznie cały czas śpi i nie wiem czy tak powinno być, bo to praktycznie druga doba.



Nie powinno.

Książeczka nie jest potrzebna by jechać do innego weta.

Z kotem dzieje się coś niedobrego.

Czy miał robione bad. krwi przed zabiegiem?
najszczesliwsza
 

Post » Nie paź 16, 2011 16:57 Re: Kot z kamieniami i piaskiem w pęcherzu

Nie. Lekarz pytał się nam, czy coś jadł lub pił tego dnia. Żadne z nas nie umiało odpowiedzieć, bo nie było nas cały czas w domu, dlatego weterynarz powiedział, że może zrobić owe badanie, ale mogą wyjść błędne wyniki jeżeli kot coś jadł. Po badaniu USG, był natychmiast operowany z powodu tego 3x większego niż normalnie pęcherza i o badaniu krwi już potem nie było wspominania.

Juliab3

 
Posty: 20
Od: Sob paź 15, 2011 15:47

Post » Nie paź 16, 2011 17:00 Re: Kot z kamieniami i piaskiem w pęcherzu

Juliab3 pisze:Nie. Lekarz pytał się nam, czy coś jadł lub pił tego dnia. Żadne z nas nie umiało odpowiedzieć, bo nie było nas cały czas w domu, dlatego weterynarz powiedział, że może zrobić owe badanie, ale mogą wyjść błędne wyniki jeżeli kot coś jadł. Po badaniu USG, był natychmiast operowany z powodu tego 3x większego niż normalnie pęcherza i o badaniu krwi już potem nie było wspominania.



Badania konieczne i konieczna wizyta u wet. jak najszybciej.
najszczesliwsza
 

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 137 gości