Kociaki ponoć są jeszcze 3 inne, czyli razem 6, a natenczas i tak jesteśmy out jeśli idzie o łapanie, bo pralnia jest "w remoncie". W ogóle się posrałam dziś, bo schodzę do piwnicy a na drzwiach piwnicy kartka że będą malować grzejniki i żeby osoba co ma klucze od pralni się skontaktowała z wykonawcą... No to myślę sobie - jesteśmy w dupie

Idę do pralni, otwieram a tam wszystko poprzesuwane, grzejniki zdjęte całkowicie - no to jesteśmy jeszcze bardziej w dupie bo nam pewnie grzejniki zdjęli całkiem i już nawet nie uda się załatwić ogrzewania na lewo. Lecę do karmicielki-sąsiadki z oczami jak pięć złotych, a sąsiadka mówi że owszem zdjęli grzejniki ale załatwiła że nam założą mniejszy i podłączą

więc będzie w zimie ciepło. Do czwartku powinni się wyrobić ze wszystkim, więc akurat będzie już po remoncie. Może tez ciepłą wodę podłączą

Do tego wczoraj z Eweliną widzieliśmy tego kolesia, jakiś taki wystrachany lekko trzymał psa przy sobie, a my oczywiście baaardzo głośno gadałyśmy o kotach o fundacji, że musimy w końcu identyfikatory załatwić sobie, żeby ludzie wiedzieli kto my jesteśmy

Się okazało dziś (sąsiadka mi powiedziała) że kilka babek (nie tylko tych od kotów ale też jakieś mamuśki od dzieci) nawrzeszczało na tego kolesia że tak psa bez kagańca, że co on sobie wyobraża i w ogóle

Koleś wygląda na to że lekko siadł, zobaczymy na jak długo, mam nadzieję że się na dobre wystraszył
