AgaPap i futra

Aga, daj jutro znać jak sytuacja, jak tylko będziesz mogła.
Kciuki będziemy trzymać :ok:

Boję się jak cholera, aż mnie mdli od rana

A Czikunia najwyraźniej wczoraj się grozej czuła, ale myślę, że wynikało to z jej wieku, a nie aktualnego stanu. Jako starsza koteczka zdażają jej się lepsze i gorsze dni. W związku z tym, że wczoraj nie jadła nic, a rano zameldowała się na jedzenie dostała lekkie śniadanko.
Nie miałam sumienia nic jej nie dać, a operacja po 17 będzie więc dostała dosyć rzadkiego convalescenta, pochlipała troszeczkę, więc mam nadzieję, ze do popołudnia już przetrawi go.

W nocy juz sie lepiej poczuła, bo przyszła do mnie do łóżka i rano były nasze codzienne mizianki.

Jak dotykam ją za uchem to ten guz jest spory, no i z przodu na klatce też ma jakiegoś, mam nadzieję, że doktorowi uda się oba usunąć. Musi się udać oba, nie ma innej opcji.

Trzymamy kciuki :ok:

Aga, a jak z oddychaniem? to w zasadzie dla niej największy problem przy operacji, biedna Czika

zaraz jedziemy, to mogę zaciskac mocno kciuki , bo nie kieruję :ok:

daj mi znac na smsa po i :ok:

Aga, nieustające :ok:

Aga kciuki i najcieplejsze myśli :ok:

Daj nać proszę, czekam na sms z dobrymi wiadomościami :ok:

trzymam

Jak jestem teraz w pracy i ona jest sobie w domu to wydaje mi się, że na pewno będzie wszystko ok i spokojnie da sie usunąć guza. Ale jak jestem w domu i się patrzę jak ten guz jest umiejscowiony i gdzie to mnie siódme poty oblewają, że się nie uda

Pan doktor jest uprzedzony, że ona źle narkozę znosi i że ma mostek potrzaskany i źle zrośnięty. Zresztą przez ten mostek to od razu słychać, że jest coś nie tak, bo przecież ona zamiast oddychać grucha jak gołąb i jak gdziekolwiek z nią wchodzę, to od razu wszyscy się dopytują dlaczego ten kot taki dziwne dzwięki wydaje. A ja się przez te lata do tego tak przyzwyczaiłam, że sypiamy nieraz na jednej poduszce, ona sobie jęgoli przy oddychaniu, a ja tego nie słyszę i zasypiam normalnie :kotek:

Moja Księżnicza dzisiejszego ranka

Operacja nie mogła się dzisiaj odbyć. Pan wet po wymacaniu guza stwierdził, że za bardzo jeszcze opuchnięty jest i według niego za bardzo do podłoża przyklejony. Dostała dodatkowe zastrzyki, które mają przyśpieszyć to odseparowanie się od tkanki do codziennego podania dzisiaj, jutro i w niedzielę i w poniedziałek mam na 17:30 przyjechać.
Uprzedził mnie też o tym, że musze sobie zdawać sprawę, że co będzie robić to i tak dopiero będzie mógł zobaczyć jak otworzy guza i wtedy dopiero zadecyduje co robić. Powiedziałam, że doskonale zdaję sobie sprawę z tego

A Czikunia przyjechała do domku, wylazła z kontenerka, obżarła się jak świnka surowizną, dopchała gerberkiem z conwalescentem i poszła spowrotem do kontenerka spać :roll: