Jestem zła. I mam poczucie marnotrawienia środków i czasu.
Kiedy zawiozłam Vlado na kontrolę myślałam, że będzie to faktycznie kontrola. Niestety, kazano mi kota zostawić na obserwację i na podanie kroplówki. Wszystko pięknie, gdyby nie to, że kosztowało mnie to kolejne 60zł plus leki [krople do oka, które akurat mam] i Convalescense, który też [przypadkiem] mam - w sumie 92zł.
Odmówiłam badania krwi w klinice. Pobranie w innym miejscu i samodzielne zawiezienie do labu będzie mnie kosztowało o połowę mniej, a przy okazji parametrów będzie zbadanych więcej.
Zatem przejechałam się dwa razy na drugi koniec miasta tylko po to, by kot dostał kroplówkę.
Jutro podam mu sama w dwóch dawkach podzielonych, a nie za jednym zamachem, co z pewnością będzie dla kota lepsze. Wieczorem pojedziemy na kontrolę-kontrolę. Raz.
Vlado niestety nie zbiera się w takim tempie, jak zdaje się wszyscy oczekiwali.
Odebrałam też wyniki badan krwi Moai i badanie moczu Mbati. Muszę się im jeszcze przyjrzeć dokładniej.
Wszystko obfocę i wstawię, jak obfocę fanty na bazarki, które muszę założyć.