Dzięki za odwiedziny u Bazylego.

Gdybym mogła wziąć do siebie jakiegokolwiek kota, Bazyli już dawno byłby u mnie.Nie byłby pierwszym kotem-romantykiem, czyli mającym wyłącznie niebo nad głową, nie boje się takich kotów, jeszcze przy moich rezydentkach.Nie wiadomo jednak, jak Tino zareaguje.Bądźmy jednak dobrej myśli.Noc dzisiaj była już zimna

, w dodatku wczoraj sąsiadka mówiła o jakiejś awanturze o koty podobno sikające do piaskownicy i groźby, że marnie skończą.Krzaki naokoło obsikane przez obszczymurów, ale to jakoś nie przeszkadza ( mnie owszem, ale nie ma na nich siły).Dużo by pisać na ten temat.
Będzie mi łatwiej opiekować się Bazylim, wiadomo będzie na 100 % jaki jest, czy kuwetkuje, czy chce wychodzić za wszelką cenę, teraz tylko się domyślam.No i leczenie, kastracja. Pakuję do torby i niosę do lecznicy, nie martwię się, czy gdzieś nie pójdzie, czy nie naje się jakiegoś paskudztwa..itd. Już przygotowałam wszystko, kuwetę, miseczki, posłanka i nawet zabawki.
P.Iza nie ma komputera, ale wczoraj była u mnie i czytała wątek, pokazywałam też jakie koty są do adopcji i w ogóle jak działa forum. P.Iza jest inżynierem z wykształcenia, a kociarą od dzieciństwa.Od kiedy zamieszkała na moim osiedlu, wiele kotów wysterylizowała, wyleczyła, no i prowadzi kocią stołówkę.Tylko skąd koty o tym wiedzą?
