DT Matahari-kiepskie finanse.

http://bydgoszcz.gazeta.pl/bydgoszcz/1, ... stawe.html

Bolkowa pisze:Jeszcze trochę a Koty napiszą ogłoszenie, że z powodu braku miejsca jesteś do adopcji

Taaaaaa

a kto by im kible opróżniał, a michy napełniał? :twisted:

villemo5 pisze:
Bolkowa pisze:Jeszcze trochę a Koty napiszą ogłoszenie, że z powodu braku miejsca jesteś do adopcji

Taaaaaa
a kto by im kible opróżniał, a michy napełniał?

a mam jakąś szansę na adopcję???
ja chętnie... :twisted:

dopytuję jeszcze tu... może ktoś pomoże na stoisku wystawowym... zarówno w sobotę jak i w niedzielę... najchętniej w godzinach 12-16... wtedy jest największy ruch... pw do mnie lub do Tiris jak ktoś by się zdecydował...

miejsce przygotowane... fanty popakowane... prezentacja gotowa... jeszcze jakieś drobnostki do zapakowania... jutro zaczynamy na stoisku już po 8:00... może ktoś jeszcze ma ochotę pomóc w szczególności w niedzielę...
padam na pysk... z nosa leci mi jak z węża strażackiego... dobrze chociaż, że dziś footra nie dostarczają mi żadnych emocji i problemów... za to wczoraj... mały Zefir zaczął pod wieczór puszczać pawiki... myślałam, że na zawał zejdę... konsultacja z wetem (telefoniczna)... diagnoza - przeżarcie... we mnie najczarniejsze z możliwych myśli... ustalone możliwe warianty leczenia... więc chłopak na głód do łazienki i obserwacja... w łazience zero pawików, a około 1 w nocy tak szalał z bratem, że zupełnie spokojna poszła w końcu spać... dziś maluchowi nic nie jest...

no i po wszystkim... wymęczone jesteśmy do granic możliwości... sierściuchy przez dwa dni rządzenia w domu na robiły takiego koszmarnego bałaganu, że dziś miałam sprzątania po uszy i jeszcze mi zostało... za to ich radość, gdy wieczorem wracałam, jest nie do opowiedzenia... rozliczenie z loterii przedstawi potem Tiris... z moich obserwacji wynika, że było znacznie mniej zwiedzających - kilka rzeczy się na to złożyło...
koty cieszyły się kolosalnym powodzeniem :lol:

większość z nich sprzedałyśmy...
a w stadku przybył jeden... rudy marmurek... na moje oko półroczny... z tego co się dowiedziałam, był na parkingu i po prostu wsiadł do otwartego samochodu... jutro pojedzie na przegląd i postaram się obfocić kolesia... śliczny jest... nie miał żadnych problemów z aklimatyzacją w stadzie...

bardzo, bardzo dziękuję:
CCBydgoszcz za udostępnienie miejsca na nasze stoisko...
Irafał za banerek...
wszystkim, którzy dosłali fanty...
madziabrau, ola19, Asienienienka, TŻ Tiris za pomoc w zorganizowaniu stoiska i sprzedawaniu losów...
wszystkim kupującym losy i szydełkowe koty...
wszystkim wspierającym w każdy inny sposób...

wielki ukłon :1luvu:

Dołączając się do podziękowań Matahari informuję, że uzbierałyśmy:
2025zł

Więc łatamy kocie dziury i jedziemy dalej

Wspaniały wynik!!!! GRATULACJE!!!
Jednak Bydgoszcz dopisała :lol:

Super

Dzielnie sobie poradziłyście! Gratuluję!

opadły emocje, odeszło wystawowe zmęczenie... wracamy do realnego kocie światka...
rudy wystawowiec dostał imię Marcel, jest typowym przedstawicielem rudzielców... a przy tym bardzo uroczym... obiecałam fotki, ale niestety trudności obiektywne stoją na przeszkodzie...
rodzeństwo na "Z" w komplecie... w niedzielę trafił do mnie czwarty - chłopak - dostał imię Zadzior, bo to mała cholera... żadnych autorytetów... żadnych wartości... normalnie MASARKA... a wrócił z domu, w którym był od półtora miesiąca, bo - uwaga - NIEUŁOŻONY... majtki spadają... ten trzymiesięczny kotek tak pogryzł i podrapał panią, że w szpitalu wylądowała - drugi powód oddania... koci morderca normalnie... ale już się za niego zabiera Agatka... Fusia też z swoje dokłada... wyprowadzimy chłopaka na prostą... a cała czwórka to po prostu koci tajfun i tsunami w jednym... Zefir się wczoraj totalnie wyróżnił łapiąc muchy - najlepiej mu to szło...
Ratę wczoraj zabrałam do weta, bo bardzo mi się nie podobała... ma dziąsła w fatalnym stanie, po zastrzyku się trochę poprawiło, ale z wetem mamy już plan działań - krew na nerki do pobrania, po wynikach narkoza i sanacja jamy ustnej, na koniec wypłukanie panny z narkozy przez wenflon... i będzie to jeszcze w tym tygodniu...
Jaga dostała do jutra ostateczny termin na złapanie moczu, jak panna nie będzie współpracować, to czeka ją cewnikowanie... a na razie kompletnie nie chce współpracować...

no i koniec spokoju... Rata ma fatalne wyniki nerkowe, mocznik i kreatynina przekroczone masakratycznie... panna dostaje kroplówki... z jej jedzeniem raz lepiej, raz gorzej... to chyba ostatni korabiewicki kot... jest mi ciężko, mam deja vu... może ktoś mógłby kupić pannie trochę saszetek Renala, mnie niestety nie stać, co prawda dieta niewiele już zmieni przy takich wynikach jakie ma (mocznik ponad 43, a kreatynina w granicach 600 - nie pamiętam dokładnie), ale Rata chętnie je zjada...
Zadzior przytargał robale, całokształt już odrobaczony, za dwa tygodnie powtórka... a maluch to taka dzikadzicz, że strach... ma braki w ciumkaniu - pól nocy próbował mnie ciumkać - a to dłoń, a to szyję, a to rękę... wczoraj wieczorem dałam mu conva z butelki, pociumkał sobie do woli i miałam spokój... mruczał przy butli jak stary, głaski bardzo lubi i już powoli zaczyna łapać zasady kociego współżycia, grzeczny w sumie jest...

tak se popisze... totalny koniec spokoju... od niedzieli mam kociego olbrzyma... całe 250g żywej wagi kota... siedzi toto w klatce, jest buro-czarne i urocze, ma malutki ogonek i ciągle klapnięte uszka... nie bardzo umie jeszcze samo pić, z jedzeniem stałym trochę lepiej mu idzie i na moje jest chłopakiem - uściślimy to dziś, imię Kropek... w niedzielę kota7 zadzwoniła do mnie, że pod Biedronką łazi pijany facet z małym kotkiem... po 10 minutach od telefonu kociątko było już w mnich rękach... musi dzisiaj pojechać z wizytacją do weta, bo luźne qpale ma maluch i odparzony mały tyłeczek...
w poprzednim poście napisałąm, ze Zadzior przytargał robale, ale to nie tak... z całą pewnością stwierdziłam, że robale ma Marcel - chociaż dostał dawkę odrobaczania, teraz ma poprawkę... bardzo martwi mnie rudy Marcel. coś z chłopakiem nie halo, osowiały i totalny brak apetytu, no i luźna kupa na maksa - też dziś wet... rodzeństwo Zet też nie bardzo z qpalami, właściwie przydałby się indestinal, ale kaski nie ma niestety... będziemy opanowywać to w inny sposób...
Rata troszeczkę lepiej, ale brak apetytu w dalszym ciągu jej doskwiera, wybredna się zrobiła okropnie i już chwilami brakuje mi pomysłu co jej dawać...
reszta stadka ma się świetnie... szczające nadal to robią, zaczepiające nadal wszczynają awantury, marudy ciągle marudzą... maluchy mają wszystko w nosie i szaleją jak mało który miot... a ten groźny tygrys - Zadzior - to najmilszy kociak z całego rodzeństwa... ósemki wokół nóg kręci, na kolana się pcha, ciasteczka ugniata i no ciumkanie...

Jakieś zdjęcie tego maleńtaska będzie?

DT Matahari-kiepskie finanse.

Kto przegląda forum