zjawiłam się pod schroniskiem Eve.. w tym samym czasie podjechał drugi samochód, wysiadła z niego pani z kaaarooonem pełnym cudnych małych istotek.. po konsutacji w schronisku okazało się, że wsród malutkich, które juz były wczesniej w schronisku, nie ma żadnej kobietki., więc dostałam szkraba, który przed chwilą przyjechał..
buch, do transporterka.. przez całą drogę malutka machała do mnie łapką przez kratki, trochę razem pośpiewałysmy..
potem domek.. wszystkie kąty szkrab ma już zwiedzone! i już przytulaczek..
no to do lekarza.. pani spryskała je jakimis swinstewkami, na zewnątrz i od srodka
kocio wazy 800 g, ma koło 8 tygodni.. wsunęło bez problemu karmę bobkowatą podlaną lekko wodą, napiło się i po wsadzeniu do kuwety z radoscią wykopało dołek i się wysiusiało.. Takiego mam mądrego kotka!
teraz sobie spi.. łypneło tylko spod oka jak zadzwonił telefon, ale po szybciutki ugłaskaniu udało się zapomnieć, że ktos wrednie obudził..i chrapie dalej..
nie mamy jeszcze imionka.. wieczorem konsultacje..
dam znać, co dalej.. i zdjęcie bym wstawiła, bo sesja będzie, tyle, że nie umiem
pozdrawiamy- Anna i Kocio
ps.. przyjechanie do schroniska wymaga odporności.. dużej..


moje kociaki przez pierwsze dni w domu też niewiele jadły, a Karmelek (miał 6 tygodni) nawet nie pił, musiałam go dopoić strzykawką, ale to szybko minęło. Chyba powinnaś dać jej trochę czasu na poznanie otoczenia i nabranie pewności siebie, w końcu dla takiego malucha przenosiny do nowego domu i rozstanie z mamusią to powazna sprawa.
