Szłam do pracy. Patrzę: kotka w ciąży biało-czarna, pod biurem Nowin przy ul. Kraszewskiego. Tam za Nowinami jest podwórze, gdzie podobno jakaś pani dokarmia... Bo rozmawiałam ze sprzątającymi tam i mówiły też, że ta kotka już "chwilę" w ciąży chodzi. Ja nie wyrabiam z tym
Natomiast ta, co jest u mnie - ta "Kicia", co wczoraj u weta na zastrzyk z nią byłam - dziękuję niezastąpionej Szoferce Annie_s

Kotka u weta zachowywała się tak, że w pierwszym momencie pani wet myślała, że to kotka moja domowa...

Bardzo grzeczna, przy zastrzykach nie wyrywała się nawet. Zdecydowałam się zatem, że zrobię jej testy na FIV i FeLV, a jeśli wyjdą negatywne, to zabiorę ją do siebie na górę do łazienki...

Długo nad tym od przedwczoraj myślałam. Ale gdybym tak nie zdecydowała, to potem sumienie by mnie zeżarło, nie mogłam inaczej - zbyt "domowa" i jeszcze tamto pogotowie opiekuńcze

Testy wyszły... UJEMNE
Przeniosłam ją zatem wczoraj wieczorem na górę do łazienki. Wypuściłam z klatki, ściągnęłam kołnierz, bo teraz mam kontrolę na bieżąco i jest tylko w kubraczku, który dokładnie sprawdziłam. Klatka zatem zwolniona, a kotka ma postawiony transporterek, gdyby bardziej chciała się "zaszyć", a tak, to ma zrobioną z prześcieradła jakby osłonkę pod umywalką i kocyk. Leży tam pod tą "osłonką"... Gdy usłyszała miauki mojego kota, to zaczęła delikatnie odpowiadać

Lubi głaskanie pod bródką i po nosku...

Na swoje imię "Kicia" reaguje i się uspokaja...

No jak miałam ją wypuścić? Jeśli jednak okazałoby się, że nie "zechce" być całkiem domowa, to wtedy dopiero zdecyduję się ją wypuścić
