
Znajoma z pracy poprosiła mnie o pomoc w uratowaniu dwóch maluchów.
Oczywiście, jak my wszyscy, mam raczej kotów na pęczki, a nie domów na pęczki, ale...spróbować muszę.
Sytuacja wygląda następująco:
"Jacyś „mili i dobrzy ludzie” podrzucili na działkę moich sąsiadów dwa młode kotki. Miało to miejsce 23.08.2011r. Sąsiadka jako że sama posiada kota i los maluszków nie był jej obojętny nakarmiła, przytuliła i zabawiła. Niestety nie może wziąć kotów, dlatego szukamy dla nich nowego domu.
Koty są oswojone, przyjacielskie więc na 100% były wychowywane przez ludzi, którym w pewnym momencie się po prostu znudziły. Mało to są nawet przyzwyczajone do dzieci bo świetnie się bawiły z moją trzyletnią córką. Niestety nie wiem jakiej są płci, poniżej krótki opis ich wyglądu:
1. Ten kotek bez ciemnej plamki na nosie to typowy biało-czarny dachowiec
2. Ten z czarną plamką jest po prostu śliczny – nie widać tego na zdjęciach ale on nie jest czarny tylko ciemno szary, a na tych ciemnych szarych plamkach wychodzą mu pręgi

Kotki bardzo siebie kochają, więc jak by udało się znaleźć kogoś kto mógłby wziąć je razem było by super – choć zdaję sobie sprawę, że z tym może być ciężko

Jak by ktoś chciał przygarnąć takiego malucha ja w każdej chwili mogę po nie pojechać i w ciągu 1h przywieść do W-wy. Czasu niewiele noce coraz chłodniejsze..."
Wynika z tego, że dopóki ludzie są na działkach- koty mają jak przetrwać, ale sezon letni kończy się nieubłaganie- o ile przetrwają jesień to zimy raczej nie

Błagam o kąt dla kocurów... A może ktoś miał chętnych na krówkowe rodzeństwo?





