magaaaa pisze:ossett pisze:Nie skorzystam z zaproszenia.
Jakoś mnie to nie dziwi
Asiu, z tego co pamiętam to te koty spokojnie można wziąć w ręce - może jednak poszłabyś tam z transporterem i pojmała Bolka a następnie zaniosła do lecznicy?
Bo na razie poza gadaniem nie robi się nic - a kotem miała się zająć fundacja, Pani Rita, strażnik i czort wie kto jeszcze, a efekt taki jak zwykle - nic nie zrobione.
Bez względu na dziwne poglądy niektórych - Bolko wymaga oględzin weta. No i kastracji.
No właśnie nie wiem już co robić, problem jest też w tym, że ja nie mobilna jestem, mamy samochód, ale ostatnio tż na okrągło pracuje, po 24 godziny, no i jest problem z ruszeniem tyłka z domu jak jest chwilę wolnego, a ode mnie do Książa to trzeba dwoma autobusami jechać. No i problem z moimi kotami, bo one nie szczepione na białaczkę, i chłop nie będzie chciał wziąć Bolka do domu... i w ogóle. Wierzcie mi, ale mi to wszystko już spać nie daje , po prostu jestem bezsilna

. Do Straży dla zwierząt nie ma co dzwonić, bo to mija się z celem nie wiem co robić
