pilnie błagam o pomoc w odłowieniu 3 kociaków przebywających w remontowanej części sanatorium w Gdańsku-Sobieszewie. Mama -kotka od tygodnia nie ma stałego dostępu do maluchów. Robotnicy zaczęli zamykać drzwi pomieszczenia-piwnicy wieczorami i w weekendy.Wraz z nimi przebywa zamknięta też inna ciężarna kotka. Mama - kotka ma najprawdopodobniej kolejną rujkę. Kociaki mają ok.8-10 tyg. Chwilowo ja dokarmiam całą ekipę, ale wkrótce wyjeżdżam i zdechną tam z głodu! Nikt z personelu nie dał im nawet miski z wodą! o jedzeniu nie wspomnę... Dorosłe koty żywiły się odpadami z kosza przy kuchni, ale "lepsze" zlewki są zamykane w wielkich, plastikowych pojemnikach, do których nie ma dostępu. Do tej pory mama wyprowadzała maluchy, ale z pojawieniem się ekipy (hałas) i zamykanie drzwi stało się to niemożliwe. Proszę o pomoc w odłowieniu maluchów (nie mam klatki-łapki, transportera ani samochodu). Sama nie dam rady! Dodatkowo w okolicy jest kocurek bez sierści. Dla kotek załatwiłam sterylizacje , dla kocurka lecznicę, ale nie mam jak ich wyłapać (dzikuski) i dowieźć do Gdyni. Proszę pomóżcie!!! Dla maluchów potrzebne dt i cierpliwość w oswajaniu. ?Jeden to trikolorka - nie ma zdjęcia (wiem,że z takim umaszczeniem kicia znajdzie dom!).
Załączam zdjęcia maluchów (niestety złej jakości, ale ona tak czmychają,że nie sposób zrobić lepszych):


i kocurek :

Kocurek daje się pogłaskać na ręce zaś absolutnie.
Pomóżcie, błagam!