Właśnie dokonałam szokującego odkrycia i jestem zła na siebie.
Spasłam koty. Po prostu spasłam Stokrotkę i Marion.... Jakoś wydawało mi się, że są szczuplejsze, ale jak dziś spojrzałam na Marionkę z boku, a później obmacałam Stokrotkę, to aż się za głowę złapałam.
Jest lato, a one nieźle wciągają jakby to jesień była i trzeba było zapasy na zimę robić. Cóż... Trzeba będzie wprowadzić jakieś ograniczenia

Sisi... Sisi dobrze się miewa, coraz więcej sił odzyskuje, pięknie morduje zabawki. Boczki się zaokrąglają i dobrze.
Sisi jest wspaniała do ludzi. Kocha ich towarzystwo.
Lecz jest coś czego nie kocha - towarzystwo innych kotów - reaguje na nie atakiem. Niezależnie od kota. Wczoraj spróbowałam z najdzielniejszą Stokrotką - nie wykazującą żadnych objawów agresji, nadmiernego strachu, a tylko zaciekawienie i nieufność względem nowej istoty.
Suma sumarum, jest to dziwne, bo w schronisku Sisi żyła z innymi kotami i nie widziałam objawów agresji.
Opcje na chwilę obecną jakie przychodzą mi do głowy to sterylizacja - u mnie wszystkie ciachnięte, więc mniej bitne są.
Myślę też czy takie zachowanie nie jest reakcją na ból. Może Sisi ta zmieniona macica jakoś doskwiera? Jakieś skurcze mięśni? Uciski w podbrzuszu?