Szczytno - czekają na DT. W schronie odchodzą. Smutno :(

Boże...
Jeśli coś, mogłabym sie zająć kotami przez te dwa dni, w przyszłym tygodniu nigdzie nie wyjeżdżam, z tym, że nie mam transportu do Olsztyna....
Jeśli trzeba pieniędzy na już, daj znać

Jutro zobaczę tą piwnicę czy nie jest zalana i wtedy cokolwiek będę mogła zdecydować.Na dobry początek jezeli będzie gdzie je przechować Wat byłabyś potrzebna by pomóc je zabrać ze schroniska i by pojechać do lekarza ze mną.Nie wiem jak to zrobić bo musze jutro iśc do pracy mimo urlopu na 14 tą i nie wiem do której.

Jak zwykle - to beznadziejne - mogę tylko ciepło myśleć o Was

MalgWroclaw pisze:Jak zwykle - to beznadziejne - mogę tylko ciepło myśleć o Was

nie będzie to beznadziejne tak do końca jeśli zbierzemy się i pomożemy Basi-przynajmniej finansowo :ok:

Jeśli będą pieniądze to będzie ona mogła zakupić jakieś leki czy odżywki lub lepszą karmę dla kotów;Basia też potrzebuje pomocy czysto realnej,fizycznej!!!Może znajdzie się ktoś taki,kto może jej w tym pomóc???? wiem,wiem każdy ma problemy

tylko niestety niektórzy maja większe a mimo to starają się działać;jednak w samotności duch walki upada-dlatego musimy dać Basi wsparcie nie tylko finansowe ale też moralne; jeśli ktoś jest blisko to mógłby wesprzeć też fizycznie,chociaż czasem.....
zauważyłam,że ludzie mimo iz deklarują miłość do zwierząt najczęściej nie chcą zbytnio komplikować sobie codzienności z ich powodu,nie uśmiechają się im jakieś "zawirowania" w życiu...ale te koty czy psy też nie prosiły aby człowiek dał im takie życie jakie często otrzymują....

Przenoszę czasowo ze względu na dramatyzm sytuacji.

**Adopcje: 12 >>**

LimLim pisze:Przenoszę czasowo ze względu na dramatyzm sytuacji.

a ja z ranka o dzieciakach przypomnę.

Jestem

Szkoda, że w takich okolicznościach. Trzeba walczyć :ok:

Rany Boskie, przepraszam, że się nie odzywałam, ale zawsze jest tak, że problemy się nawarstawiają
Ja koczuję u mamy.

Dobrze, że jest u mnie koleżanka z Radomia, bo mogę a nawet muszę na nią liczyć sprawah kocich
Już się doczytuję :cry:

A jak by to wyglądało od strony techniczno-praktycznej, gdyby ktoś z innego miasta chciał adoptować np. tego chorego biało-burego, ale nie mógł po niego przyjechać osobiście, z powodu odległości :?:

Transport zawsze się załatwi...
To razcej o miejsce chodzi...
My jutro i tak (chyba, że okaże się, że w niedzielę) pojedziemy do Szczytna - zabierzemy tricolorkę i zawieziemy do Mławy...
Zawieziemy karmę dla Brysia....zobaczymy co więcej

Niestety ja schronisku jestem "spalona", nie mogę tam wejść... Basia będzie musiała sama pojechać po koty...
Renifer bardzo rzadko bywa w domu, ale jak tylko może uruchamia "kociowóz".
Mnie niestety nawarstwiły się problemy rodzinne, tak że nie jestem na bieżąco na necie, za co przepraszam :oops:

Basia chyba poszła teraz obejrzeć stan tej piwnicy

Przed chwilą z nią rozmawiałam...
Przeparszam za chaotyczność, ale dobrnęłam do kompa i usiłuję to wszystko ogarnąć :oops:

mb pisze:A jak by to wyglądało od strony techniczno-praktycznej, gdyby ktoś z innego miasta chciał adoptować np. tego chorego biało-burego, ale nie mógł po niego przyjechać osobiście, z powodu odległości

Myślę, że najłatwiej by było, gdyby ktoś ze Szczytna wziął kota na siebie, nie sądzę, żeby to był jakiś problem, ja mogłabym na przykład. Tylko jest problem przetrzymania i odwiezienia

Basia pewnie w tej piwnicy, bo telefon nie odpowiada...
o ja jeszcze napiszę co do adopcji kota przez osobę spoza Szczytna.

Wieźliśmy koteczkę tri (Majkę) do pana Andrzeja w Górznie. Basia tak jakoś to załatwiła, że schronisko przesłało Panu papiery do wypełnienia na adres... (oczywiście były "przeboje" przy zabraniu koteczki o czym pisałąm przy innej okazji). Natomiast na miejscu Renifer spisał z Panem umowę adopcyjną z naszej strony....
Czyli nie takie rzeczy się da załatwić.
Jeśli byłaby szansa dla jakiegokolwiek kota w dowolnym miejscu... na pewno staniemy na głowie, żeby to jakoś zorganizować.

Dziewczyny, musicie się liczyć z tym, że w schronie panleukopenia jednak jest (jak w prawie każdym w sezonie kociakowym). Objawy u tri były dośc typowe

Nie piszę, żeby straszyć, ale żeby była jasność sytuacji. To że nie zachorował Tajfun o niczym nie świadczy. Może miał wcześniej kontakt z wirusem i jest odporny.

Marzenia11 pisze:A wat albo ACHA13?

Basia wie,że w tej chwili sytuacja u mnie jest taka,że nie mogę zabrać na dt ani psa ani kota.Od kilku lat byłam jedynym dt dla psów,ale obecnie mam w pracy taki sezon,ze do września nie mam czasu prawie na nic,a do tego mój tż stanowczo odmówił,bo także jest już zmęczony,od 3 lat nie mieliśmy urlopu,pracujemy po 7 dni w tygodniu i nie wyrabiam.W 2 osoby na całe Szczytno nie damy rady ani fizycznie ani psychicznie.

Aha, zapomniałam napisać, ale postanowiłam, że dziś wieczorem jak znowu jakoś dobrnę do domu, postarm się rozliczyć wstępnie bazarek dla Brysia i Nero.... a ponieważ Bryś, kot ze Szczytna skorzystał z kasy szczycieńskiej w sytuacji kryzysowej... teraz przekaże swoją część zebranej kwoty na koty ze Szczytna, ponieważ na razie jest zabezpieczony, a jako kot honorowy zwraca dług...
Postaram się to przeliczyć i dokładnie napiszę.
Mam nadzieję, że nikt nie będzie miał o to pretensji :1luvu:

Szczytno - czekają na DT. W schronie odchodzą. Smutno :(

Kto przegląda forum