dzisiaj po poludniu mamy wizyte....
jakos sie jeszcze trzymam chociaz serce mi sie sciska jak patrze na tego bidula, Emilowi chyba tez bo jak cos robi przy malym (szczegolnie przy wciskaniu jelitka na swoje miejsce) i on drze mordke, Emil przychodzi patrzy na mnie i placze razem z Miszka
mierzylam dzisiaj temperature, byla nie za fajna 37.8, ale potem zmierzylam Emilowi zeby miec skale porownawcza i mial 37.0!!!
w panice wcisnelam termometr do swojego ucha i mialam 35.9!!!
kurcze chyba mi sie termometr zepsul no przeciez to nie mozliwe zebym miala taka temperature!!!
noc nie byla zbyt latwa, maly oqupal cala chalupe, wszedzie kleksy zostawia, co mu bulgotnie w brzuszku to placek zostaje... naprawde jest rozwolniony!!! ale wczoraj w tej galaretowatej wodzie, ktora udaje ze jest qupa zobaczylam takie czarne kropeczki
poza tym kotki coraz bardziej sie buntuja przy podawaniu lekarstw, lobuzy, a to przeciez dla ich dobra!