Witam
Na jednym z kieleckich osiedli dokarmiam sporą bandę bezpańskich kotów. Dowiedziałam się o nich rok temu, ale dopiero niedawno zaczęłam szukać im domów, bo wcześniej nie było takich dużych kłopotów z mieszkańcami bloku, pod którym mieszkają koty.
Wiele razy zwracano mi uwagę, a często krzyczano na mnie. Oczywiście o to, że ja koty dokarmiam, a mieszkańcom nie wiadomo dlaczego to się nie podoba.Za każdym razem zaczynają od tekstu: "Jak tak lubisz kotki, to weź sobie je do domu". Oczywiście nie obchodzi ich to, jak ja niby mam zabrać do domu 20 kotów
Jedna pani mieszka na czwartym piętrze i się na mnie wydarła. Jak się zapytałam, czemu jej koty przeszkadzają, to ona odparła, że ktoś tam u niej w domu ma uczulenie. Jak pół roku później znowu mnie zobaczyła, to twierdziła, że pchły są od kotów. Na czwartym piętrze!
W dodatku mi zagroziła, że jak mnie jeszcze raz tam zobaczy, to na straż miejską zadzwoni. Akurat, bo przyjadą
No i widziała mnie znowu parę dni temu i ciągle ten sam tekst: "Weź sobie kotki do domu". Jak raz poszłam do kotów z mamą o 21.00 to się jakiś facet z parteru zaczął na nas wydzierać na cały blok. Chyba myślał, że mu inni mieszkańcy przyjdą z pomocą. Są też 7-letnie dzieci, które rzucają w koty piaskiem
Tylko jeden facet raz mnie pochwalił, że dokarmiam koty
No ale reszta mieszkańców jest nie do zniesienia. Na zimę tata zrobił kotom domek ze styropianu. Wstawiliśmy go pod balkon obok pudeł kartonowych, koców, misek w takich sposób, że pod balkonem powstał taki "koci pokoik". Były tam także pudła zostawione przez drugą osobę, która dokarmia koty, ale ja nie miałam okazji się z nią spotkać. No a jakoś w marcu mieszkańcy zadzwonili do administracji osiedlowej, tamci przyjechali i wszystko spod balkonu wyrzucili na śmietnik.
Ale wczoraj to już zupełnie nie wiedziałam, co zrobić. Poszłam do kotów z koleżanką i już zdążyłyśmy dać kotom jeść tak, że nikt nas nie zauważył, gdy nagle na balkon na parterze wyszła jakaś baba, żeby powiesić pranie. No i zobaczyła koty. Jeden kot, Czarek siedział na ławce, a kotka Suzi koło ławki. Na balkon wyszedł jeszcze facet w samych majtkach
No i zatkało mnie, gdy zobaczyłam, że ta baba strzeliła do Suzi z pistoletu na kulki. Biedna kocia uciekła przerażona, bo chyba ją trafiła kulka. W dodatku mija koleżanka robiła wtedy zdjęcia kotom i o mało co baba jej nie trafiła. Ale pistolet przechwycił gościu w samych gaciach i strzelił jeszcze dwa razy do Czarka, ale na szczęście nie trafił. Nie wiem czy próbowali przegonić koty, czy nas zastraszyć. Ci ludzie to się powinni u psychiatry leczyć
Kotki są bardzo zadbane jak na bezpańskie. Niektóre udało mi się oswoić, a inne nadal są bardzo płochliwe. Szukam dla nich domków wychodzących (a przynajmniej dla dorosłych kotów), bo są przyzwyczajone do życia na wolności i myślę, że nie mogąc wychodzić, będą się męczyć.
Kocięta dokarmia jeszcze pani, która na forum występuje jako moniczkaa1975.
A oto koty:
SuziSuzi to kilkuletnia kotka, bardzo przyjacielska. Jest tak jak większość tych kotów biało-czarna. Przez pół roku nie dawała się pogłaskać, ale nie uciekała też w popłochu, tak jak inne koty. W końcu uznała, że można mi zaufać i podeszła do mnie. To moja ulubienica. Uwierzcie, bardzo mądra. Sama zaprowadziła mnie w jedne krzaki, gdzie mogłam dawać kotom jedzenie pozostając niezauważonym przez mieszkańców.
AnabellaOk. 2 lat, biało-czarna, trochę płochliwa, ale i tak udało mi się trochę przekonać ją do siebie, bo kiedyś bardzo się bała ludzi. Suzi jest jej matką. Anabella miała jeszcze dwójkę rodzeństwa, ale Blacki zaginął jakoś jesienią, a Lizę przejechał samochód, gdy się pod nim wygrzewała
A ja niestety nie wiem, czy Anabella to kotka, czy kocur . Gdy nadałam jej to imię, myślałam, że to kotka, później że kocur, a teraz to już mi się wszystko pomieszało. Razem z Suzi są nierozłączne, po prostu wszędzie chodzą razem.
Suzi i Anabella
DominaKotka w wieku ok. 1,5 roku. Ubarwienie jej pyszczka kojarzy mi się z szachownicą i kiedy o tym pomyślałam, to zaraz przypomniałam sobie o układaniu domina. W zasadzie nie wiem, co mają wspólnego szachy z dominem. Kotka jest oswojona, mruczy gdy się ją głaszcze, a gdy mnie zobaczy i jest głodna, to miauczy i prosi o jedzenie. Mia, Mimi, Leoś i Maniek to jej kocięta. Ale teraz (wrzesień) Domina jest już wysterylizowana.
SilverSilver to biało-szary kocur. Niestety bardzo płochliwy. Nie chce do mnie podejść i w dodatku nie reaguje na kici-kici, w przeciwieństwie do innych kotów. Jak go ostatnio zobaczyłam po dłuższej jego nieobecności w "stołówce" to był strasznie wychudzony. A mimo to nie zjadł nic, bo co do niego podchodziłam i sypałam karmę pod samochodem, to uciekał. A z kolei jak dam jedzenie pod balkonem, tam gdzie je reszta kotów, a spotkam go od drugiej strony bloku, to też nic nie zje, bo nie pójdzie za mną
AndżelikaAndżelika to biało-czarna kotka. W sumie to biało-czarno-brązowa, bo to nie jest czysta czerń. Kotka nie daje mi się pogłaskać, ale jest trochę oswojona, bo zawsze jak ją wołam to biegnie za mną, wiedząc że dostanie coś do jedzenia.
Czarne SpodenkiWiem, że śmieszne imię, ale ten kocur ma takie ubarwienie, że wygląda jakby miał czarne spodnie. Jest biało-czarny i trudno stwierdzić ile ma lat, ale na pewno jest dorosły. Trochę się mnie boi i nie reaguje na kici-kici, ale i sporo się ośmielił odkąd po raz pierwszy pojawił się w "stołówce" (luty albo marzec)
Andżelika i Czarne Spodenki
BezogonekBezogonek to bury kocur, który nie ma ogona. Jest całkiem oswojony, daje się pogłaskać.Od początku się mnie nie bał.
Możliwe, że ktoś go wyrzucił z domu, kiedy kot stracił ogon
AbigeilAbigeil to bury, przyjacielski kocur. Tak jak Bezogonek też nie jest dziki. Od razu pozwolił mi się pogłaskać. Możliwe nawet, że Abigeil i Bezogonek to rodzeństwo.
SallySally to czarno-biały kot ( nie wiem, czy kot, czy kotka). Ostatnio mało się pokazuje (jak ostatni raz go widziałam to miał jakąś ranę na szyi, ale nie mogłam dokładniej zobaczyć, bo uciekał przede mną)Myślę, że ma ok. półtora roku.
Sally i Czarek
Sally i Buruś (Buruś gdzieś przepadł
)
ElwiraTak nazwałam tego kota, gdy myślałam, że jest kotką. Tak więc na razie nie ma imienia. Kocur rzadko przychodzi do "stołówki" i jest w ogóle nie oswojony.
Kłapouszka
BodzioKocur jest bardzo oswojony, uwielbia być głaskany. Jest wykastrowany.
Proszę o pomoc!!!!Z góry przepraszam za to, że niektóre zdjęcia nie zgadzają się z opisami kotów, wszystko się poprzestawiało i jak zmienię, to przez jakiś czas jest dobrze,a potem znów to samo.